Cesarskie cięcie na życzenie już niedługo może być życzeniem jedynie pobożnym. Ministerstwo Zdrowia przygotowuje projekt zakazujący wykonywania tego zabiegu na żądanie - donosi "Dziennik". - Cesarskie cięcia mają się odbywać tylko wtedy, kiedy będą ku temu wskazania medyczne. Te zabiegi nie są obojętne dla zdrowia kobiety - powiedziała gazecie minister zdrowia Ewa Kopacz.
Już wcześniej departament prawny Ministerstwa Zdrowia ogłosił, że cesarka na życzenie należy do zabiegów, które mogą być uznane za błąd w sztuce lekarskiej. O tym, czy tak się stanie, zadecyduje opublikowana jesienią wersja standardów opieki okołoporodowej - piszą dziennikarze.
"Kobieta nie jest walizką"
Kilka dni temu Polskie Towarzystwo Ginekologiczne (PTG) wydało lekarzom zalecenia, w których napisano: "Nie rekomenduje się wykonywania cesarskich cięć na życzenie pacjentki bez wskazań medycznych". - Kobieta to nie jest walizka, którą można sobie dowolnie otwierać i zamykać - powiedział "Dziennikowi" wiceprezes PTG Tomasz Niemiec.
Konsultant krajowy w dziedzinie pielęgniarstwa ginekologicznego i położniczego Leokadia Jędrzejewska przypomina, że minimalizowanie liczby cesarskich cięć zaleca Światowa Organizacja Zdrowia. - Sama mam dwie córki i nie polecałabym cesarskiego cięcia, kiedy nie ma wyraźnych wskazań - tłumaczy dziennikarzom.
Wolność kobiety do podjęcia decyzji
Inni eksperci jednak bronią prawa matek do decydowania o formie porodu.
- Jestem zdania, że kobieta powinna mieć możliwość decydowania o sobie - powiedziała "Dziennikowi" ekspert od prawa medycznego Eleonora Zielińska z Uniwersytetu Warszawskiego. Jeszcze ostrzej sprawę komentuje Joanna Piotrowska z Feminoteki. - To ubezwłasnowolnienie kobiet. Przyszła matka powinna decydować samodzielnie - stwierdza.
Według danych cytowanych przez "Dziennik", w ubiegłym roku na dobrowolne cięcie bez żadnych wskazań medycznych zdecydowało się od 8 do 12 tys. polskich kobiet.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu