Bronisław Komorowski na czele Platformy to bardzo głupi pomysł. Nie wyobrażam sobie, że chciałby zostać szefem partii politycznej po tym, jak był obywtelskim kandydatem - powiedział w "Jeden na jeden" Jacek Rostowski, były minister finansów i członek zarządu PO.
Były minister finansów odniósł się w ten sposób do opinii Andrzeja Smolara, politologa i prezesa Fundacji Batorego, który uważa, że Bronisław Komorowski powinien zastąpić Ewę Kopacz, która nie ma "formatu politycznego".
- Komorowski powinien teraz stanąć na czele obozu przygotowań do wyborów parlamentarnych. Bo w PO brak jest przywódców. Kopacz tego nie uniesie, nie ma formatu politycznego. Była krótko, nie wiadomo, czy ma potencjał, by być przywódcą. A Komorowski ma autorytet i osobowość. Został naturalnym przywódcą, gdy zabrakło Tuska. A teraz został obciążony wadami tego rządu. Może jednak unieść ciężar konfrontacji z PiS i bezpośredniego starcia z Jarosławem Kaczyńskim - napisał Smolar na łamach "Gazety Wyborczej".
Rostowski ostro skrytykował pomysł Smolara. - To bardzo głupi pomysł. Szczególnie, że poza wszystkim innym, nie wyobrażam sobie, że Bronisław Komorowski po tym, jak był obywatelskim prezydentem, obywatelskim kandydatem, nagle chciałby zostać szefem partii politycznej - powiedział były minister finansów.
- Szkoda, a może nie szkoda, że Aleksander Smolar nie jest członkiem Platformy Obywatelskiej, bo gdyby był, to wtedy jego opinie byłyby na miejscu - dodał Rostowski.
Zastrzegł jednocześnie, że jako szef niezależnej fundacji ma prawo oczywiście to mówić.
Rostowski podkreślił, że Komorowski był świetnym prezydentem i kandydatem. - Myślę, że to było widać bardzo jasno na wieczorze wyborczym w niedzielę, kiedy (miał) jasną postawę akceptowania reguł gry demokracji, co nie zawsze widzimy - powiedział Rostowski.
"Wybory można było wygrać"
Rostowski uważa, że mimo, iż Komorowski był obywatelskim kandydatem, Platforma nie może się od niego odcinać. - To byłby absolutny absurd odcinać się od prezydenta, którego Platforma pięć lat temu wyniosła na prezydenturę, którego popierała od samego początku kampanii wyborczej, (...) który bardzo ciężko w tych wyborach pracował - stwierdził Rostowski.
- Wybory można było wygrać, ale nie oznacza to, iż kampania była zła, bo jest możliwe, że przy innej kampanii wynik byłby gorszy - dodał.
W jego opinii, po jednym, dwóch dniach nie można stwierdzić, zrozumieć, gdzie istniały ewentualne błędy, a gdzie elementy siły. - Im dłużej się rządzi, tym większa jest potrzeba wykazywania świeżości nowymi ludźmi i pomysłami, ale to nie znaczy, iż nie można wygrywać - powiedział były minister finansów.
Rostowski zastrzegł, że nie jest dziś gotów, aby przesądzać, kto jest winny porażki Komorowskiego.
"To niezrozumiałe"
Polityk PO był też pytany o słowa prezesa NBP. Marek Belka stwierdził podczas poniedziałkowego, wieczornego wystąpienia na GPW, że "młodzi zagłosowali na komedianta".
- W ciągu ostatnich 15 lat wydajność pracy w Polsce rosła znacznie szybciej niż w Czechach, na Węgrzech i Słowacji, a płace rosły dwa i pół razy wolniej. Tym, którym się nie udaje, udają się "na zmywak" do Londynu lub Dublina - mówił Belka.
- Ale niektórzy zaciskają zęby i są źli. Wczoraj i dwa tygodnie wcześniej właśnie za to otrzymaliśmy od was czerwoną kartę. Nie zgadzam się z tym, ale rozumiem. A jeszcze bardziej bym to rozumiał, gdybyście to zrobili przez głosowanie na ustabilizowane lewicowe i prawicowe partie opozycyjne, a nie głosując na komedianta - stwierdził szef NBP. Dopytywany, kogo dokładnie miał na myśli: Andrzeja Dudę, czy Pawła Kukiza, Belka nie odpowiedział.
- To szokujące stwierdzenie, jeśli takie stwierdzenie padło. Po raz pierwszy słyszę o takiej sugestii, że pan prezes Belka coś takiego powiedział. To jest dla mnie niezrozumiałe - powiedział Rostowski.
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24