Każda spekulacja kwestionująca kandydowanie Donalda Tuska na prezydenta jest szkodliwa - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" marszałek Sejmu z zarazem jeden z liderów Platformy Obywatelskiej Bronisław Komorowski. I jednocześnie daje sygnały, że sam może być kandydatem do prezydenckiego fotela. - Przede mną duże wyzwania - zdradza.
- Jesteśmy po wielu rozmowach w kierownictwie partii. Mogę tylko powiedzieć, że mamy plan polityczny, który staramy się od pewnego czasu realizować. On ma kilka wariantów, w tym i ten, który stawia przede mną duże wyzwania - wyznaje marszałek.
Mimo wszystko, jego zdaniem "gwarantem sukcesu wyborczego jest kandydatura Donalda Tuska". - Poza tym nie chcę spekulować na temat mojego ewentualnego startu w wyborach prezydenckich. Każda spekulacja, która stawiałaby dzisiaj pod znakiem zapytania kandydaturę Tuska, jest szkodliwa - podkreśla Komorowski.
- Chcę podkreślić, że w naszym planie mniej ważne są personalia, a bardziej to, co chcemy zrobić, i jak możemy to osiągnąć. Dzisiaj widać wyraźnie, że urząd prezydenta blokuje modernizację Polski. Dlatego wybory prezydenckie to nie jest sprawa indywidualnych ambicji, tylko szansa na realizację ważnych reform - dodaje polityk Platformy.
Nielojalny koalicjant
Polityk w rozmowie z "Rzeczpospolitą" mówi też o żalu, jaki ma do koalicjantów z PSL za głosowanie w sprawie komisji hazardowej. Przyznaje wprawdzie, że usunięcie z komisji posłów PiS było błędem jego kolegów z partii.
Jednocześnie - zdaniem marszałka - przywrócenie ich do komisji jest również złym wyjściem, bo oznacza zlekceważenie wszelkich opinii prawnych.
Źródło: PAP, rp.pl