Niezależnie od tego, czy wyolbrzymiamy pandemię, czy ją deprecjonujemy, powinniśmy nie przyzwyczajać się do tak ogromnej liczby ludzi umierających z powodu covidu - podkreślił w TVN24 doktor Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. - Trzeba powiedzieć, że pandemia jest w punkcie centralnym - dodał. - My w ciągu półtora miesiąca przeskoczyliśmy tę cienką czerwoną linię do dramatycznych poziomów zgonów.
Resort zdrowia potwierdził w środę 19 883 nowe przypadki zakażenia koronawirusem. Przekazano jednocześnie informację o śmierci 603 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. To najtragiczniejszy bilans od początku epidemii w Polsce.
"Różnica między jednym, a 40 procentami zgonów z powodu covidu zależy tylko od nas"
Doktor Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, specjalista medycyny rodzinnej i chorób wewnętrznych, odniósł się w TVN24 do dzisiejszej liczby zgonów. - Trzeba powiedzieć, że pandemia jest w punkcie centralnym. To, że mamy pewną stabilizację na wysokim poziomie, to nie powinno być powodem naszej radości, czy satysfakcji - zauważył.
Według Sutkowskiego liczba zgonów na COVID-19 w Polsce "jest dramatycznie duża". - Różnica między jednym czy dwoma procentami a czterdziestoma procentami zgonów z powodu covidu zależy tylko od nas i jest taką cienką czerwoną linią - powiedział. - My w ciągu półtora miesiąca przeskoczyliśmy tę cienką czerwoną linię do dramatycznych poziomów zgonów, gdzie COVID-19 jest najistotniejszym, jak się okazuje, czynnikiem infekcyjnym powodującym w Polsce zgony - dodał.
- Niezależnie od tego, czy wyolbrzymiamy pandemię, czy ją deprecjonujemy, a obie postawy są skrajnie złe, powinniśmy zwracać na to uwagę i nie przyzwyczajać się do tak ogromnej liczby ludzi umierających z powodu covidu - zaapelował prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
Tłumaczył, że aktualna liczba zgonów jest efektem tego, co działo się 14-16 dni temu. - Wśród tamtych wyników należy upatrywać skutek, który mamy dzisiaj - powiedział.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w październiku nastąpił duży wzrost liczby zgonów. Tylko w ostatnim tygodniu października zmarło ponad 14 tysięcy osób, prawie dwukrotnie więcej niż w podobnym okresie rok i dwa lata temu. Liczby mogą jeszcze wzrosnąć, bo dane są uzupełniane. Dane nie uwzględniają przyczyn zgonu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Analiza danych o zmarłych z ostatnich 20 lat >>>
Sutkowski o radzie, przy której "trzeba postawić dziesięć wykrzykników"
Sutkowski zwrócił także uwagę na kwestię testowania. - Mniejsza liczba testów w Polsce w żaden sposób nie powinna nas uspokajać, ona wynika z mniejszej zgłaszalności [pacjentów na testy - red.] - powiedział.
Zwrócił także uwagę, że obserwuje on "jedno niepokojące zjawisko": niezgłaszania się pacjentów do lekarza. - Pacjenci skąpo- lub średniobjawowi nie zgłaszają się do nas. To dramatyczna sytuacja - ocenił.
Zaznaczył, że tacy pacjenci nie powinni bagatelizować swoich objawów i zgłosić się na badanie. - Powinni zadzwonić pierwszego lub drugiego dnia do lekarza rodzinnego. Przy tym potrzeba postawić dziesięć wykrzykników. Dlaczego? Bo te osoby nie są w izolacji, a ich otoczenie nie jest w kwarantannie. Takie osoby, świadomie lub nie, zarażają innych, świadomie podejrzewając u siebie koronawirusa - tłumaczył. - Nie wolno tego robić, bo roznosimy tę pandemię - stwierdził.
- To niestety wynika z naszej niestety nie najwyższej kultury epidemicznej i przyzwyczajeń, które mieliśmy jeszcze przed pandemią - zauważył prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. Zaznaczył, że konsekwencje tego są "okropne dla zdrowia publicznego, ale i dla gospodarki".
Źródło: TVN24, tvn24.pl