Katastrofa minuta po minucie

Szef Lotniczego Pogotowia Ratowniczego wspomina zmarłych
Szef Lotniczego Pogotowia Ratowniczego wspomina zmarłych
Źródło: TVN24, fot. PAP/Wojtek Kamiński
Cztery helikoptery, dziesiątki ratowników i urządzenia do namierzania sygnału telefonicznego uczestniczyły w poszukiwaniu śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który rozbił się we wtorek rano koło Jarostowa (Dolnośląskie). Bilans wypadku jest tragiczny: pilot i ratownik z rozbitego śmigłowca zginęli na miejscu, a lekarz w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. Służby ratownicze ujawniły dziś szczegółowy raport z akcji poszukiwań rozbitego śmigłowca.

Służby ratunkowe miały początkowo problemy ze zlokalizowaniem maszyny. Śmigłowiec spadł w pobliżu zabudowań, miejsce od strony autostrady jest zasłonięte drzewami, zaś od strony wiejskiej drogi niewielkim wzniesieniem. Akcję utrudniała gęsta mgła. W poszukiwaniu śmigłowca uczestniczyły cztery inne helikoptery.

- Cztery śmigłowce: policyjny oraz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Zielonej Góry, Poznania i Gliwic uczestniczyły w poszukiwaniu śmigłowca LPR pod Wrocławiem - oświadczył we wtorek szef Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Robert Gałązkowski.

Wezwał pomoc

Ranny w katastrofie dr Andrzej Nabzdyk w stanie ciężkim przebywa w szpitalu wojskowym we Wrocławiu. To on wezwał pomoc do śmigłowca, który spadł na ziemię w drodze do ofiar karambolu na autostradzie A4.

- Mężczyzna był na tyle świadomy, że prowadził korespondencję telefoniczną – mówił na konferencji Jarosław Wojciechowski, szef dolnośląskiej straży pożarnej. – Niestety, nie potrafił określić miejsca zdarzenia – relacjonował Wojciechowski.

Ciężki stan rannego

Szef dolnośląskiej straży poinformował, że w całej akcji poszukiwawczej brało udział 120 strażaków oraz kilkudziesięciu policjantów. Do poszukiwań użyto urządzenia namierzającego sygnał z telefonu komórkowego.

Stan rannego lekarza uznaje się za ciężki. – W ciągu kilkunastu godzin będziemy mogli powiedzieć o rokowaniach – mówi szef szpitala w którym przebywa ranny mężczyzna.

"Nie doczekali chwili, na którą tak czekali"

Szef dolnośląskiej straży pożarnej o akcji ratunkowej

Szef dolnośląskiej straży pożarnej o akcji ratunkowej

Na konferencji u wojewody dolnośląskiego Rafała Jurkowlańca, Gałązkowski dziękował wszystkim służbom za udział w akcji poszukiwawczej i ratowniczej. Pilot i ratownik z rozbitego śmigłowca zginęli na miejscu. - Martwi mnie, że nie doczekali chwili, na którą tak czekali - by wsiąść do nowego śmigłowca lotniczego pogotowia - mówił we wtorek Gałązkowski.

Postępowanie, które ma wyjaśnić, jak doszło do wypadku i kto ponosi za nie odpowiedzialność, wszczęła Prokuratura Okręgowa w Legnicy. Na miejsce wypadku udali się przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Jej wstępny raport na temat okoliczności i przyczyn katastrofy ma być znany w ciągu miesiąca.

Oblodzenia przyczyną katastrofy?

W ocenie sekretarza Krajowej Rady Lotnictwa, wydawcy "Skrzydlatej Polski" Tomasza Hypkiego, powodem katastrofy śmigłowca mogło być oblodzenie. Jego zdaniem, do wypadku mogły się przyczynić silne podmuchy wiatru i pionowe uskoki warstw powietrza.

W wypadku, do którego leciał śmigłowiec Mi-2 nie było ciężko rannych. Kobieta w ciąży, która poczuła się źle i po którą wysłano helikopter, nie odniosła poważnych obrażeń.

Służby ujawniają kalendarium wydarzeń

Raport ze zdarzenia cz. I

Raport ze zdarzenia cz. II

Raport ze zdarzenia cz. III

7.15 - dyżurny policji poinformował, że 109 km od autostrady A4 w okolicy Budziszowa Wielkiego doszło do karambolu z udziałem kilku lub kilkunastu samochodów

7.48 - pogotowie ratunkowe w Jaworze na nr 999 otrzymało informację od lekarza z załogi śmigłowca o katastrofie

7.50 - lekarz koordynator otrzymał informację z pogotowia w Jaworze o wypadku śmigłowca

7.52 - lekarz koordynator poinformował pogotowie ratunkowe w Środzie Śląskiej, że jaworskie pogotowie wysłało wszystkie karetki do wypadku na A4

8.05 - lekarz koordynator nawiązał kontakt z dyspozytorem z krajowego Lotniczego Pogotowia Lotniczego i poprosił o wysłanie śmigłowca na miejsce zdarzenia. Uzyskano informację, że został już wysłany śmigłowiec z Zielonej Góry oraz potwierdzono wysłanie dwóch zespołów ratownictwa medycznego ze Środy Śląskiej i jednego zespołu ze Świdnicy

8.10 - zarówno straż pożarna jak i policja potwierdziły, że na pokładzie rozbitego śmigłowca jest trzech poszkodowanych

Lekarz koordynator otrzymał informacje od pogotowia ratunkowego w Świdnicy o zlokalizowaniu rozbitego śmigłowca. Po dotarciu na miejsce zdarzenia stwierdzono dwie ofiary śmiertelne i jedną z urazem wielonarządowym. godz. 9.17

8.17 - lekarz koordynator poinformował, że lekarz z rozbitego śmigłowca nawiązał łączność z pogotowiem ratunkowym w Jaworze. Podał, że dwie osoby są nieprzytomne a on ma uraz kończyny

8.20 - dyżurny straży pożarnej poinformował, że poszukiwania trwają, jednak ich rejon przesunął się w okolice miejscowości Jarostów, gdyż tam namierzany jest sygnał z telefonu komórkowego rannego lekarza

9.10 - dyżurny policji poinformował, że miejsce wypadku zostało zlokalizowane przez patrol policji z Jawora. Na miejscu zdarzenia ląduje śmigłowiec ratunkowy i dojeżdżają również trzy karetki pogotowia

9.17 - lekarz koordynator otrzymał informacje od pogotowia ratunkowego w Świdnicy o zlokalizowaniu rozbitego śmigłowca. Po dotarciu na miejsce zdarzenia stwierdzono dwie ofiary śmiertelne i jedną z urazem wielonarządowym

tka/tr

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: