Mówiliśmy wyraźnie, że jesteśmy gotowi do tego, by prezydent powierzył funkcję premiera od razu osobie, która będzie miała większość w Sejmie. Nie padła żadna deklaracja, pan prezydent był bardzo ostrożny - mówił w "Kropce nad i" o spotkaniu przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej z prezydentem szef klubu KO Borys Budka. - Widać było brak jakichkolwiek argumentów dla PiS-u czy dla pana Morawieckiego jako kandydata - dodał.
Prezydent Andrzej Duda przeprowadził dziś konsultacje z przedstawicielami PiS i Koalicji Obywatelskiej. Liderzy KO, Trzeciej Drogi oraz Lewicy wcześniej wspólnie ogłosili, że kandydatem tych ugrupowań na premiera będzie Donald Tusk.
CZYTAJ WIĘCEJ: Pałac Prezydencki o konsultacjach
Budka: koalicja jest zawiązana i liderzy dzisiaj to potwierdzili
W "Kropce nad i" szef klubu KO Borys Budka pytany był między innymi, czy jeszcze przed spotkaniem z prezydentem odbyły się rozmowy na temat obsadzania stanowisk. - Były dobre rozmowy o tym, że potrzebujemy naprawdę jasnego sygnału dla wyborców, że koalicja jest zawiązana i liderzy dzisiaj to potwierdzili - odparł. - 248 mandatów to są pewne głosy w Sejmie i też jasny sygnał dla prezydenta - ocenił.
- Donald Tusk dzisiaj mógł iść do pana prezydenta z prostym komunikatem: "tak, jestem kandydatem, który ma większość w Sejmie". Pan prezydent już nie musi kombinować, nie musi udawać, że jest jakieś inne ugrupowanie, które ma większość. Nie ma takiego ugrupowania, nie ma żadnych innych rozmów. Jest prosta rzecz: Donald Tusk jest kandydatem szerokiej koalicji na premiera - zaznaczył.
"Widać było brak jakichkolwiek argumentów dla PiS-u"
Dopytywany, co na spotkaniu z przedstawicielami KO mówił prezydent, Budka odpowiedział, że "to była dobra rozmowa". - Pan prezydent mówił o tym, że zawsze będzie przestrzegał konstytucji. Patrząc wstecz, można było to uznać za pewną ironię, natomiast podkreślał, że zna przepisy konstytucji i wie doskonale, kto w Polsce powinien być premierem, aczkolwiek zna swoje prerogatywy - opisał.
- Myśmy mówili wyraźnie, że jesteśmy gotowi do tego, by prezydent powierzył tę funkcję od razu osobie, która będzie miała większość w Sejmie. Nie padła żadna deklaracja, pan prezydent był bardzo ostrożny, powiedział, że musi skonsultować się z innymi ugrupowaniami, ale widać było nie tyle zaskoczenie, tylko brak jakichkolwiek argumentów dla PiS-u, czy dla pana Morawieckiego jako kandydata - mówił dalej.
Budka dodał, że w jego ocenie "byłoby oszustwem opinii publicznej, gdyby pan prezydent wpisał się w scenariusz Jarosława Kaczyńskiego i udawał, że jest ktokolwiek inny, kto może zdobyć większość w Sejmie".
Budka: nie ma i nie będzie żadnych rozmów, bo z PiS-em nawet Konfederacja nie chce rozmawiać
Budka odniósł się też do twierdzeń ze strony PiS, w tym rzecznika PiS Rafała Bochenka, według których ugrupowanie to prowadzi rozmowy w celu zdobycia większości w Sejmie.
- To jest okłamywanie ludzi, nie ma żadnych rozmów i nie będzie żadnych rozmów, bo z PiS-em nawet Konfederacja nie chce rozmawiać. Dlaczego? Dlatego, że PiS przegrał te wybory - stwierdził.
Dopytywany, czy zatem twierdzenia polityków PiS o rozmowach z politykami PSL są kłamstwem, Budka odparł, że "to jest wierutne (kłamstwo)". - Kłamstwo to jest normalność w ich życiu. Oni będą takie bzdury opowiadać. Być może nawet Jarosławowi Kaczyńskiemu takie bajki opowiadają, żeby czuł się lepiej, tak jak mu całą kampanię opowiadano, że wygra te wybory - mówił Budka.
"Nie będzie żadnej grubej kreski"
Budka ocenił też, że jeśli Mateusz Morawiecki przyjmie misję stworzenia rządu, to "ośmieszy się nie pierwszy i nie ostatni raz". - On się ośmieszał przez ostatnie lata, opowiadając różnego rodzaju nieprawdziwe historie. On przez kampanię wyborczą pokazał, że nie ma nic do zaoferowania. On ośmieszył się podczas tej pseudodebaty, ośmieszył się, pokazując, że jego największym kompleksem jest Donald Tusk - wymieniał.
- Myślę, że jeżeli pan prezydent chce choć trochę być osobą, która wypełnia swoje konstytucyjne obowiązki, to nie wpisze się w scenariusz Kaczyńskiego, bo to byłoby zwykłe oszustwo - powiedział Budka.
Zapewnił przy tym, że "PiS nie ma ani jednego dodatkowego głosu po stronie opozycji". - Co więcej, to my nagle odbieramy sygnały od polityków PiS-u, którzy bardzo chętnie zdradziliby ten obóz - przekazał.
Na pytanie, co odpowiadają zwracającym się do nich politykom PiS, Budka zacytował: "troszkę za późno". - Jeżeli ktoś przez osiem lat niszczył Polskę, to dzisiaj jedynie na co może czekać, to na sprawiedliwy osąd, jeśli popełnił przestępstwo. Nie będzie żadnej grubej kreski, nie będzie żadnego przechodzenia - przekonywał.
- Mamy mandat i wystarczającą liczbę głosów, żeby stworzyć silny rząd, który będzie od pierwszego dnia naprawiał Polskę po PiS-ie - argumentował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24