W czwartek rano w Kaczorowie (woj. łódzkie) doszło do eksplozji. Jak informują służby, był to najprawdopodobniej wybuch gazu. W jego wyniku runął dom jednorodzinny, w środku była 81-letnia kobieta. Na zewnątrz - jeszcze przed przyjazdem służb - wyciągnęli ją świadkowie, w tym wójt gminy. Poszkodowana z obrażeniami została przetransportowana do szpitala.
W wyniku zdarzenia niemal cała konstrukcja budynku runęła. Młodszy brygadier Jędrzej Pawlak w rozmowie z tvn24.pl przekazuje, że zachowała się ściana wewnątrz domu. I to, prawdopodobnie, uratowało życie kobiecie znajdującej się w środku. - Nie została ona przygnieciona żadnymi elementami konstrukcji. Po zdarzeniu była przytomna, karetka pogotowia zabrała ją do szpitala z oparzeniami - przekazuje strażak.
Zaznacza, że stan kobiety był na tyle dobry, że nie zdecydowano się transportować jej wezwanym na miejsce śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Zamiast tego karetka zawiozła ją do placówki powiatowej w Skierniewicach.
- Kobieta przekazała, że w momencie wybuchu była sama w domu. Nie zmienia to jednak faktu, że musimy bardzo dokładnie przeszukać gruzowisko, żeby upewnić się, że nikt więcej nie ucierpiał - mówi Pawlak.
"Ubrania się jeszcze tliły"
Chwilę przed eksplozją, przez Kaczorów przejeżdżał Włodzimierz Ciok, wójt gminy Nowy Kawęczyn. Po przejechaniu przez miejscowość usłyszał wybuch. Zawrócił i podjechał pod zawalony budynek. Wiedział, że w środku może znajdować się starsza kobieta.
- Kobieta mieszkająca w tym budynku przeżyła, bo w momencie eksplozji znajdowała się przy lodówce. Elementy dachu walące się na pomieszczenie zatrzymały się na lodówce z jednej strony i na zbrojeniu dachu z drugiej - opowiada samorządowiec.
Jak mówi, przy pomocy dwóch innych mężczyzn udało się wydostać 81-latkę na zewnątrz.
- Jej ubrania się jeszcze tliły. Kiedy była już bezpieczna, mogliśmy je ugasić - relacjonuje wójt.
Wyjaśnianie przyczyn
Młodszy brygadier Jędrzej Pawlak przekazuje, że na miejscu działało kilkanaście jednostek Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej.
- Wezwana została między innymi grupa poszukiwawczo-ratownicza. Miejsce było też przeszukiwane z użyciem psa szkolonego do badania gruzowisk - przekazuje strażak. Ostatecznie stwierdzono, że pod gruzami nie ma innych poszkodowanych.
Strażak zaznacza, że jest zbyt wcześnie, żeby mówić o przyczynach zdarzenia.
- Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z wybuchem gazu. Funkcjonariusze odłączyli znajdujący się obok zawalonego budynku zbiornik z gazem - informuje Pawlak.
Rozmówca tvn24.pl dodaje, że na miejscu obecna też jest policja i funkcjonariusze nadzoru budowlanego.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Straż pożarna w Skierniewice