Podczas sobotniego protestu w Katowicach po wyroku Trybunału Konstytucyjnego na krótko został zatrzymany przez policjantów poseł Lewicy Maciej Kopiec. Tłumaczył, że chciał dokonać interwencji poselskiej. - My tu nie jesteśmy tylko po to, aby coś pokazać, my tu jesteśmy również po to, żeby ci obywatele, którzy wyszli na ulice, czuli się bezpiecznie - mówiła obecna na miejscu wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka. Śląska policja tłumaczyła, że poseł został zatrzymany, ponieważ kopał w policyjną tarczę i odmówił podania danych.
Demonstracje odbyły się tego dnia w wielu większych miastach i miasteczkach w całej Polsce, między innymi w Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Krakowie, Trójmieście, Wrocławiu czy Katowicach. To właśnie w tym ostatnim mieście podczas wieczornego protestu doszło do przepychanek z policją, a niektórzy protestujący zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy.
Jednym z zatrzymanych był poseł Lewicy Maciej Kopiec, któremu towarzyszyli także inni politycy - między innymi wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka, posłanka Monika Rosa i europoseł Łukasz Kohut.
Kopiec: nie byłem agresywny, próbowałem zrealizować interwencję poselską
O tej sytuacji poseł Lewicy mówił w rozmowie z reporterem TVN24.
- Zauważyłem, że policjanci trzymali w kotle ludzi. Jako poseł mam możliwość zapytać o to, na jakiej podstawie policjanci podejmują czynności wobec obywateli, i to zrobiłem - relacjonował.
- Był obok mnie europoseł Łukasz Kohut. Pytaliśmy, dlaczego ci ludzie są poddawani czynnościom, po czym zostałem odepchnięty, po czym próbowałem się dostać do tego kotła, aby zrealizować interwencję poselską. Nie byłem agresywny. Byłem zaniepokojony działaniami policji, ponieważ ten protest dzisiaj jest pokojowy, a policja chroni nie obywateli, a budynki, a obywatele są przez nią napadani na ulicy - ocenił Kopiec.
"Zostałem skuty kajdankami"
- Zostałem wypchnięty poza plastikowymi ochraniaczami, które policjanci mają ze sobą, (...) po czym chciałem dostać się w to miejsce, zostałem zglebowany, zostałem skuty kajdankami, została mi potargana koszula, zostały mi zniszczone okulary - mówił parlamentarzysta Lewicy. - Zostałem poinformowany o tym, że jestem zatrzymany, po czym wsadzono mnie do radiowozu, mimo interwencji marszałkini Morawskiej-Staneckiej, która przykładała do radiowozu swoją legitymację senacką - dodał.
Według relacji posła był on przewieziony na dwie różne komendy, aż w końcu go zwolniono, rzucając do niego: "wy******laj".
"My tu nie jesteśmy tylko po to, aby coś pokazać"
- Nie wyobrażam sobie, że zatrzymuje się osoby, które mają immunitet, które dbają o bezpieczeństwo obywateli, bo my tu nie jesteśmy tylko po to, aby coś pokazać, my tu jesteśmy również po to, żeby ci obywatele, którzy wyszli na ulice, czuli się bezpiecznie - mówiła wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka.
Policja: poseł Kopiec zaczął kopać w tarczę, potem odmówił podania danych osobowych
Rzeczniczka śląskiej policji podinspektor Aleksandra Nowara przekazała, że "poseł Maciej Kopiec zaczął kopać w tarczę, potem odmówił podania danych osobowych. Dlatego policjanci chcieli go przewieźć do komendy, aby potwierdzić te dane".
"Wiele osób stara się unikać odpowiedzialności, podając się za posłów"
Szerzej o działaniach policjantów mówiła w rozmowie z TVN24 w niedzielę młodsza aspirant Agnieszka Żyłka z katowickiej policji.
- Do interwencji doszło, kiedy policjanci z pododdziału zwartego dokonywali interwencji z 18-letnim mężczyzną, który popełnił szereg wykroczeń. Mężczyzna ten został później zatrzymany i postawiono mu zarzut. Kiedy policjanci wykonywali czynności z 18-latkiem, mężczyzna w żółtej kurtce zaatakował mundurowych. Policjanci obecni na miejscu nadawali komunikaty do działania zgodnego z prawem, niestety, ten mężczyzna nie reagował, szarpał i kopał za tarczę, szarpał za mundury - mówiła.
Dodała, że wobec tego policjanci "obezwładnili agresywnego mężczyznę" i doprowadzili go do radiowozu, żeby go wylegitymować.
Na uwagę reportera TVN24, że Kopiec od początku krzyczał, że jest posłem, odparła: - Takie sytuacje w trakcie protestów zdarzają się bardzo często, my musimy w bezpieczny sposób musimy potwierdzić tożsamość osób i sprawdzić, czy rzeczywiście są posłami.
Jak dodała policjantka, "wiele osób stara się unikać odpowiedzialności, podając się za posłów".
Źródło: TVN24, PAP