- Przez rekonstrukcję można rozumieć trzy sprawy. Po pierwsze, niewielką zmianę, i przypuszczam, że takie zmiany są możliwe. Po drugie, dużą zmianę w rządzie, tu trudno dziś to ocenić. I po trzecie, zmianę całego rządu wraz z premierem - powiedział Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem "Sieci Prawdy". Zapewnił też, że nie ma "niestabilności" w Zjednoczonej Prawicy.
Kaczyński był pytany w wywiadzie - który ukazał się w poniedziałek - czy w sprawie rekonstrukcji rządu zapadły już jakieś decyzje i czy można się spodziewać zmian.
"Dokonamy oceny całego rządu"
- Przez rekonstrukcję można rozumieć trzy sprawy. Po pierwsze, jakąś niewielką zmianę, i przypuszczam, że takie zmiany są możliwe. Po drugie, dużą zmianę w rządzie, tu trudno dziś to ocenić. I po trzecie, zmianę całego rządu wraz z premierem - oświadczył prezes PiS.
- Mogę powiedzieć tyle: w listopadzie, po dwóch latach, dokonamy oceny całego rządu i wówczas zapadną decyzje. Na razie - patrząc na ogólne wyniki - mogę powiedzieć: jest dobrze - skomentował Kaczyński.
Jak podkreślił, rządy jego ugrupowania pokazały, że "można prowadzić politykę prospołeczną, realnie poprawić los paru milionów dzieci i jednocześnie państwo, z tego powodu nie tylko nie bankrutuje, lecz wręcz przeciwnie: ma bardzo dobrą sytuację ekonomiczną".
Prezes PiS wyraził również nadzieję, że jego partia zrealizuje swoje kolejne pomysły, między innymi dotyczące przedsiębiorczości oraz programu "Mieszkanie plus".
"Dziś trzeba często na uszach stawać"
Kaczyński był pytany, czy ostatnie przejście do klubu Prawa i Sprawiedliwości dwóch posłanek z koła Republikanie - Anny Siarkowskiej i Małgorzaty Janowskiej - jest elementem jakiegoś "większego planu". - Mam nadzieję, że to nie koniec i zyskamy kolejnych posłów - odparł prezes PiS. Wskazał, że zawsze "wygodniej" jest rządzić, mając większy klub.
- Ponad 50 naszych parlamentarzystów pełni funkcje rządowe, są ministrami albo sekretarzami stanu i każde poważniejsze głosowanie zmusza nas do ściągania niemal każdego posła. Bardzo by się nam przydało jeszcze z 10 czy 15 posłów - wyjaśnił Kaczyński. - Dziś trzeba często na uszach stawać, żeby w każdym głosowaniu zapewnić sobie większość na sali sejmowej - dodał.
"Byłoby nam łatwiej rządzić"
Lider PiS zapytany, czy te transfery nie wynikają z poczucia niestabilności rządzącej większości, z jakichś napięć w obozie Zjednoczonej Prawicy, zapewnił, że nie. - Nie ma żadnych przesłanek do tego, by sądzić, że jest jakaś niestabilność Zjednoczonej Prawicy".
- Gdybyśmy mieli więcej posłów, mielibyśmy nieporównanie wygodniejszą sytuację. Byłoby nam łatwiej rządzić - podsumował Kaczyński.
Autor: mart / Źródło: PAP