Moja sprawa nie jest rozwojowa. Może być rozwojowa tylko z punktu widzenia politycznego. Bo ktoś kreuje scenariusz na tę okoliczność bez względu na środki, których używa - mówił w "Piaskiem po oczach" były wiceminister finansów i były szef Służby Celnej Jacek Kapica.
Przed tygodniem Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postawiła Jackowi Kapicy zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych w latach 2008-2015 "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla innych osób, w łącznej kwocie ponad 21 mld zł". Jak wynika z komunikatu prokuratury, Kapica nie przyznał się i złożył krótkie wyjaśnienia.
Zarzuty postawione byłemu wiceministrowi finansów w rządzie PO-PSL związane są z rejestrowaniem automatów do gry o niskich wygranych, tzw. jednorękich bandytów. Według śledczych, w rzeczywistości pozwalały one na grę o wysokie stawki, mimo że - zgodnie z prawem - dopuszczalne były jednorazowe wygrane wartości kilkudziesięciu złotych.
Jacek Kapica powiedział w "Piaskiem po oczach", że "nikt nigdy nie dostał takiego wyssanego z palca zarzutu na taką sumę". Dodał, że na każdym taka kwota robi wrażenie, a "zwłaszcza brak podstaw ekonomicznych takiej kwoty". - To wyssana z palca suma, po to, żeby uzasadnić zarzut - skomentował.
Kapica czuje się niewinny i zamierza to udowodnić przed prokuratorem.
"Co to było za przeszukanie?"
Były minister został zatrzymany w zeszły czwartek. Funkcjonariusze CBA weszli do jego mieszkania około godz. 7 rano.
- Tego rodzaju działania były zupełnie niepotrzebne. Ja współpracowałem z prokuraturą i będę współpracował (...). Za tym gdzieś stał jakiś koncept polityczny - ocenił.
W "Piaskiem po oczach" opisał jak wyglądało zatrzymanie. - Wszystkie czynności miały charakter fasadowy. Nie zatrzymano mojego prywatnego laptopa tylko mój telefon i laptop służbowy. Przecież moje dzieci mają komputery i nikt tam nie zajrzał. Mój dziesięcioletni syn nawet się nie obudził w tym czasie, bo agent wszedł, zobaczył, że jest dziecko i wyszedł. Nikt nie zajrzał do garderoby i pudełek po butach mojej żony. Co to było za przeszukanie? - dziwił się Kapica.
"Jestem środkiem do osiągnięcia celu"
Przyznał, że jest ofiarą politycznego zamówienia. - Jak jechałem do Białegostoku (do prokuratury, która prowadzi sprawę - red.), to już minister i wiceminister (sprawiedliwości - red.) wystąpili na konferencji prasowej, mówiąc jaki to jest sukces, ile jest tomów akt i najważniejsze jest, co Jacek wie na temat Donalda Tuska - mówił Kapica.
- Ja nie jestem celem, ja jestem środkiem do osiągnięcia celu, a cel uświęca środki - uważa.
- Co miałem tam (w prokuraturze - red.) powiedzieć, już powiedziałem - dodał. Ocenił, że sprawa może być rozwojowa "z puntu widzenia politycznego, bo ktoś kreuje scenariusz na tę okoliczność bez względu na środki, których używa".
Pytany, kto jest celem tej sprawy, odpowiedział: - Donald Tusk, przecież wiadomo.
Powiedział, że ceni słowa byłego premiera, który wziął go w obronę. Przyznał, że nie miał osobistego kontaktu z Tuskiem od czasu, kiedy przestał być szefem rządu.
"Zemsta z trzecich rąk"
Jak powiedział, dzisiaj musi tłumaczyć się z tego, że jest niewinny. - Bez względu na to, jakie intencje ma prokurator, panowie z branży hazardowej zacierają ręce i nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że tak jest - ocenił. - Byłem ich wrogiem i jestem ich wrogiem - dodał.
Ocenił, że "to zemsta z trzecich rąk, z rąk prokuratora".
- Ja ich zwalczałem, nie dałem im kręcić "lodów", a dzisiaj to prokurator mnie ściga, a nie ich - zaznaczył Kapica.
Kwota "wyssana z palca, po to tylko, żeby zrobić wrażenie"
Pytany, czy porównując wpływy z VAT-u za rządów PiS, z tymi za rządów PO-PSL, ma sobie coś do zarzucenia, powiedział, że nie nadzorował wpływów z VAT. - Nadzorowałem akcyzę - wyjaśnił.
- W tym zakresie mam bardzo mocny argument. Dochody z akcyzy obecnie w ogóle nie wzrosły, bo system był szczelny - podkreślił. Przyznał, że trudno zaprzeczyć uszczelnieniu systemu podatkowego za rządów PiS. PiS w Sejmie złożył projekt uchwały o powołaniu komisji śledczej ds. wyłudzeń VAT. Komisja ma sprawdzić działania instytucji w latach 2007-2015.
- Najbardziej ostrożny szacunek mówi, że z lat 2007-2015 skumulowana luka w VAT to są 262 miliardy zł - powiedział Marcin Horała, którego PiS rekomenduje na szefa komisji.
Kapica powiedział, że ta kwota "też jest wyssana z palca, po to tylko, żeby zrobić wrażenie".
- Trzeba mieć na uwadze, że efekt każdych działań jest odłożony w czasie. Zapoczątkowano (za rządów PO-PSL - red) wiele działań, które tak naprawdę przyniosły efekt w roku 2015 - 2016, czy 2017. To nie jest tak, że wprowadza się rozwiązanie legislacyjne i ono natychmiast daje efekt - dodał.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24