- Ta informacja napawa mnie ogromnym smutkiem. Nawet nie chcę tego faktu komentować - tak były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski komentuje fakt złożenia przez pełnomocnika Jarosława Kaczyńskiego zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa NPW gen. Krzysztofa Parulskiego. Generał miał ujawnić informacje na temat stanu zwłok Lecha Kaczyńskiego "osobie nieuprawnionej", czyli właśnie Kwiatkowskiemu.
W zawiadomieniu skierowanym we wtorek do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta pełnomocnik prezesa PiS mec. Rafał Rogalski wskazuje między innymi, że przestępstwo gen. Parulskiego miało polegać na tym, że w nocy z 10 na 11 kwietnia 2010 roku konsultował się telefonicznie z ówczesnym ministrem, podczas której to rozmowy miał mu ujawnić "informację uzyskaną w związku z wykonywaniem czynności służbowych”. Chodziło o stan zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- Kiedy 10 kwietnia byliśmy w Smoleńsku przekazano nam informację, że oczekiwaniem najbliższego członka rodziny - prezesa Jarosława Kaczyńskiego - jest to, aby jak najszybciej móc zabrać zwłoki ś.p. prezydenta do Polski - komentował sytuację były minister.
Informacja, że stało się to podstawą skierowania wniosku do prokuratury napawa mnie ogromnym smutkiem i nawet tego faktu nie będę komentował. Krzysztof Kwiatkowski
NPW: kontakt uprawniony
Do informacji o złożeniu zawiadomienia odniósł się też rzecznik Naczelnego Prokuratora Generalnego płk Zbigniew Rzepa. W odpowiedzi na zarzut pełnomocnika, że gen. Parulski kontaktował się z Krzysztofem Kwiatkowskim, który jako minister sprawiedliwości (ale już nie równocześnie jako Prokurator Generalny) był "osobą nieuprawnioną" do takiego kontaktu, rzecznik NPW stwierdził: - Doszło do takiej sytuacji, że zanim rozpoczęła się sekcja zwłok zmarłego prezydenta Rosjanie podjęli decyzję o przewiezieniu ich do Moskwy. (...) I na pewno gen. Parulski kontaktował się z ministrem w tamtym czasie".
Na pytanie, czy był to kontakt uprawniony, rzecznik NPW odpowiedział: - Tak, był to kontakt, poza oczywiście samym śledztwem.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Fot. Leszek Szymański/PAP, Witold Rozbicki/Reporter