Agencja Rozwoju Przemysłu nie potrafi dokończyć budowy fabryki maseczek w Stalowej Woli. Jej uruchomienie jeszcze w kwietniu zapowiadali prezydent Andrzej Duda i ówczesna wicepremier Jadwiga Emilewicz. Zakład nie działa do dziś, bo podległa premierowi Mateuszowi Morawieckiemu instytucja nie potrafi zbudować pomieszczenia zapewniającego sterylność produkcji.
- Zapraszam pana po odpowiedź do ARP. Proszę żeby wyciągnął pan informacje od nich a nie od mojej osoby. My wykonaliśmy swoją część umowy - tak na pytanie o datę uruchomienia fabryki w Stalowej Woli odpowiada Wojciech Maślany, członek zarządu firmy Hilltech, odpowiedzialnej za montaż linii produkcyjnych w powstającym zakładzie. W głosie słychać irytację i zniechęcenie. Nic dziwnego. Mimo że jego firma pracuje w Stalowej Woli już od kilku miesięcy, do dziś Agencja Rozwoju Przemysłu nie potrafiła dokończyć projektu, którego Hilltech ma być operatorem.
Polityka ponad wszystko
Przedsięwzięcie w Stalowej Woli od początku miało więcej wspólnego z polityką niż z biznesem. Ulokowano je w jednym z nielicznych miast, gdzie prezydentem jest polityk PiS. Lucjusz Nadbereżny zdążył się już kilka razy pochwalić się fabryką, która nie działa. Ale ostatnio jego optymizm jakby zmalał. Ogranicza się w tym temacie jedynie do zgryźliwych wpisów na Twitterze.
Za to osoby, którym fabryka w Stalowej Woli zawdzięcza ogólnopolską sławę, od kilku miesięcy milczą na jej temat. A to właśnie po konferencji prezydenta Andrzeja Dudy i ówczesnej wicepremier Jadwigi Emilewicz stalowowolski zakład trafił na czołówki mediów. 16 kwietnia trwała kampania prezydencka, więc politycy z dumą zainaugurowali program "Polskie Szwalnie" i ogłosili, że w ciągu dwóch kolejnych tygodni w dwustu polskich szwalniach powstanie 40 milionów maseczek. Do końca czerwca miało być ich już 100 milionów. Tylko w Stalowej Woli miało docelowo być szytych 29 milionów masek miesięcznie. Na kwietniowej konferencji prezydentowi Dudzie i wicepremier Emilewicz towarzyszył prezes Agencji Rozwoju Przemysł Cezariusz Lesisz. To on odpowiada za budowę fabryki na Podkarpaciu.
Już w czerwcu w tvn24.pl napisaliśmy, że mimo zapowiedzi i uroczystych konferencji w Stalowej Woli nie produkuje się żadnych maseczek. Eksperci z branży ochronnych produktów medycznych tłumaczyli, że zbudowanie i uruchomienie dobrze działającego zakładu może zająć nawet parę lat. W odpowiedzi na nasz tekst ARP zaprosiła do fabryki ekipę rzeszowskiego oddziału telewizji państwowej, który przygotował materiał pt. "Produkcja maseczek ochronnych w Stalowej Woli". Dziennikarka zapewniała, że budowa fabryki jest na ostatniej prostej i będzie gotowa do produkcji maseczek medycznych nawet za dwa tygodnie, czyli najpóźniej na początku lipca. Tomasz Miśko, dyrektor tarnobrzeskiego oddziału ARP tłumaczył w nagraniu, że wszystko przebiega zgodnie z harmonogramem, trwa projektowanie i budowa tzw. clean roomu.
W sierpniu znowu opisaliśmy losy fabryki, która nie działa. ARP kolejny raz tłumaczyła się, że opóźnienia wynikają z budowy tajemniczego clean roomu. I nie potrafiła podać terminu uruchomienia zakładu. Przedstawiciele agencji odmówili też podania kosztów nieudanej inwestycji.
Odpowiedź po interwencji u premiera
Z nadejściem jesieni postanowiliśmy kolejny raz sprawdzić, czy fabryka w Stalowej Woli już działa. Na pytania zadane 21 września ARP odpowiedziała równo miesiąc później i to dopiero po naszej interwencji w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. To właśnie KPRM odpowiada za nadzór nad Agencją Rozwoju Przemysłu.
Jak poinformował nas rzecznik ARP Miłosz Marczuk, fabryka w Stalowej Woli nie działa, bo... "finalizowane są przygotowania do budowy tzw. clean roomu". Warto podkreślić: "przygotowania do budowy", a nie "budowa". Przy okazji Marczuk wyjaśnia, że "clean room jest to zamknięte pomieszczenie o specjalnej konstrukcji, z dostępem przez śluzy, w którym określona liczba wymian powietrza na godzinę i panujące w nim nadciśnienie pozwala zminimalizować ilość zanieczyszczeń w powietrzu (pyłki itp.) . Wytwarzane w nim produkty będą spełniać wymagania produktów sterylnych".
Z komunikatu wynika, że wykonawca, który ma być też operatorem fabryki, "zatrudnił już pracowników i jest gotowy zacząć produkcję produktów niewymagających clean roomu". Sęk w tym, że fabryka ma produkować maseczki dla służb medycznych, czyli potrzebuje clean roomu.
Przez ponad pół roku, odkąd rząd i prezydent pochwalili się fabryką w Stalowej Woli, władzom ARP nie udało się nawet doprowadzić do certyfikacji maseczek. "Trwa proces certyfikacji produktów, także poza granicami kraju" - zapewnił rzecznik ARP. Otwarte pozostaje pytanie, gdzie ARP certyfikuje maseczki, bo na pewno nie w odpowiedzialnym za to Centralnym Instytucie Ochrony Pracy-Państwowym Instytucie Badawczym. "CIOP-PIB nie wydał jak dotąd certyfikatu, ani nie jest w trakcie realizacji procesów badań i certyfikacji zleconych przez Agencję Rozwoju Przemysłu i firmę Hilltech" - poinformował nas w poniedziałek instytut.
- I nie zdziwię się, jeśli ten proces jeszcze potrwa. Tak samo jak budowa sterylnego clean roomu. Do tego potrzeba odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. Takie są efekty oddawania poważnych spraw w ręce amatorów - mówi tvn24.pl menedżer firmy zaopatrującej w maseczki pracowników kilkuset szpitali w Polsce.
Maseczki można produkować. Ale nie dla szpitali
Jego słowa w rozmowie z tvn24.pl pośrednio potwierdza Wojciech Maślany, członek zarządu firmy Hilltech, czyli tej, którą ARP przedstawia jako operatora fabryki. Przyznaje, że bez clean roomu nie można produkować maseczek, które będą mogły trafić do szpitali i ratowników medycznych. A budowa tego sterylnego pomieszczenia jest daleko w lesie. W rozmowie z tvn24.pl Maślany przyznał, że "jego firma może podjąć się wykończenia clean roomu, gdy budowa będzie zaawansowana w 75 proc. tj. integracji z procesami produkcji". Po pozostałe szczegóły procesu budowy odsyła do ARP. Czy ARP rozliczyło się do końca z jego firmą? - Rozliczanie trwa zgodnie z zawartymi umowami - mówi tvn24.pl Wojciech Maślany.
ARP nie potrafi uruchomić fabryki, ale zamawia do niej kolejny sprzęt. Do ośmiu maszyn do produkcji maseczek (cztery do produkcji maseczek medycznych typ I i II, 3PLY i czterech maszyn do produkcji maseczek FFP2 KN 95), zamówili już dziewiątą maszynę do produkcji maseczek - FFP2/3 z zaworkiem.
Ile do tej pory kosztowało utworzenie fabryki, która wciąż nie może ruszyć? Według ARP to tajemnica przedsiębiorstwa, nie poznamy więc odpowiedzi na pytanie. Kiedy w Stalowej Woli zostanie uszyta maseczka, która ochroni jakiegoś medyka? Na to pytanie też nie znamy odpowiedzi.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl