Uszkodzony sprzęt został w ministerstwieSławomir Różycki z Biura Informacyjnego ministerstwa sprawiedliwości po południu ujawnił, że laptopy Ziobry oraz Marcina Romanowskiego z gabinetu politycznego byłego ministra istotnie mają zniszczone matryce oraz płyty główne i twarde dyski.
Zdaniem Różyckiego, komputery w obecnym stanie nie nadają się do użytku. - Koszt naprawy laptopa ministra Ziobry to ponad 4,2 tys. zł. Koszty naprawy obu laptopów przewyższają ich wartość. Oba są w naszej dyspozycji - zapewnił Różycki.
A jednak działa!Reporterka "Faktów" TVN, Katarzyna Kolenda-Zaleska, postanowiła sprawdzić w jakim stanie są laptopy byłego ministra i jego urzędnika. Pracownicy resortu sprawiedliwości laptopy pokazali, a nawet zaprezentowali dokładnie na czym polegają uszkodzenia. - Zgniecenia spowodowały uszkodzenie klawiatury i twardego dysku - ocenił pracownik ministerstwa. - Jakby ktoś strzelał do tej matrycy - opisywał zniszczenia. Proszony o opinię informatyk TVN24 oglądając nagrania z laptopem ocenił, że uszkodzenia najprawdopodobniej są wynikiem silnego uderzenia z góry.
Urzędnicy z resortu zapewniali, że w związku z uszkodzeniem twardego dysku, komputer nie działa. Kolenda-Zaleska nie dała za wygraną i włączyła laptop ministra. I tu niespodzianka - bo komputer zadziałał. Co więcej, udało się nawet otworzyć folder "Moje dokumenty". Na wiecej nie pozwolili już pracownicy resortu, szybko wyłączając komputer.
W ocenie specjalisty informatyka Tomasza Hukowskiego z TVN24, fakt uruchomienia systemu stanowczo obala tezę, że twardy dysk jest uszkodzony.
Fakt uruchomienia systemu stanowczo obala tezę, że twardy dysk jest uszkodzony th
Wcześniej w rozmowie z radiem RMF FM Ziobro nie zaprzeczył, że sprzęt, który oddawał, został zniszczony.
Komputery zniszczone, a po telefonie przejechał samochódOprócz laptopów zniszczonych ma miało być także kilka telefonów używanych przez poprzednie kierownictwo resortu. Miały zostać w dziwnych okolicznościach zostać zniszczone. "Całe poprzednie kierownictwo resortu korzystało z telefonów na kartę, prawdopodobnie w obawie przed podsłuchami" - informowała RMF FM. W jednej z notatek, do której dotarli dziennikarze radia, urzędnik miał napisać, że telefon mu "wypadł i przejechał po nim samochód".Według "Faktów" Ziobro poinformował, że zniszczone zostały cztery karty SIM, które używał.
Prokuratura nie wie o uszkodzonych laptopach
Prokuratura bada komputery w kontekście śledztwa ws. przecieku w aferze gruntowej w Ministerstwie Rolnictwa. Przy pomocy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego chce ustalić ewentualną zawartość uszkodzonych twardych dysków oraz sprawdzić czy uszkodzenia były celowe, by ukryć jakieś informacje, czy to dzieło przypadku. - Jeśli ministerstwo w ramach swych wewnętrznych procedur ujawniło przypadki uszkodzenia sprzętu komputerowego i przekaże prokuraturze stosowne informacje, prokuratura wdroży stosowne postępowanie - oświadczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska. Nie chciała powiedzieć, o jakie postępowanie chodzi. Dodała, że komputery (stacjonarne), które ma prokuratura, nie noszą śladów uszkodzeń. Ich zawartość badają biegli.
Skromne wypowiedzi prokuratury
Ziobro: Nie manipulowałem nagraniem
9 stycznia Ziobro zapewniał, że nie manipulował nagraniem swej rozmowy z Lepperem. Jej oryginał skasowano z dyktafonu, a prokuratura ma kopię na CD. Za insynuacje uznał podejrzenia manipulacji i mówił, że rozważa kroki prawne. Złożył w prokuraturze doniesienie na warszawskich śledczych, podejrzewając manipulowanie informacjami. Bada je prokuratura w Płocku.
Chodzi o nagranie, które latem zeszłego roku Ziobro - wówczas minister sprawiedliwości - przedstawił dziennikarzom, jako dowód, że Lepper kłamie, twierdząc, iż to on poinformował go o przygotowywanej akcji CBA w resorcie rolnictwa.
Prokuratura oświadczyła, że nagranie rozmowy Ziobry z Lepperem "na nośniku przedstawionym prokuraturze jest najprawdopodobniej nieoryginalne". Śledczy dysponują dwoma nośnikami - płytą skopiowaną z komputera, na który przeniesiono nagranie z dyktafonu, a także samym twardym dyskiem.
Prokuratura za rządów PiS potwierdziła, że to oryginał
Ziobro przypominał, że w toku śledztwa biegli badali nagranie i uznali je za autentyczne, a ich opinia była "kategoryczna". 22 sierpnia zeszłego roku ówczesny Prokurator Krajowy Dariusz Barski informował, że biegli z Zakładu Kryminalistyki i Chemii Specjalnej ABW stwierdzili, iż nagranie rozmowy Ziobro-Lepper powstało 14 czerwca, a dyktafon został włączony przed rozmową i wyłączony po jej zakończeniu. Prokurator krajowy dodawał wtedy, że dyktafon zarejestrował przed jego wyłączeniem późniejszą rozmowę Ziobry, prawdopodobnie z funkcjonariuszem BOR.
Barski podkreślał w sierpniu, że nagranie potwierdza wersję Ziobry, że nie informował Leppera o akcji CBA w sprawie podejrzenia korupcji w resorcie rolnictwa. Obecnie trwają nowe badania nagrania. Śledztwo przejęli nowi prokuratorzy, którzy - jak donoszą media - zaczęli odkrywać zupełnie nowe fakty w tej sprawie.
Nagranie to ważny dowód w sprawie
Nagranie rozmowy Ziobry i Leppera miało być dowodem na to, że Lepper kłamie twierdząc, iż to ówczesny minister sprawiedliwości poinformował go o przygotowywanej akcji CBA w resorcie rolnictwa. Ziobro uznał to za fałszywe oskarżenie go przez Leppera. Sugerowano nawet, że Lepper może usłyszeć taki prokuratorski zarzut.
Wątek związany z nagraniem rozmowy Ziobro-Lepper jest częścią śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa, w którym zarzuty postawiono b. ministrowi SSWiA Januszowi Kaczmarkowi, b. szefowi policji Konradowi Kornatowskiemu, szefowi PZU Jaromirowi Netzlowi i biznesmenowi Ryszardowi Krauzemu. Dotyczy to innego wątku - domniemanego spotkania Kaczmarka z Krauzem w hotelu Marriott.
Źródło: TVN, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn