Chcieliśmy pokazać, że w tym trudnym momencie będziemy gotowi wspierać Kijów - mówił w "Faktach po Faktach" prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który był we wtorek w Kijowie, gdzie spotkał się z merem Witalijem Kliczką. Jak powiedział, trwa koordynacja działań pomiędzy polskimi samorządami w sprawie ewentualnej pomocy dla Ukrainy na wypadek eskalacji konfliktu.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski i burmistrz Pragi Zdenek Hrzib spotkali się we wtorek z merem Kijowa Witalijem Kliczką. - Pokazują swoją solidarność z Ukrainą, z narodem ukraińskim. Deklarują wsparcie na naszej drodze do rodziny europejskiej - powiedział po rozmowach Kliczko. - Jesteśmy tutaj również po to, żeby pokazać naszą gotowość do pomocy. Jeżeli cokolwiek się wydarzy, zarówno Warszawa, jak i Praga gotowe są do tej pomocy - mówił Trzaskowski.
O wizycie w Kijowie Trzaskowski mówił we wtorkowym wydaniu "Faktów po Faktach". - Przyjechaliśmy tutaj z merem czeskiej Pragi, dlatego że dwa lata temu założyliśmy Pakt Wolnych Miast razem z Bratysławą i Budapesztem. Do tego paktu przystąpiło 27 europejskich i światowych miast. Dzisiaj zaprosiliśmy do niego Kijów po to, żeby jasno mówić o tych najważniejszych wartościach: wolności, przejrzystości, tolerancji i po to, żeby się wzajemnie wspierać i pracować nad tymi wyzwaniami, które są dla miast najważniejsze, jak choćby walka z ociepleniem klimatycznym, ale dzisiaj to głównie bezpieczeństwo - stwierdził Trzaskowski.
- Chcieliśmy pokazać solidarność, że jesteśmy razem i w tym trudnym momencie będziemy gotowi wspierać Kijów i inne ukraińskie miasta - mówił Trzaskowski. Jak powiedział, "koordynujemy działania wśród polskich samorządów, by wesprzeć te samorządy na wschodzie w Polski. I w momencie, gdyby nie daj Boże wydarzył się konflikt, żeby razem skoordynować działania, jeśli taka pomoc była potrzebna".
Czytaj również: Sytuacja na granicy i przyczyny konfliktu
"Scenariusze bardzo trudno przewidzieć"
Odnosząc się do ewentualnej pomocy ze strony polskich samorządów, Trzaskowski mówił, że "to wszystko zależy od tego, czy będzie konflikt i jak on się będzie rozwijał". - Scenariusze bardzo trudno przewidzieć, bo te liczby uchodźców mogą być duże, mogą być znacznie mniejsze. My to analizujemy w samym mieście, natomiast tutaj potrzebna jest strategia działania całego rządu - wskazał.
- Dzisiaj zwiedzaliśmy schrony w Kijowie, sprawdzaliśmy, jak one są przygotowane, rozmawialiśmy o infrastrukturze krytycznej - mówił Trzaskowski. Jak dodał, "wszyscy wiemy, że najbardziej prawdopodobny, jeżeli w ogóle będzie konflikt, to w takiej formule hybrydowej".
- W związku z tym trzeba się przygotować, żeby móc zabezpieczyć infrastrukturę, szpitale, żeby mieć pewność, ile jest leków, bandaży czy krwi. To wszystko wydaje się rzeczą przyziemną, ale to może wpływać na to, jak miasto radzi sobie z ewentualnym konfliktem - dodał prezydent Warszawy.
Pytany o to, czy na ulicach Kijowa można wyczuć obawy przed eskalacją konfliktu z Rosją, Trzaskowski odparł, że "gdyby nie to, że wszyscy wiemy, że sytuacja jest bardzo trudna, to na ulicy Kijowa trudno byłoby się zorientować, że tak jest". - Nie ma żadnych śladów żadnej paniki, wszystko funkcjonuje normalnie, kijowianie też zachowują się tak, jakby nie było tak dramatycznej sytuacji – powiedział Trzaskowski. - Jedyne, co widać, to plakaty mówiące o bohaterach ukraińskiej wolności i trochę więcej wojska oraz policji na ulicach, ale sytuacja jest dokładnie taka sama, jak każdego dnia, kiedy Rosjanie nie stanowią tego zagrożenia na granicy - dodał.
Rosyjskie groźby
Rosja zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy na swoim terytorium przy granicy z Ukrainą. Kraje zachodnie są zaniepokojone koncentracją wojsk i ostrzegają Moskwę przed skutkami ewentualnej agresji wobec tego kraju.
Rosja twierdzi, że nie ma takich planów, jednocześnie żądając od USA i NATO "gwarancji" nierozszerzania Sojuszu o Ukrainę oraz wycofania jego infrastruktury "od swoich granic".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24