Prezydent Bronisław Komorowski podkreślił, że nie ma powodów do kwestionowania ważności wyborów. Ocenił, że podstaw do tego nie dają ani różnice między ostatecznym wynikiem wyborów a sondażami, ani kłopoty z liczeniem głosów przez PKW. Wyraził jednak zaniepokojenie wzrostem liczby głosów nieważnych do sejmików.
W poniedziałek Bronisław Komorowski spotkał się z obecnym oraz byłymi prezesami Trybunału Konstytucyjnego i byłym szefem Państwowej Komisji Wyborczej Ferdynandem Rymarzem. Omawiali m.in. możliwe zmiany w prawie, które pozwoliłyby uniknąć problemów, jakie pojawiły się w czasie tegorocznych wyborów samorządowych.
"Jedni zadowoleni, inni rozczarowani"
Po naradzie z sędziami Komorowski spotkał się z dziennikarzami. Przemówienie rozpoczął od podziękowania członkom komisji wyborczych oraz mężom zaufania.
- W związku z zakończeniem liczenia głosów oddanych w pierwszej turze wyborów samorządowych, pragnę podziękować tysiącom osób w całej Polsce, pracującym w komisjach wyborczych, liczących głosy, w tak bardzo przykrej, niekomfortowej, niezawinionej przez nich sytuacji - powiedział. Jak dodał, te osoby "pracowały w bardzo trudnych warunkach, wywołanych również załamaniem się systemu komputerowego liczenia głosów". - Pragnę także podziękować i robię to z całego serca i szczerze, dziesiątkom tysięcy mężów zaufania, w tym także, a może przede wszystkim tym, którzy reprezentowali partie, które dzisiaj zgłaszają zastrzeżenia co do wyniku wyborczego - mówił prezydent.
- Są tacy, którzy żywią się problemami państwa, i są tacy, którzy te problemy próbują rozwiązać - rozpoczął swoje przemówienie Komorowski po spotkaniu z obecnym prezesem i byłymi prezesami Trybunału Konstytucyjnego.
I kontynuował: - Ludzie w momencie trudnym się sprawdzają, albo się nie sprawdzają, jedni dolewają oliwy do ognia, inni starają się gasić pożary, a przynajmniej ograniczać.
- Jak zawsze po wyniku wyborów jedni są usatysfakcjonowani, inni są rozczarowani - to jest normalne w demokracji. Warto jednak przypomnieć, że o wyniku wyborczym zawsze decydują realnie oddane głosy wyborców, a nie sondaże czy badania exit poll - powiedział prezydent w poniedziałek na konferencji prasowej.
Prezydent zaniepokojony liczbą głosów nieważnych
Podkreślił, że nie jest niczym nadzwyczajnym swoisty "bonus" związany z numerem listy nr 1 - który w ostatnich wyborach wylosował PSL. - To nic nowego w polskim systemie wyborczym; nikt nie powinien być tym zaskoczony - ocenił Komorowski.
- Nie było więc w moim przekonaniu podstaw, aby ze względu na przedłużający się czas liczenia głosów, ze względu na zmianę sposobu liczenia: z komputerowego na tradycyjny czy z powodu preferencji wyborców dla konkretnych cyfr, numerów list, kwestionować ważność wyborów - zaznaczył.
Prezydent przyznał przy tym, iż "oczywistością jest", że liczba nieprawidłowo oddanych głosów jest alarmująca. - To nie jest nowe zjawisko, ale ono musi powodować niepokój - podkreślił.
Zaznaczył jednak, że trzeba uwzględnić, że pewna liczba obywateli mogła nie chcieć głosować na żadną partię.
Zdaniem Bronisława Komorowskiego, ci, którzy mimo wszystko będą chcieli zakwestionować wynik wyborów samorządowych, powinni dochodzić swoich racji w sądzie, a nie na ulicach.
- Są tacy, którzy traktują problemy państwa, po prostu jako paliwo polityczne, swoiste polityczne żerowisko - dodał.
Dyskusja o zmianach dopiero po zakończeniu wyborów
Komorowski zaapelował, aby w pierwszej kolejności dokończyć proces wyborczy. Jak przypomniał, w niedzielę czeka nas druga tura wyborów na prezydentów miast, wójtów i burmistrzów. Prezydent dodał, że na wyciągnięcie wniosków przyjdzie czas potem.
- Dalej przewiduję konsultację i współpracę przy opracowywaniu projektu nowelizacji Kodeksu wyborczego. Potem nowelizacja tego Kodeksu wyborczego. A wszystkie te kroki razem powinny służyć odbudowie zaufania społecznego do organów wyborczych, oraz do samego procesu wyborczego - zadeklarował prezydent. - To nie będzie proste zadanie, to będzie praca długotrwała, ale jestem przekonany o tym, że jest to możliwe, i że jest to absolutnie konieczne - zakończył.
Jak wyjaśnił, Kancelaria Prezydenta, przy udziale prawników i konstytucjonalistów, zaproponuje nowelizację Kodeksu wyborczego, która poprawi błędy popełnione przez partie polityczne przy opracowywaniu obecnej regulacji.
- Kancelaria Prezydenta, przy udziale prawników i konstytucjonalistów, także i praktyków, będzie pracowała nad wyciągnięciem wniosków i poprawieniem błędów popełnionych przez partie polityczne przy opracowywaniu Kodeksu wyborczego - zapowiedział prezydent.
"Schizofrenia polityczna"
Komorowski wyraził nadzieję, że "nie będzie ucieczki od odpowiedzialności za rozwiązania, które są zapisane w Kodeksie wyborczym". - Jeżeli tamte rozwiązania z mankamentami zostały wprowadzone w wyniku zgodnej pracy wszystkich klubów parlamentarnych, to może uda się doprowadzić, że (kluby) zgodnie poprą nowelizację Kodeksu wyborczego, którą Kancelaria będzie proponować - zaznaczył.
Prezydent przypomniał, że "w 2010 roku wszyscy parlamentarzyści głosowali za Kodeksem wyborczym".
- Kodeks poparli zarówno posłowie PiS, SLD, wszystkie partie polityczne poparły, poparł Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak, co może warto przypomnieć, Adam Hofman, Leszek Miller, Tadeusz Iwiński, wszyscy posłowie głosowali za przyjęciem Kodeksu wyborczego; ba, wszystkie kluby parlamentarne pracowały w komisji specjalnej nad kształtem Kodeksu wyborczego, który dziś ujawnił swoje mankamenty - zaznaczył. - Nie rozumiem i nie akceptuję prób jednoczesnego negowania ważności wyborów, stwierdzenia braku wystarczających legitymizacji wybranych samorządowców w I turze i jednoczesnego wzywania do poparcia swoich kandydatów w II turze wyborów. Jak można narażać swoich kandydatów na takie rozdwojenie jaźni, na swoistą schizofrenię polityczną? - pytał prezydent.
Skrócenie kadencji samorządów? "To jest odmęt absurdu"
Komorowski powiedział również, że specjaliści przestrzegali go przed skróceniem kadencji samorządów, co postulują niektóre partie polityczne.
Wyjaśniał, że nie chodziło tylko o "wątpliwości natury konstytucyjnej", ale także o to, że "z takim rozwiązaniem wiąże się ryzyko na przyszłość". - Łatwo sobie wyobrazić per analogiam, że jeśli parlament mógłby skrócić kadencję sejmików wojewódzkich, to dlaczego nie mógłby skrócić, także ustawą, kadencji parlamentu - mówił Komorowski. - Można sobie wyobrazić taką sytuację, że jest partia polityczna, która ma większość w Sejmie, przegrywa wybory, następnie unieważnia te wybory przez skrócenie kadencji parlamentu - dodał. - To jest odmęt absurdu i szaleństwa politycznego, bo to są propozycje, które są sprzeczne także z interesem partii politycznych - podkreślał Komorowski. Dodał zarazem, że jeśli chodzi o postulat unieważnienia wyborów, to jest to "kwestia ewidentnie niekonstytucyjna".
Autor: nsz, kg, ktom//gak / Źródło: tvn24.pl, PAP