Nie byłam przy identyfikacji, ani nie identyfikowałam ciała Anny Walentynowicz - powiedziała marszałek Ewa Kopacz, pytana o informacje prokuratury, że ciało byłej działaczki "S" zostało zamienione z innym ciałem ofiary katastrofy smoleńskiej. Pytana, czy powinna przeprosić rodziny ofiar za to, że zostały wprowadzone w błąd, odpowiedziała, że "nie ma problemu z powiedzeniem przepraszam", ale w Rosji "starała się robić wszystko tak, jak potrafiła najlepiej".
Kopacz powiedziała, że identyfikacji Anny Walentynowicz dokonywała rodzina.
Wyjaśniła również, że polskich lekarzy nie było przy określaniu tożsamości ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Uczestniczyli w przygotowywaniu zwłok do okazania do identyfikacji - powiedziała Kopacz, zaznaczając, że wyjaśniała już tę kwestię, m.in. wtedy gdy w Kancelarii Premiera odbyło się spotkanie z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej.
Także w Sejmie kilkanaście dni po katastrofie smoleńskiej, ówczesna minister zdrowia mówiła na czym polegała praca polskich lekarzy w Moskwie, gdzie trafiły ciała ofiar.
"Z wielką uwagą obserwowałam pracę naszych patomorfologów przez pierwsze godziny. Pierwsze godziny nie były łatwe i to państwo musicie wiedzieć. Przez moment nasi polscy lekarze byli traktowani jako obserwatorzy tego, co się dzieje. To trwało może kilkanaście minut, a potem, kiedy założyli fartuchy i stanęli do pracy razem z lekarzami rosyjskimi, nie musieli do siebie nic mówić. Wykonywali jak fachowcy swoją pracę, z wielkim poszanowaniem ofiar tej katastrofy" - mówiła 29 kwietnia 2010 r. w Sejmie, Kopacz.
Wyjaśniała również, że "badania, które odbywały się w Moskwie, nie były wyłącznie prowadzone przez specjalistów rosyjskich". "Nasi polscy genetycy uczestniczyli w tych pracach i spędzali tam po kilkanaście godzin dziennie. Byli tam zarówno wtedy, kiedy od rodzin pobierano materiał porównawczy do badań genetycznych, jak i wtedy, kiedy te badania analizowano" - powiedziała Kopacz.
"Nie mam problemu ze słowem przepraszam"
Pytana, czy mówiła rodzinom, że jest zakaz otwierania trumien, odpowiedziała jedynie: - Wręcz przeciwnie, jedyną rzeczą, którą mówiałam było to żeby rodziny się nie spieszyły i szczegółowo dokonywały identyfikacji.
Wyjaśniła, że był tylko jeden wniosek o otwarcie trumny i pojawił się ze strony rodziny prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Nie wpłynął żaden inny wniosek o otwarcie trumien po przyjeździe do Polski - zaznaczyła Kopacz.
A na pytanie, czy w tej chwili powinna przeprosić rodziny Marszałek Sejmu powiedziała: - Nie mam problemu ze słowem przepraszam. To państwo (dziennikarze - red.) po tych moich słowach, które powiedziałam, że tam starałam się robić wszystko tak, jak potrafię najlepiej, z całym sercem i całym wysiłkiem fizycznym, jaki potrafiłam z siebie wykrzesać, i jeśli to wymaga przeprosin, to pozostawiam to państwa ocenie.
"Pojechałam ze szczerymi intencjami"
Podczas środowego spotkania z dziennikarzami Sejmie, Kopacz podkreślała, że jej rolą w Moskwie tuż po katastrofie było zajmowanie się rodzinami, gdy spotkali się "z czymś, co było najbardziej traumatyczne, czyli z rozpoznaniem swoich bliskich", a nie prowadzenie śledztwa.
- Pojechałam tam naprawdę ze szczerymi intencjami, włożyłam w to całą energię i każdy, kto tam był - i tego zabrać nikomu nie można - robił to, co do niego należało, wkładając w to energię i wysiłek fizyczny - powiedziała Kopacz. Jak podkreśliła, z perspektywy 2,5 roku można zawsze pytać o to, czy można było zrobić więcej, czy mniej, jednak jej zdaniem "na tamtą chwilę zrobiliśmy w tych okolicznościach, tyle, ile było możliwe".
- Zajmowaliśmy się rodzinami tak, jak nakazywało nam nasze sumienie - zapewniła.
Informacja ministra
Kopacz nie odpowiedziała na wszystkie pytania dziennikarzy w sprawie identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Stwierdziła, że zrobi to jutro po informacji ministra sprawiedliwości w Sejmie ws. działań podjętych przez resort sprawiedliwości po katastrofie smoleńskiej.
Klub PiS złożył wniosek, by minister sprawiedliwości przedstawił posłom informację nt. zachowania prokuratury i rządu po katastrofie smoleńskiej w związku z wtorkową informacją Naczelnej Prokuratury Wojskowej, że ciało Anny Walentynowicz zostało zamienione z ciałem innej ofiary katastrofy.
Autor: MAC/fac / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24