Nie wiemy, do jakiego dziennego poziomu zakażeń dojdziemy. To zależy od nas i od reakcji na to, co się dzieje. Całego społeczeństwa - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Andrzej Horban. Przyznał, iż ma "szczerą nadzieję, że ta liczba zakażeń zatrzyma się gdzieś w granicach 15-20 tysięcy". - Te pierwsze ograniczenia, które były wprowadzone tydzień temu, czy dwa, już powinny zacząć działać. Teraz chodzi o to, żeby nie powiększać tej liczby. Dlatego, że jeżeli będziemy musieli zająć 30 tysięcy łóżek w szpitalach, to jest naszym zdaniem granica wytrzymałości systemu - zaznaczył.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę o 11 742 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Przekazano także informację o śmierci 87 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Łącznie w Polsce od początku pandemii koronawirusem zakaziły się ponad 253 tysiące osób.
"To zależy od nas i od reakcji na to, co się dzieje. Całego społeczeństwa"
Profesor Andrzej Horban, krajowy konsultant do spraw chorób zakaźnych, szef specjalnej grupy rządowych doradców epidemiologicznych i główny doradca premiera ds. walki z COVID-19, w "Faktach po Faktach" w TVN24 był pytany, do jakiego dziennego poziomu zakażeń dojdziemy.
- Tego nie wiemy. To zależy od nas i od reakcji na to, co się dzieje. Całego społeczeństwa. Bez współpracy wszystkich bardzo trudno jest przewidywać - powiedział. - Ja mogę powiedzieć, co możemy wytrzymać z punktu widzenia ochrony zdrowia i o co w tym wszystkim chodzi - dodał.
- Jest infekcja spowodowana przez wirusa, która się przenosi drogą kropelkową. Wirus jest nowy, ponieważ pokazał się u nas w styczniu, w lutym, w marcu. Jeżeli nie ma leczenia, jeżeli nie ma szczepionki, a większość społeczeństwa, czy 60-70 procent społeczeństwa jest podatna, to niewiele możemy zrobić, poza tzw. lockdownem, czyli to, co się działo na wiosnę - ocenił profesor Horban.
Jak mówił, "teraz mamy powtórkę z tego, co było na wiosnę, w troszkę innych warunkach". - Mianowicie to jest ten sam wirus, ale on jest bardziej zaraźliwy. Jest bardziej zaraźliwy, ale mniej zjadliwy, to znaczy daje mniej zgonów. Jak mniej, tego jeszcze nie wiemy, bo z każdym miesiącem powinien dawać mniej - wyjaśniał.
- Zaczyna działać prawo wielkich liczb. Jeżeli umiera trzy procent z 500 osób, to jest 15 osób. Jeżeli jeden procent umiera z 15 tysięcy, to już jest zupełnie inna skala. Wiemy, że 20 procent ludzi z tych, których zdiagnozowaliśmy, choruje w ten sposób, że wymaga leczenia w szpitalu. Z 10 tysięcy, dwa tysiące dziennie osób idzie do szpitala. Średni czas pobytu w szpitalu mniej więcej trwa siedem dni. Oznacza to, że po siedmiu dniach mam zajętych 14 tysięcy łóżek. Tak mniej więcej w tej chwili mamy - tłumaczył profesor.
"Jeżeli dobowe zakażenia będą się utrzymywać na poziomie 10- 15 tysięcy, to dobrze"
Przyznał, że ma "szczerą nadzieję, że ta liczba zakażeń zatrzyma się gdzieś w granicach 15, 20 tysięcy". - Ona już powinna zacząć się wypłaszczać. Ponieważ te pierwsze ograniczenia, które były wprowadzone tydzień temu, czy dwa, już powinny zacząć działać. Teraz chodzi o to, żeby nie powiększać tej liczby. Dlatego, że jeżeli będziemy musieli zająć 30 tysięcy łóżek w szpitalach, to jest naszym zdaniem granica wytrzymałości systemu - zaznaczył.
Jak powiedział, jeżeli dobowe zakażenia będą się "utrzymywać na poziomie 10, 15 tysięcy, to jest bardzo dobrze". - Bo w tym momencie system opieki medycznej wytrzyma to, pacjent dostanie leczenie tak, jak Bóg przykazał, zgodnie z zasadami sztuki - nie na stadionie, tylko w szpitalu, przeprowadzone odpowiednią liczbą personelu. Ma duże szanse, że choroba zakończy się pomyślnie - skomentował profesor Horban.
"Podzielam zdanie prezesa Matyi. Pan premier zna moje zdanie"
Profesor Horban przyznał także, że "podziela zdanie" prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej profesora Andrzeja Matyi.
Andrzej Matyja powiedział w niedzielę, odnosząc się do wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, że "to nieodpowiedzialne prowokowanie obywateli do protestów w trudnym dla nas wszystkim okresie, jakim jest rozwój pandemii". - Jako lekarz jestem wściekły - dodał.
Horban zapytany, czy przekazał swoje zdanie premierowi, odpowiedział: - Pan premier zna moje zdanie. Ale on nie jest Trybunałem Konstytucyjnym
Źródło: TVN24