Po 12 latach "czarne punkty" straciły swoją moc - kierowcy przestali zwalniać na ich widok, co więcej, niektórzy nawet przyspieszają w tych miejscach. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad postanowiła więc, że zamiast aktualizować statystyki wypadków na żółto-czarnych tablicach, będzie modernizować niebezpieczne odcinki dróg. Program nosi nazwę "Drogi zaufania".
Z badań przeprowadzonych przez firmę Data System Group wynika, że wprawdzie 27 proc. kierowców zwalnia na widok "czarnych punktów", ale aż 40 proc. na nie już nie reaguje, a 33 proc. nawet przyspiesza. W rezultacie GDDKiA postanowiła sukcesywnie likwidować nieskuteczne tablice.
"Natura ludzka jest taka, że rzeczy nam powszednieją"
- Sama informacja, że zbliżamy się, czy jesteśmy w takim miejscu ("czarnym punkcie" - red.), gdzie dochodziło do tragicznych wypadków nie zmienia technicznych warunków drogi, a motoryzacja gna do przodu. Za tym muszą podążać zmiany na drogach. Natura ludzka jest taka, że rzeczy nam powszednieją. Nawet jeśli chodzi o coś, co powoduje szok, to po pewnym czasie zupełnie powszednieje. Dlatego przyjęliśmy zasadę, że miejsca oznaczone "czarnymi punktami" są przebudowywana i to przynosi efekt - tłumaczy Maciej Zalewski z GDDKiA w Łodzi.
Program "Drogi zaufania" realizowany jest już od 2007 roku. Jego budżet wynosi około półtora miliarda złotych. Przebudowywane są dłuższe odcinki dróg i to, jak informuje GDDKiA, przynosi efekty. Z informacji reportera TVN24 wynika, że ilość wypadków śmiertelnych na drogach krajowych spadła dzięki programowi o jedną czwartą.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24