We wtorek Ministerstwo Zdrowia rozpocznie wysyłkę testów antygenowych do podstawowej opieki zdrowotnej. Do lekarzy rodzinnych trafi ich kilkaset tysięcy - poinformował w poniedziałek rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz. - Liczymy, że ta pula wykonywanych testów zdecydowanie się zwiększy - dodał.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w poniedziałek o 4423 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem oraz śmierci 92 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Łącznie od początku pandemii w Polsce potwierdzono zakażenie u 1 067 870 osób, spośród których 20 181 zmarło. W ciągu ostatniej doby wykonano 20,2 tysiąca testów na obecność koronawirusa - przekazał resort zdrowia.
"Te dzisiejsze 4400 pozytywnych wyników na pewno nie odzwierciedla sytuacji, która będzie w tygodniu"
Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz na poniedziałkowej konferencji prasowej zaznaczył, że o tym, jak przebiega epidemia świadczy między innymi liczba zleceń z podstawowej opieki zdrowotnej, która w minionym tygodniu nie przekraczała 20 tysięcy.
- Stąd też ta liczba zleceń przekłada się wprost na liczbę wykonanych testów i liczbę wyników pozytywnych. Oczywiście tej dzisiejszej miary 4400 pozytywnych wyników nie możemy przykładać do miary każdego dnia roboczego, ponieważ na pewno jutro ta liczba będzie większa - stwierdził.
Jak zaznaczył, "weekend to jest czas, w którym podstawowa opieka zdrowotna nie zleca badań". - W weekend sami jako Polacy mniej się testujemy, co widać po punktach drive thru. Stąd też te dzisiejsze 4400 pozytywnych wyników na pewno nie odzwierciedla sytuacji, która będzie w tygodniu. Te wyniki na pewno będą wyższe, raczej w granicach 10 tysięcy i powyżej - wskazał.
Andrusiewicz dodał, iż "dość istotne jest to, że ta liczba ustabilizowała nam się poniżej 20 tysięcy". Zauważył, że nawet w sobotę, "kiedy zazwyczaj mamy pik z piątku osób testujących się, ta liczba pozytywnych wyników to było 12 tysięcy".
Andrusiewicz: kilkaset tysięcy testów antygenowych trafi do lekarzy rodzinnych
Rzecznik resortu poinformował, że we wtorek Ministerstwo Zdrowia rozpocznie wysyłkę testów antygenowych do placówek POZ. - Wbrew opiniom i wbrew wszystkim defetystom podstawowa opieka zdrowotna jest zainteresowana testami antygenowymi - przekonywał.
Jak poinformował, na pewno będzie to kilkaset tysięcy testów przekazanych do lekarzy rodzinnych. - Liczymy, że ta pula wykonywanych testów zdecydowanie się zwiększy - dodał.
"Duża liczba zgonów często wynika z tego, że późno trafiamy do szpitala"
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia poinformował, że w programie Domowej Opieki Medycznej jest obecnie blisko 25 tysięcy osób zakażonych koronawirusem, których stan zdrowia jest monitorowany między innymi przy użyciu pulsoksymetrów. Program DOM dla osób zakażonych koronawirusem ma umożliwić szybkie wykrycie pacjentów, którzy są w izolacji domowej, a ze względu na pogorszenie stanu powinni trafić na leczenie szpitalne. Do zdalnego monitoringu stanu zdrowia potrzebny jest pulsoksymetr i system PulsoCare.
- Gorący apel do wszystkich osób poniżej 55. roku życia, bo dziś w systemie DOM dominują osoby powyżej 55. roku życia, zapisywane z automatu. Apel do wszystkich, którzy mają pozytywny wynik i mniej niż 55 lat, by zgłaszali chęć wejścia do Domowej Opieki Medycznej - powiedział Andrusiewicz. Jest to - jak akcentował - bardzo ważne, ponieważ może uchronić nasze społeczeństwo przed dużą liczbą zgonów.
- Ta duża liczba zgonów często wynika z tego, że późno trafiamy do szpitala. I to nie tylko osoby starsze. Umierają także osoby młode. Stąd apel - zaznaczył rzecznik resortu.
Do programu automatycznie włączani są pacjenci, którzy kończyli 55 lat. Pełnoletni chorzy do 55. roku życia mogą dołączyć, wypełniając formularz na stronie resortu lub zostać zakwalifikowani przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, zarejestrowanego w systemie DOM.
Andrusiewicz: jeżeli ferie spędzimy w miejscach, gdzie mieszkamy, nie będziemy wyjeżdżać, to ten plan się ziści
Andrusiewicz poinformował, że jest plan, aby od 18 stycznia przynajmniej uczniowie najmłodszych klas szkół podstawowych zaczęli uczestniczyć w standardowych lekcjach. Podkreślił, że jest to jedynie plan i zastrzegł, że może on być zrealizowany, jeżeli liczba zakażeń koronawirusem nie będzie rosła.
- Jeżeli nadchodzące ferie spędzimy w miejscach, gdzie mieszkamy, nie będziemy wyjeżdżać, to ten plan się ziści. Jeśli natomiast w ferie zlekceważymy obowiązujące normy sanitarne, to ten plan się nie ziści. To zależy tylko i wyłącznie od nas - dodał rzecznik resortu zdrowia.
Zaznaczył jednocześnie, że w miniony weekend na stokach narcirskich "standardy sanitarno-epidemiologiczne były wypełniane, inspekcja sanitarna nie nałożyła mandatów, były jedynie pouczenia".
"Każdy, kto proponuje rozwiązania, które omijają obowiązujące prawo musi się liczyć z konsekwencjami"
Andrusiewicz odniósł się do komentarza dziennikarki, która stwierdziła, że niektórzy obchodzą obowiązujące ograniczenia, oferując wynajem "schowka na narty", choć tak naprawdę chodzi o pokój w pensjonacie. - Każdy, kto proponuje rozwiązania, które omijają obowiązujące prawo, musi się liczyć z konsekwencjami. Radziłbym uważać. Dwa, trzy dni możemy sobie poświadczyć tego typu usługi, na czwarty dzień może nas odwiedzić policja lub inspekcja sanitarna - odparł rzecznik.
Zaapelował o wstrzemięźliwość i zachowanie standardów bezpieczeństwa. - Tu chodzi o zdrowie. Tu nikt nikomu nie chce odbierać pieniędzy, odbierać pracy - przekonywał.
Na Podkarpaciu niektóre stacje narciarskie, między innymi w Beskidach, pod Tatrami, w ubiegły weekend rozpoczęły tegoroczny sezon zimowy. W ośrodkach narciarskich obowiązują obostrzenia sanitarne związane z pandemią koronawirusa. Na stokach narciarskich pojawiły się patrole policyjne oraz inspekcja sanitarna. Funkcjonariusze reagowali na niebezpieczne i niezgodne z prawem zachowania, jak również na niestosowanie się do przepisów epidemiologicznych. Policjanci na stokach narciarskich mają kontrolować zachowanie dystansu społecznego czy zasłanianie ust i nosa przez narciarzy oraz osoby z obsługi. Miejsca najbardziej narażone, takie jak kasy biletowe i dojścia do bramek, mają być często dezynfekowane
"Szpitale tymczasowe to bufor na ewentualną trzecią falę koronawirusa"
Rzecznik resortu zdrowia był również pytany, dlaczego otwierane są nowe szpitale covidowe, skoro nie jest wypełniony pacjentami szpital na Stadionie Narodowym. Odparł, że szpitale tymczasowe to bufor na ewentualną trzecią falę koronawirusa, która - jak mówił - może nas czekać na przełomie stycznia i lutego.
- Więc ten bufor jest nam potrzebny, tym bardziej, że w perspektywie najbliższych tygodni myślimy o odmrażaniu części łóżek w szpitalach standardowych dla pacjentów niecovidowych. Pamiętajmy, że służbę zdrowia musimy przywracać także dla pacjentów, którzy nie są pacjentami covidowymi - podkreślił Andrusiewicz. Mówił, że chodzi o to, aby nie powrócić do wysokiej liczby zgonów, które wynikały nie tylko z zachorowania na COVID-19. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia powiedział, że obecnie w kraju jest około 800 łóżek w szpitalach tymczasowych. - Oczywiście one nie są wszystkie uruchomione i to nie jest tak, że NFZ płaci za każde łóżko, które już czeka, ponieważ są uruchamiane w segmentach. Ale na dziś jest około 800, na pewno będzie więcej - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24