Prezes PiS Jarosław Kaczyński zasugerował w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" szczególny stosunek prezydenta Bronisława Komorowskiego do WSI, które, jak określił, były filią rosyjskiego wywiadu wojskowego i jego dziwne związki ze służbami. - To obrzydliwa insynuacja - ocenił w "Jeden na jeden" prezydencki doradca Tomasz Nałęcz.
Kaczyński stwierdził, że Komorowski jest człowiekiem jednej strony. - Najlepszym przykładem jest to, że wezwał podobnie jak Donald Tusk do bojkotu referendum w Warszawie. Do tego dochodzą jego dziwne związki z ludźmi związanymi ze służbami - powiedzial prezes PiS.
Kaczyński zaznaczył, że Komorowski był jedynym posłem PO, który bronił WSI. - Bardzo wyraźnie pokazuje jego szczególny stosunek do tej służby, która była filią rosyjskiego wywiadu wojskowego. Jego otoczenie też jest szczególne - powiedział prezes PiS.
Prezydencki doradca Tomasz Nałęcz określił słowa prezesa PiS jako obrzydliwą insynuację. - Gdyby obowiązywał Kodeks Boziewicza, to należałoby za coś takiego posłać sekundantów - powiedział Nałęcz.
Zaznaczył, że w jego opinii, osoba, która kieruje takie insynuacje pod adresem kogokolwiek, niekoniecznie prezydenta, nie ma zdolności honorowej.
- Prezes Kaczyński powinien przedstawić jakieś dowody, a nie tylko insynuować. Równie dobrze każdy z nas może powiedzieć, że Kaczyński jest agentem Gabonu, czy innego państwa, które krytykował - dodał Nałęcz.
"W normalnym kraju nie byłby prezydentem"
Kaczyński odniósł się też do Komorowskiego, pytany o wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Zapewnił, że nie będzie się zajmował tym jako premier, ale być może zostanie powołana sejmowa komisja śledcza.
- Zaczniemy od podporządkowania prokuratury Ministerstwu Sprawiedliwości. Zrobimy weryfikację śledztw, jak również innych materiałów, które zostały zebrane z różnych źródeł, również przez zespół Antoniego Macierewicza. Poprosimy inne państwa o pomoc. Będziemy się starali dowiedzieć, co się stało w Smoleńsku i kto odpowiada za błędy w śledztwie. Chcemy się też dowiedzieć, co oznaczały różne wcześniejsze wypowiedzi polityków PO, w stylu, że "prezydent gdzieś pojedzie i się wszystko zmieni", lub o "ślepym snajperze", który strzelał do mojego brata, a nie trafił - stwierdził Kaczyński.
Dopytywany, czy to aluzja do prezydenta, stwierdził, że w normalnym kraju Komorowski odszedłby z polityki, a w Polsce został prezydentem.
Autor: MAC / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Darek Delmanowicz/PAP