- Trudno o lepszy dowód na to, że dzisiejszy kształt naszego kraju jest ciągle w ogromnej mierze kontynuacją PRL, niż ten wyrok - powiedział o wyrokach dla osób oskarżonych ws. masakry Grudnia 1970 roku Jarosław Kaczyński.
Po 18 latach od skierowania aktu oskarżenia Sąd Okręgowy w Warszawie jako sąd I instancji ogłosił wyrok wobec trzech osób oskarżonych ws. wydarzeń wydarzeń grudnia 1970 roku. Są to ówczesny wicepremier PRL Stanisław Kociołek oraz b. wojskowi Mirosław W. (jako jedyny nie stawił się w piątek; choruje) i Bolesław F.
Stanisław Kociołek został uniewinniony. Dwaj dowódcy wojska skazani na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata nie za zabójstwo, a za śmiertelne pobicie. Prokurator zapowiada apelację.
Zbyt niskie wyroki
Kaczyński skrytykował w sobotę piątkowy wyrok sądu w sprawie wydarzeń grudnia 1970 roku. W jego opinii trudno o lepszy dowód, że obecna Polska jest "kontynuacją PRL". Zapowiedział, że PiS, jeżeli dojdzie do władzy, przeprowadzi daleko idącą reformę wymiaru sprawiedliwości.
- Co się stało w grudniu 1970 roku na Wybrzeżu? Dopuszczono się tam bardzo ciężkiej zbrodni. Zamordowano tam wiele osób, tak naprawdę do dzisiaj nie wiemy ile. Bardzo wiele osób zostało skatowanych, skazanych, doszło do upokorzenia wielu Polaków - powiedział Kaczyński.
- Nie wierzcie państwo w bajkę o tym, że broni używano w sytuacji ataku na jakieś gmachy publiczne, w samoobronie. Owszem takie wydarzenia też miały miejsce. Ale broni używano także (...) wtedy, kiedy na wezwanie jednego z podsądnych, a dziś już uniewinnionego - co prawda nieprawomocnie - Stanisława Kociołka, ludzie szli po prostu do pracy w Stoczni Gdańskiej i strzelano do nich bez zapowiedzi, strzelano także z helikopterów - przypomniał Kaczyński.
Jak mówił, "doszło do rzeczy niesłychanych", a w rzeczywistości oskarżeni zostali uniewinnienii, albo wydano "wyroki, które są po prostu obrazą, są śmieszne, są wyzwaniem dla społeczeństwa, bo to są wyroki za jakieś drobne przewinienia, a nie za ciężkie zbrodnie".
Kaczyński ruszył w Polskę
W ramach swojego objazdu po Polsce prezes PiS odwiedza w sobotę woj. mazowieckie i łódzkie.
- Opowiadamy się jednoznacznie za powrotem do ZUS i solidarności społecznej. Uważamy, że potrzebna jest kampania informacyjna a także referendum. Nie chcemy nic robić arbitralnie. Jeżeli społeczeństwo uzna, że powinno być inaczej, wtedy to zaakceptujemy - mówił Kaczyński w Żyrardowie.
Jak zaznaczył, "państwo kiedyś tolerował oszukańcze kampanie reklamowe otwartych funduszy emerytalnych, więc ma dzisiaj obowiązek sfinansować we wszystkich telewizjach kampanię, która pokaże ludziom na czym rzecz polega".
W ocenie Kaczyńskiego obecny system emerytalny to "rabowanie ludzi i oszustwo". Przypomniał, że PiS złożyło w Sejmie projekt ustawy, który dałby Polakom możliwość wyboru między ZUS a OFE.
Ruch pilnowania wyborów
Mieszkańcy Żyrardowa pytali Kaczyńskiego o to, czy jego partia zamierza kontrolować przebieg kolejnych wyborów, m.in. parlamentarnych. Szef PiS mówił, że jego partia musi stworzyć wraz ze sprzyjających mu środowiskami "ruch pilnowania wyborów".
Oprócz PiS taki ruch miałyby tworzyć środowiska związane z Radiem Maryja, kluby Gazety Polskiej, Stowarzyszenie Solidarni 2010, Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego.
- W każdym lokalu wyborczym musi być odważny pełnomocnik, który będzie pilnował do rana liczenia głosów i sfotografuje obwieszczenia wyborcze. Wyniki sami musimy podliczać. Do tego dobrze by było, by pod każdym lokalem byli ludzie gotowi tam stać całą noc, żeby ten, kto jest w środku miał poczucie, że jest wspierany - powiedział Kaczyński.
- Tylko wtedy jesteśmy w stanie zagwarantować, że wyniki wyborcze będą zgodne z rzeczywistością - uważa lider PiS.
Jedno z pytań dotyczyło także pomysłu powołania ministerstwa energetyki, o czym wspominał w piątek premier Donald Tusk. - To był nasz pomysł, jest to w naszym programie. Oczywiście, że trzeba - odparł Kaczyński. Jak zauważył, "superważna" sprawa jaką jest energetyka podlega obecnie pięciu różnym ministerstwom.
Autor: zś\mtom / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: IPN