- Nie ma się z czego cieszyć. To bardzo trudna i ryzykowna decyzja, ale wydaje się konieczna - mówił Bronisław Komorowski po tym, jak po rozmowie telefonicznej z Barackiem Obamą premier Donald Tusk wyraził zamiar wysłania do Afganistanu kolejnych kilkuset żołnierzy.
- Taka już jest logika zaangażowania polskiego w Afganistanie - tłumaczył marszałek Sejmu. Jak dodał, polskie wojska są w Afganistanie dlatego, że swego czasu inny rząd Polski, ale w imieniu państwa polskiego, podjął takie zobowiązania. - Pierwsi żołnierze Polscy pojawili się w Afganistanie za czasów Lewicy, za rządów PiS zapadły kolejne decyzje o zasadniczym zwiększeniu kontyngentu, a obecnie rząd Polski jest w jakiejś mierze wykonawcą tych zobowiązań, które podjęło państwo polskie. Nie tylko konkretny rząd czy premier - podsumował.
600 wojskowych do Afganistanu
Według zapowiedzi, prawdopodobnie w przyszłym roku afgański kontyngent zwiększy się o kilkuset wojskowych. Polska najprawdopodobniej wyśle w przyszłym roku do Afganistanu dodatkowych 600 żołnierzy; kolejnych 200 będzie znajdować się w rezerwie w kraju. Rzecznik rządu Paweł Graś zaznacza, że MON będzie jeszcze prowadzić analizy, zaś sama decyzja o zwiększeniu polskiego kontyngentu musi jeszcze przejść całą procedurę formalną - od wniosku ministra ON, przez aprobatę rządu, po decyzję prezydenta.
Ostateczna decyzja w rękach prezydenta
- Ostateczna decyzja będzie należała do pana prezydenta, ale z tego, co mówił chociażby pan premier Donald Tusk po rozmowie z panem prezydentem, pan prezydent jest za tym, żeby ten kontyngent zwiększyć - dodał Graś.
We wtorek premier Donald Tusk rozmawiał z prezydentem Stanów Zjednoczonych Barackiem Obamą. Amerykański prezydent prosił, aby Polska, wspólnie z innymi państwami europejskimi, "uzupełniła dodatkowy kontyngent" żołnierzy, którzy zostaną wysłani do Afganistanu - poinformował Tusk. Sami Amerykanie mają wysłać do Afganistanu dodatkowych 30 tys. żołnierzy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24