Okolice Sejmu, godzina 19. Do służbowego BMW 7 wsiada Bronisław Komorowski. I samochód marszałka rozpoczyna szaleńczy rajd warszawskimi ulicami. Rajd, który zarejestrowała jadąca za nim kamera reporterów programu "Teraz MY!". Wszystko z okazji dyskusji o fotoradarach, które w kampanii wyborczej PO wytykała PiS-owi.
Reporterzy programu "Teraz MY!" sprawdzili, czy marszałek Sejmu i jego kierowca przestrzegają przepisów ruchu drogowego. Zwłaszcza w świetle dyskusji o wszechobecnych w Polsce fotoradarach.
Podpytywany przez prowadzących, jeszcze przed prezentacją zarejestrowanego przez dziennikarzy filmu czy mityguje swojego kierowcę, gdy ten jedzie za szybko, marszałek Komorowski powiedział z rozbrajającą szczerością: - Wiem, że moi kierowcy i innych samochodów rządowych i sejmowych wiedzą gdzie są radary i bardzo pilnują tego, żeby w tych miejscach prędkości nie przekraczać w sposób szczególny.
Wiem, że moi kierowcy i innych samochodów rządowych i sejmowych wiedzą gdzie są radary i bardzo pilnują tego, żeby w tych miejscach prędkości nie przekraczać w sposób szczególny. Marszałek Sejmu, Bronisław Komorowski (PO)
Rajd ulicami stolicy
Warszawa, ulica Armii Ludowej. Przy ograniczeniu do 60 km/h auto marszałka mknie nawet 140 km/h. Jedzie z taką prędkością, że dziennikarze nie są go w stanie dogonić. Zatrzymują go dopiero światła. Marszałek wjeżdża na Trasę Łazienkowską. Pędzące auto często zmienia pasy ruchu. Nawet na skrzyżowaniu.
Aleje Jerozolimskie to kolejny punkt "warszawskiego rajdu" marszałka Sejmu. Przy ograniczeniu do 70 km/h, BMW Komorowskiego mknie z prędkością 120 km/h. Reporterom udaje się go dogonić, ale tylko dzięki korkowi. I to nie na długo. Dalej auto jedzie tak szybko, że reporterzy tracą je z oczu.
Bo był spóźniony
Gdzie spieszył się marszałek Komorowski? Do Parzniewa pod Warszawą, na "opłatek" Platformy Obywatelskiej. A jak tłumaczy swój "występek". - Prawda jest taka, że jechałem godzinę spóźniony na spotkanie – kwituje. Dodaje też, że "nie jest od pilnowania prędkości".
Co więcej, Komorowski miał zastrzeżenia do kierowcy TVN, który - według niego - sam łamał przepisy w pościgu za samochodem marszałka: - Kto nie ma grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem - skwitował.
"Fotoradary to jest filozofia PiS-u"
Wszystko to z okazji dyskusji o fotoradarach, które - w kampanii wyborczej - PO wytykała PiS-owi. "Fotoradary to jest filozofia PiS-u" – grzmieli politycy PO, którzy ganili swoich kolegów z PiS-u, że zamiast budowania dróg, na drogach stawia radary.
Reporterzy "Teraz My" sprawdzili więc, jak wygląda rzeczywistość na polskich drogach już ponad rok po zwycięstwie PO. Okazało się, że fotoradarów nie ubywa, a wręcz przeciwnie: do 2015 roku ma być już ich tysiąc. Wszystko to z powodu złożonego do Sejmu poselskiego projektu Platformy Obywatelskiej tzw. ustawy fotoradarowej. Projekt – oprócz tysiąca fotoradarów – przewiduje także usprawnienie systemu fotografowania i identyfikacji piratów drogowych poprzez specjalny system. Wykonane przez fotoradary zdjęcia trafią do centralnego komputera, który zidentyfikuje samochody oraz ich kierowców i wymierzy odpowiednią karę.
"Krytykowaliśmy za to, że robią coś, zamiast czegoś"
- To jest dyskusja, czy myć nogi, czy myć ręce – argumentuje w "Teraz MY!" Bronisław Komorowski. Według niego, radary "sprawdzają się jako element powstrzymujący". - Fotoradar działa w sposób bezwzględny. Nie patrzy na rangę osoby i jest możliwość karania – argumentuje Komorowski.
Na pytanie, dlaczego PO krytykowała w kampanii wyborczej PiS za to, że stawia dużo radarów, marszałek odpowiedział: - Krytykowaliśmy za to, że robią coś, zamiast czegoś. Budują radary, zamiast dróg.
Według niego, za rządów PO jest inaczej, bo choć rzeczywiście powstaje dużo radarów, to jeśli chodzi o budowę dróg - "postęp jest ogromny".
Wcześniej był rajd Kurskiego
Na początku listopada Jacek Kurski z PiS, "podczepił" się pod konwój przewożący zatrzymanych przez CBA gangsterów z Trójmiasta. Policjanci myśleli, że ktoś chce odbić konwojowanego więźnia. Kurski dwukrotnie nie zatrzymał się na wezwanie funkcjonariuszy. Kiedy w końcu zatrzymał się na policyjnej blokadzie pod Ostródą, zasłonił się zaś poselskim immunitetem.
Bronisław Komorowski mówił wtedy, że brawurowa jazda Kurskiego powinna stać się pretekstem do ponownej debaty na temat poselskich immunitetów. - Ta sprawa przywróci dyskusję na temat immunitetu poselskiego, jego ograniczenia, tak, aby nie chronił w sytuacjach nie mających nic wspólnego z polityką - powiedział marszałek.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn