Miałem nadzieję, że Macierewicz wezwie Misiewicza na dywanik i mu powie: "Bartek, koniec, to się skończyło". Jednak Antoni Macierewicz nie zrobił nic - komentował w "Kawie na ławę" w TVN24 Tadeusz Cymański (Solidarna Polska). - Dzisiaj robi się kozła ofiarnego z Misiewicza. A to nie on się powoływał na te stanowiska - mówił z kolei szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Bartłomiej Misiewicz, jeden z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza, były rzecznik MON i były szef gabinetu politycznego ministra obrony, zrezygnował w czwartek z członkostwa w PiS. "Całkowicie negatywnie" postawę Misiewicza oceniła partyjna komisja zajmująca się jego sprawą. W skład tej komisji weszło trzech przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości: Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski.
Goście "Kawy na ławę" dyskutowali na ten temat.
- Myślę, że wystarczy tych wszystkich opowieści na temat tego młodego człowieka. Przecież nie on jest problemem, wszyscy o tym wiemy. To twór wyimaginowany przez Ministerstwo Obrony Narodowej, nie będę wskazywał nazwiska - mówił Marek Jakubiak (Kukiz'15).
Jego zdaniem, "urosło to do takiej rangi, że to przekracza wszelkie możliwe granice".
"Kaczyński dawał sygnały"
Z kolei Tadeusz Cymański (Solidarna Polska) ocenił, że ten temat od dawna bulwersował opinię publiczną. - Lepiej późno niż wcale. Jarosław Kaczyński dawał sygnały, że tego nie akceptuje (...), liczył na reakcję pana ministra Macierewicza - powiedział.
- Miałem nadzieję, że Macierewicz wezwie Misiewicza na dywanik i mu powie: "Bartek, koniec, to się skończyło" - mówił. Jednak - jak zaznaczył - Antoni Macierewicz nie zrobił tutaj nic.
Cymański wskazał, że Misiewicz przeprosił. - Ale powiedział tę frazę, która robi dzisiaj karierę, że gdzie ma się uczyć jak nie za kilkadziesiąt tysięcy złotych. To świadczy, że on się niczego nie nauczył, że nie wyciągnął wniosków - skomentował.
- Prezes powiedział, że są pewne problemy, zjawiska które trzeba opanować i okiełznać. Dał sygnał, że to nie będzie akceptowane i tolerowane. Wszyscy ministrowie powinni wyciągnąć wnioski - dodał.
"Macierewicz sprawdzał swoje granice władzy"
Władysław Kosiniak-Kamysz, szef PSL, podkreślił, że takim zachowaniem "Macierewicz sprawdzał swoje granice władzy". - Sprawdzał, jak daleko może się posunąć. I osiągnął tę granicę - mówił.
- Nie bał się pani premier, bo pani premier wyraźnie mówiła, że Misiewicz szkodzi rządowi, że powinien być odwołany - podkreślał Kosiniak-Kamysz.
Jego zdaniem, dzisiaj robi się kozła ofiarnego z Misiewicza. - A to nie on się powoływał na te stanowiska. On dostawał propozycje, ale ktoś mu te propozycje składał - powiedział. - U niego zabrakło instynktu samozachowawczego, że za dużo, za szybko - ocenił.
Podkreślił, że "Misiewicz nie miał przygotowania i dojrzałości".
Jak powiedział, sam dostał pierwszą propozycję, gdy miał 26 lat. Miał zostać ministrem pracy. - Odmówiłem wtedy. W tym czasie zrobiłem doktorat, rozpocząłem specjalizację, ale podejmowałem tę decyzję ze świadomością, że to jeszcze nie jest ten czas - mówił szef PSL.
"Szczęśliwe, cudowne dziecko PiS"
Europoseł PO Adam Szejnfeld przypomniał, że jeszcze kilka dni przed obradami komisji, najważniejsi politycy PiS wychwalali Misiewicza. - To było szczęśliwe, cudowne dziecko tej partii. Wystarczyło tylko jedno słowo prezesa i pięć minut pracy komisji - skomentował.
- Co chcę przez to powiedzieć? To nie jest poważna partia, to nie są poważni ludzie. To są ludzie bez twarzy, ludzie, którzy nie szanują obywateli i sami siebie - oceni Szejnfeld.
Z kolei Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) stwierdziła, że komisja w sprawie Misiewicza jest oznaką "słabości Jarosława Kaczyńskiego". - Jak spojrzymy na osoby, które są w Prawie i Sprawiedliwości strażnikami moralności, no to ja się łapię za głowię. To są raczej łobuzy w garniturach - mówiła. - Każdy ma coś za uszami, a teraz zajmuje się moralnością w PiS - dodała.
Jej zdaniem, sprawa Misiewicza nie jest jeszcze zamknięta. - To jest taka wańka-wstańka. Wycofuje się, a później wstaje - skomentowała.
- Nieznana nam jest jeszcze relacja pomiędzy Misiewiczem, Macierewiczem a Kaczyńskim - mówiła posłanka Nowoczesnej. - Strażnicy moralności zdecydowali, że trzeba Misiewicza odłączyć od tytułu, od pieniędzy, od medali, od limuzyn. I teraz wszyscy mają inne zdanie - powiedziała.
Według posłanki, były rzecznik MON to "soczewka Prawa i Sprawiedliwości". - Buta, arogancja, nepotyzm, kolesiostwo - wymieniła.
Spotkanie w Pałacu Prezydenckim
12 kwietnia w Pałacu Prezydenckim doszło do spotkania prezydenta z premier Beatą Szydło, szefem MON Antonim Macierewiczem i ministrem spraw zagranicznych Witoldem Waszczykowskim.
Marek Magierowski, dyrektor prezydenckiego biura prasowego w "Kawie na ławę" mówił, czego dotyczyło to spotkanie. Jak zapewniał, "nie było ono poświęcone sprawie Misiewicza" . - Rozmawiano o niektórych kwestiach związanych z polityką zagraniczną, z polityką bezpieczeństwa, niektórymi nominacjami w sferze dyplomacji - mówił.
Zaznaczył jednak, że "temat (Misiewicza) został poruszony, jako jeden z marginalnych w tej długiej wieczornej rozmowie". - Pan prezydent jednoznacznie wyraził swoje stanowisko - powiedział Magierowski.
- Jest to sprawa niezbyt ważna w kontekście problemów, którymi prezydent się zajmuje - wyjaśnił.
Dyrektor prezydenckiego biura prasowego dodał, że prezydent uznał, iż "najlepszym sposobem, aby sprawę uciąć jest forma interwencji ze strony partii".
- Pan prezydent nie chciałby się już tym zajmować. Ma dużo ważniejsze i dużo istotniejsze sprawy na głowie - podsumował.
"Wyobrażam sobie scenariusz, że Macierewicz przestaje być ministrem obrony narodowej"
Marek Jakubiak (Kukiz'15) w "Kawie na ławę" stwierdził, że wyobraża sobie scenariusz, że minister Macierewicz za jakiś czas przestaje być ministrem obrony narodowej.
- W tej sprawie zapominamy o jednej bardzo ważnej tezie. Tu nie chodzi o to, kto jest ministrem obrony, chodzi o sprawną armię, o bezpieczeństwo Polaków - wyjaśniał.
Jak dodał, on sam ma wielkie wątpliwości co do tego, "czy Macierewicz zapewnia bezpieczeństwo Polakom". - Zmiany w ministerstwie obrony narodowej powinny nastąpić - przekonywał.
Wtórował mu europoseł PO Adam Szejnfeld, który powiedział, że "niebawem może trafić do Sejmu wniosek o odwołanie Antoniego Macierewicza".
Autor: kb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24