Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński mówił na czwartkowej konferencji prasowej, że jest zadowolony z kursu złotego. Podkreślał, że z inflacją zmaga się cały świat, czemu winna jest między innymi pandemia. Choć pytań do Glapińskiego było dużo, nie wszyscy dziennikarze mogli wejść na konferencję.
W czwartek odbyła się konferencja prasowa szefa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. Prezes NBP zapewniał między innymi, że działania rządu pomogą w walce z inflacją.
O szczegóły tych działań nie mogliśmy jednak zapytać, bo reporterom TVN i TVN24 Bank Centralny odmówił akredytacji na konferencję, podobnie jak kilku innym redakcjom. Jak tłumaczono, oficjalnym powodem była ograniczona przez pandemię liczba miejsc.
Adam Glapiński uspokaja
- Jest znacząca przestrzeń do podwyżki stóp, jeśli tego będą potrzebowały okoliczności - mówił Glapiński. Dodał jednocześnie, że Rada Polityki Pieniężnej "nie stwierdza jednoznacznie, że jesteśmy w cyklu podwyżek". Możliwe więc, że raty kredytów będą rosnąć jeszcze bardziej, ale z czasem - mniej więcej za rok - inflacja wyhamuje do pożądanego poziomu.
- Najgorsze jest to, że nikt nie jest pewny, że ta inflacja spadnie do 3,5 procent. Dlatego, że - ja przynajmniej - nie widzę, dlaczego miałaby inflacja spaść - mówi profesor Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC. Kiedy szef NBP występował na konferencji, w Sejmie posłowie powoli kończyli prace nad projektem mającym ochronić portfele Polaków. Jednak nie wszystkich i tylko częściowo. - Nie stać państwa po covidzie, czy w trakcie covidu, bo jest kolejna fala, na tak bogaty program, jak byśmy chcieli - mówił Tadeusz Cymański z PiS.
Rządowa tarcza antyinflacyjna
Na rządową tarczę antyinflacyjną składa się kilka elementów. Po pierwsze mniejsza akcyza na paliwa silnikowe i zniesiony podatek detaliczny, od grudnia i stycznia do końca maja. Już teraz jest taniej, ale według ekspertów to efekt cen światowych. Nie tanieje za to prąd i gaz, dlatego to mają być kolejne elementy państwowego programu, uchwalonego w czwartek przez Sejm. Od stycznia do końca marca obniżony został VAT na gaz. Podobnie obniżono akcyzę i VAT na prąd, również przez trzy pierwsze miesiące roku. Opozycja zagłosowała "za", ale uważa te obniżki za symboliczne.
- Jeśli chodzi o energię elektryczną, to jest to śmieszne - komentuje poseł Dariusz Rosati z Koalicji Obywatelskiej. Jak dodaje, "w skali całego roku korzyść przeciętnego gospodarstwa domowego wyniesie od siedmiu do ośmiu złotych, więc to w ogóle nie ma żadnego znaczenia".
Do tego ostatni element - dodatek osłonowy, czyli pieniądze wypłacane przez Urzędy Gminy dwa razy w przyszłym roku, w marcu i grudniu, dla najuboższych Polaków. Osoba żyjąca samotnie, z dochodem na poziomie do 2100 zł otrzyma dwa razy do roku 200 złotych. Ci którzy będą mieli większy dochód, dostaną dodatek proporcjonalnie złotówka do złotówki, ale nie mniej niż 20 zł dwa razy do roku. Z drugiej strony pięcioosobowa rodzina, z maksymalnym dochodem półtora tysiąca na osobę dostanie także dwa razy po 850 złotych. Większa z takim samym maksymalnym dochodem nawet 1150 złotych.
- W kilkuosobowym gospodarstwie domowym to będzie miesięcznie 14-16 złotych na osobę, a tona węgla kosztuje 1500-1600 złotych. Słabo ocieplony dom na zimę potrzebuje pięć ton węgla - wylicza Paulina Hening-Kloska z Polski 2050.
Rząd uspokaja i zapewnia, że w razie potrzeby dołoży więcej. - Jak będzie taka konieczność i dalej będzie wysoka inflacja, to musimy pomóc biedniejszym - przekonuje minister finansów.
Cały pakiet antyinflacyjny ma kosztować niecałe dziesięć miliardów złotych, czyli niemal dokładnie tyle, ile budżet państwa zarabia na inflacji. - Tym najbiedniejszym ma ulżyć w dobie inflacji. Ale z drugiej strony 10 miliardów wydawane na osłony powoduje, że tę inflację się jeszcze bardziej wzmaga - mówi ekonomista profesor Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Źródło: TVN24