W piątek ruszyły zapisy do szczepień osób w wieku powyżej 80 lat. Nie wszystkim seniorom udało się zarejestrować. - Nawet ściągnięcie całego personelu nie ułatwia procesu rejestracji. Na to się nałożyło kilka problemów – powiedział w "Sprawdzam" lekarz POZ Aleksander Biesiada.
Lekarz Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ), rezydent medycyny rodzinnej i lekarz hospicyjny Aleksander Biesiada w piątek został zaszczepiony przeciwko COVID-19. "Już dawno nie byłem taki szczęśliwy. Po miesiącach pandemii, po dziesiątkach wizyt domowych u pacjentów z COVID, po pacjentach którzy nie przeżyli choroby. Dziś czuję, że zaczynamy na nowo" – napisał w mediach społecznościowych.
Zapytany w "Sprawdzam" o reakcję organizmu na szczepionkę, odparł że jedynie odczuwa niewielki ból w miejscu podania szczepionki.
– Ale poza tym wszystko jest w porządku. Nie było żadnych problemów z tym szczepieniem – stwierdził. – Tutaj jak w soczewce było widać, że nie wszystko gra idealnie. Mamy miejsca, w których lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, więc osoby będące w kontakcie bezpośrednim z pacjentem, wciąż czekają na szczepienie – dodał.
"W placówkach rejestrujących widać było problemy komunikacyjne, część osób jest zdezorientowana"
Aleksander Biesiada zwrócił uwagę, że zdarza się, że pracownicy administracyjny szpitala są zaszczepieni przed medykami. – Myślę, że logistyka tego procesu jest trudna. W szpitalu, w którym jako pierwszy zostałem zgłoszony do szczepienia, do dziś nie mam informacji na temat tego, jaki miałby być mój termin szczepienia, natomiast (krakowski) Szpital Rydygiera wzorowo przeprowadził ten proces – ocenił.
Lekarz POZ zwrócił uwagę, że "przychodnie, które rejestrują, to są często bardzo małe podmioty, w których pracują pojedyncze panie". - Nawet ściągnięcie całego personelu nie ułatwia procesu rejestracji. Na to się nałożyło kilka problemów – dodał. Aleksander Biesiada przyznaje, że pojawiają się też problemy z komunikacją.
– Jeśli pacjentka dzwoni, mówi że ma 60 parę lat, jest w grupie ryzyka, bo ma przewlekłą operacyjną chorobę płuc i dostała informację na infolinii, że się może zaszczepić wcześniej, to znaczy, że mamy jakiś problem komunikacyjny – ocenił .- Problem komunikacyjny widać było w placówkach rejestrujących pacjentów. Było widać, że część osób jest zdezorientowana, że przychodzą nie w imieniu osób, które rocznikowo kwalifikują się do szczepienia, przez to kolejki narastają, telefony się urywają – dodał Aleksander Biesiada.
Źródło: TVN24