Może gdyby w marcu pana Artura zobaczył lekarz, a nie tylko leczył przez telefon, wszystko potoczyłoby się inaczej. - Kaszel był nieustający, po dwie trzy godziny w nocy spałem i zaczęło się leczenie telefoniczne - opowiada Artur Kubiś. Przyjmował kolejne antybiotyki i nie widział poprawy.
W maju gdy poczuł silny ból w klatce piersiowej, w kolejnej teleporadzie postawił sprawę na ostrzu noża. - Albo przyjdę do gabinetu na badania, ale zadzwonię po pogotowie, żeby po mnie przyjechało, z tego względu, że źle się czuję - relacjonuje mężczyzna. Dostał kolejne antybiotyki, potem lekarz zlecił prześwietlenie klatki piersiowej, okazało się, że to rak płuca. Od tego momentu leczenie przyspieszyło.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>
Spada liczba zgłoszeń na badania
Takich przypadków jest więcej. Jeśli chodzi o diagnozowanie raka płuca, sytuacja jest dramatyczna - mówi profesor Tadeusz Orłowski z warszawskiego Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc. - Według wszystkich doniesień i obserwacji z ośrodków onkologicznych spadek zgłaszalności, jeśli chodzi o choroby nowotworowe, sięga 60 procent. Jeśli chodzi o raka płuca sięga nawet 80 procent - dodaje.
Mniej osób się zgłasza, mniej osób można w związku z tym zoperować, mniej wykonuje się badań profilaktycznych, podczas których do tej pory udawało się wykryć raka w mniej zaawansowanym stadium. Nie ma też przyjęć do sanatoriów. Profesor Orłowski podkreśla, że choroby nowotworowe często wykrywano właśnie w okresie przygotowania do wyjazdu do sanatorium, kiedy pacjent musiał zrobić sobie podstawowe badania.
Część pacjentów unika kontaktów z szpitalami i lekarzami, obawiając się zakażenia. Część nie ma gdzie się leczyć. - Większość oddziałów pulmonologicznych, które zajmowały się diagnostyką, a potem leczeniem raka płuca została zamieniona na oddziały covidowe - podkreśla profesor Orłowski.
"W przypadku podejrzenia nowotworu żadna teleporada nie zastąpi wizyty u lekarza"
W Polsce jeszcze przed pandemią późno wykrywano raka płuca. Rocznie zapada na niego 23 tysiące osób, jedynie 15 procent przeżywa pięć kolejnych lat. - 85 procent ludzi jest diagnozowanych już w stanie zaawansowanego raka płuca i jakiekolwiek leki byśmy nie stosowali, jakiekolwiek terapie, to szansa na przeżycie tych osób jest bardzo mała - podkreśla Elżbieta Kozik ze stowarzyszenia Polskie Amazonki Ruch Społeczny.
Teraz może być jeszcze gorzej - lekarze radzą, by pacjenci, którzy mają podejrzenia, że dotyczy ich choroba nowotworowa, zapomnieli o haśle "zostań w domu". - W przypadku podejrzenia nowotworu żadna teleporada nie zastąpi wizyty u lekarza. Teleporady mają swoje miejsce w systemie, ale nie dotyczy to wykrywania nowotworów – zwraca uwagę onkolog prof. Jacek Jassem z Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Artur Kubiś pod koniec października przyjął pierwszą chemioterapię, konieczne jest prowadzenie równolegle immunoterapii nierefundowanym lekiem, dlatego zbiera pieniądze na leczenie. - Wyniki przychodzą dobre, tak że zobaczymy. Jutro biorę kolejną chemię. Zobaczymy, co będzie za następne trzy tygodnie, wtedy będą święta - podkreśla.
Anna Wilczyńska, asty//now
Źródło: TVN24