Nie będę tolerować standardów, które spróbował zaprezentować pan marszałek Sikorski podczas dzisiejszej konferencji - powiedziała we wtorek premier Ewa Kopacz. Odniosła się w ten sposób do konferencji, na której marszałek Sejmu zamiast odpowiedzieć na pytania dziennikarzy dot. wypowiedzi dla portalu Politico, odesłał do wywiadu, jakiego udzielił jednemu z portali.
- Chcę powiedzieć, że nie spodziewałam się odesłania pana marszałka do wywiadu i nie miało to być odesłanie z wywiadu do wywiadu, ale miało to być oświadczenie i bardzo konkretne odpowiedzi na pytania. Stało się jednak inaczej - oświadczyła Kopacz.
Po czym dodała: - Chcę, żebyście państwo wiedzieli: nie będę tolerować tego rodzaju zachowań, nie będę też tolerować takich standardów, które spróbował zaprezentować pan marszałek Sikorski podczas dzisiejszej konferencji.
Kopacz nazwała sytuację nietypową. Przeprosiła też media w imieniu Sikorskiego.
Wywiad, który wywołał burzę
Wcześniej marszałek Sejmu Radosław Sikorski - pytany o wywiad, którego udzielił amerykańskiemu portalowi Politico - zapowiedział, że wyjaśnienia z nim związane przedstawi w rozmowie z jednym z portali, którym okazała się później wyborcza.pl.
Portal Politico napisał, że Rosja usiłowała wplątać Polskę w inwazję na Ukrainę i przytaczał słowa Sikorskiego: "Chciał (Putin), żebyśmy uczestniczyli w podziale Ukrainy". "Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany" - cytuje portal Sikorskiego. Sikorski powiedział we wtorek wyborczej.pl, że nie był świadkiem rozmowy Putina z Tuskiem, ale dotarła do niego "taka relacja". Pytany, dlaczego ani on, ani premier Donald Tusk nie powiedzieli publicznie o propozycji Putina dotyczącej Ukrainy, odparł: "Te aluzje okazały się znaczące dopiero później, po szczycie NATO, po wojnie w Gruzji i po aneksji Krymu".
Autor: nsz/kka / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24