Czy jeśli moje niespełna trzyletnie dziecko zachoruje na koronawirusa, jeden z rodziców będzie mógł przebywać z nim w szpitalu? Dlaczego nie dezynfekuje się ulic i chodników? Na wasze pytania odpowiadał w programie "Koronawirus. Raport" specjalista chorób zakaźnych, doktor habilitowany nauk medycznych Ernest Kuchar.
Od 20 marca, w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, na terenie Polski obowiązuje stanu epidemii. Zdecydowano o przedłużeniu zamknięcia wszystkich placówek oświatowych i szkół wyższych do Wielkanocy. Wcześniej wszystkie placówki oświatowe w kraju miały być zamknięte do 25 marca. Szef rządu Mateusz Morawiecki przekazał, że zostaną zaostrzone kary za złamanie kwarantanny. Grzywna wzrosła z pięciu tysięcy do 30 tysięcy złotych.
Do godziny 22 w czwartek w Polsce potwierdzono łącznie 1221 przypadków zakażenia, według danych Ministerstwa Zdrowia nie żyje 16 zainfekowanych osób.
Narodowy Fundusz Zdrowia uruchomił całodobową infolinię (tel. 800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Kontakt 24 otrzymuje od was pytania dotyczące koronawirusa. W czwartek w programie "Koronawirus. Raport" odpowiadał na nie specjalista chorób zakaźnych doktor habilitowany nauk medycznych Ernest Kuchar, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
Często mówi się, że pacjenci, którzy zmarli z koronawirusem, mieli też choroby współistniejące. Co to znaczy? Magda
Kuchar: Jak ktoś jest dorosły, a zwłaszcza jest w starszym wieku, to trudno, żeby był całkowicie zdrowy. Jak ktoś z nas kończy 20. rok życia, to średnio ma już jedną chorobę przewlekłą. Co pięć, siedem lat dochodzi kolejna. Jak ktoś ma 85 lat, ma już takich chorób średnio siedem. To są choroby cywilizacyjne, czyli miażdżyca, nadciśnienie tętnicze, stłuszczenie wątroby, przewlekła obturacyjna choroba płuc, choroby nowotworowe. Żadna choroba nas nie wzmacnia, więc jeżeli ktoś ma już te 70 lat i kilka chorób przewlekłych, to zakażenie koronawirusem będzie przechodził znacznie ciężej niż osoba zdrowa, młoda, bez tych wszystkich chorób.
Jeżeli chodzi o zakażenie koronawirusowe, to wiemy, że najgroźniejsze są choroby płuc, przede wszystkim przewlekła obturacyjna choroba płuc, choroby nowotworowe, cukrzyca, nadciśnienie tętnicze - to jest w ogóle wyjątek, ponieważ zazwyczaj uważa się, że nadciśnienie tętnicze nie jest czynnikiem ryzyka zakażeń układu oddechowego - i wszelkie zaburzenia odporności.
Kilka tygodni temu przeszłam dość ciężko infekcję z typowymi objawami grypowymi - bóle mięśni, kaszel, stan podgorączkowy. Byłam szczepiona przeciw grypie. Wszystko przeszło. Czy jest możliwe stwierdzenie, czy była to rzeczywiście grypa, czy zakażenie koronawirusowe? Baja
Kuchar: Testy, które używamy obecnie do wykrywania osób zakażonych koronawirusem, nie nadają się do tego. Po przechorowaniu, po jakimś czasie, człowiek przestaje być zaraźliwy, natomiast w jego krwi zaczynają występować swoiste białka odpornościowe, nazywane przeciwciałami. Wykrycie tych przeciwciał stanowi dowód kontaktu i przechorowania wirusa. Te testy dopiero wchodzą i nie są używane w chwili obecnej. Nas teraz interesuje, kto jest zaraźliwy, kto wymaga izolacji. W przyszłości będzie taka możliwość, ale na chwilę obecną niestety nie.
W sieci pojawiły się informacje o kolejnym chińskim wirusie hantawirus. Czy czeka nas kolejna epidemia?
Kuchar: Hantawirus to jest grupa wirusów znanych od dawna, przenoszonych przez gryzonie. Wyróżniamy hantawirusy tak zwanego nowego świata - czyli Ameryka Północna i Południowa - i starego świata, które wywołują hantawirusowy zespół płucny, przebiegający z zespołem nerkowym. To jest znana sprawa, tu zarażamy się od gryzoni.
Dlaczego nie dezynfekuje się ulic i chodników, tak, jak to miało miejsce w Chinach i Korei? Wojtek
Kuchar: Z bardzo prostego, praktycznego powodu. Kilka dni temu w prestiżowym amerykańskim czasopiśmie "The New England Journal of Medicine" ukazał się artykuł, który podsumowuje naszą wiedzę na temat przeżywalności koronawirusa w różnych warunkach. Okazuje się, że koronawirus przeżywa w powietrzu trzy godziny. Natomiast na powierzchni czas przeżycia zależy od jej rodzaju. Gdybyśmy przyjęli, że badamy to w temperaturze pokojowej, to na powierzchni miedzianej koronawirus przeżywa cztery godziny, na kartonie 24 godziny, a na plastiku 72 godziny. Nie wiem, ile przezywa na chodniku, ale będzie to jakaś wartość pośrednia. Przy czym, ilość czynnych cząsteczek koronawirusa, które są w stanie zarażać, stopniowo spada. Porównałbym to do topniejącego śniegu. Jeżeli koronawirus przestaje być groźny w powietrzu po trzech godzinach, na podłodze - przyjmijmy - po 24 godzinach, to po prostu z praktycznego punktu widzenia wystarczy poczekać.
Dlaczego w takim razie w Chinach dezynfekuje się powierzchnie? Tam jest zupełnie inna sytuacja. Przede wszystkim jest znacznie większa liczba ludzi. Poza tym, w Chinach i niektórych innych krajach jest taki zwyczaj, że smarka się na chodnik. W tym momencie powstaje potrzeba dezynfekcji. U nas, jeżeli będziemy przestrzegać zaleceń, czyli wychodzić będzie niewielka liczba osób, nikt nie będzie skażał chodnika wydzielinami dróg oddechowych, to dezynfekcja jest zupełnie zbędna.
Czy jeśli moje niespełna trzyletnie dziecko zachoruje na koronawirusa, jeden z rodziców będzie mógł przebywać z nim w szpitalu? Monika
Kuchar: Oczywiście. Dziecko wymaga opieki ojca, matki czy innego opiekuna. My tylko chcemy, żeby ten opiekun był zdrowy. Bo na oddziale dziecięcym byłby problem z leczeniem chorego dorosłego, ponieważ do tego nie jesteśmy przystosowani i stoją też na przeszkodzie względy formalne.
Od pięciu lat walczę z nowotworem tarczycy z przerzutami. Usunięto mi ponad 100 węzłów chłonnych. Czy moja odporność jest ograniczona? widz
Kuchar: Na pewno tak. Jedną z grup ryzyka ciężkiego przebiegu zakażenia koronawirusowego są osoby z chorobą nowotworową. Dobrą informacją jest to, że jak się pan nie zakazi, to nie zachoruje. Należy skupić się na tym, żeby uniemożliwić zakażenie koronawirusem. Czyli unikać chorych, w ogóle unikać ludzi, myć ręce, a najlepiej pozostawać w domu i ograniczyć wszelkie kontakty z innymi potencjalnie zakażonymi ludźmi.
Czy fakt, że jestem zaszczepiona szczepionką od grypy sezonowej może mieć pozytywny wpływ na przebieg COVID-19? Czy w jakiś sposób mnie chroni? Marta
Kuchar: Szczepionki działają tak, że chronią tylko przed drobnoustrojami, które są w nich zawarte. Czyli szczepionka przeciwko grypie chroni przed grypą.
Przechorowanie jednej choroby nie zwalnia z drugiej. Jest możliwa sytuacja, że ktoś przechoruje grypę i osłabiony zarazi się koronawirusem. Wówczas należy spodziewać się ciężkiego przebiegu. Szczepienie przeciwko grypie chroni, a przynajmniej łagodzi przebieg grypy, czyli sprawia, że organizm nie będzie osłabiony przez tę znacznie częstszą niż powodowaną przez koronawirus chorobę.
Jak pozbyć się koronawirusa z owoców i warzyw? Czy wystarczy umycie pod bieżąca wodą, czy należy użyć mydła/płynu do naczyń? Aga
Kuchar: To, co umyć można, należy umyć. Wrócę do badania dotyczącego przeżywania koronawirusa na różnych powierzchniach, na które się powoływałem. Wynika z niego, że koronawirus maksymalnie przeżywa 72 godziny. Chcę też zwrócić uwagę, że podstawową drogą zakażenia koronawirusem pozostaje droga kropelkowa. Zakażamy się przez bliski kontakt z osobą, która kaszle, która kicha i z dróg oddechowych produkuje areozol kropelek skażonych koronawirusem.
Jest możliwe również zakażenie drogą pośrednią, czyli przez kontakt. Ale to jest cały łańcuch. W przypadku żywności musiałoby to wyglądać następująco: osoba chora wyciera sobie nos, skażoną ręką dotyka warzyw, my również dotykamy tych warzyw i później tą ubrudzoną ręką dotykamy śluzówek, żeby przenieść wirusa. Mycie rąk przerywa ten łańcuch, czyli samo skażenie warzyw nie wystarczy do zakażenia. Natomiast, jeśli warzywa można umyć, to oczywiście trzeba.
Mimo ogromnego zagrożenia związanego z kronawirusem, (COVID-19) pozostaje chorobą rzadką. Szansa, że chory akurat trafi do sklepu i skazi warzywo jest bardzo mała.
Czy ozonowanie pomieszczenia zabija wirusa? Krzysztof
Kuchar: Owszem, zabija. Ale proszę zwrócić uwagę, że wystarczy poczekać, bo po trzech godzinach wirus przestaje być wykrywalny w powietrzu. Jeżeli ktoś chce przyspieszyć ten proces, to może oczywiście użyć ozonatorów, może użyć tak zwanych oczyszczaczy powietrza. Równie dobrze można po prostu trzy godziny poczekać
Czy wietrzenie mieszkania pomaga? Magda
Kuchar: Wietrzenie mieszkania przyspiesza ten proces (dezaktywacji wirusa w powietrzu). Powietrze, które mamy w mieszkaniu, to jest powietrze, które przyszło z zewnątrz, zabrudzone naszym oddechem i wszystkim tym, co w mieszkaniu do tego powietrza trafia. Wietrzenie sprawia, że powietrze staje się czystsze. Jeżeli w domu ktoś kaszle, to po wietrzeniu stężenie wirusa w powietrzu oczywiście się zmniejszy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24