Przerażające jest to, że gros osób mówi, że "nie jest tak najgorzej" i stara się urządzać w tej koszmarnej sytuacji, w jakiej jesteśmy - mówiła w "Jeden na jeden" w TVN24 była pierwsza dama Jolanta Kwaśniewska. - Jest pewien rodzaj znieczulicy, czegoś takiego, że naprawdę nic już nie jest w stanie nas zdziwić, bo żyjemy w równoległych światach - dodała.
Jolanta Kwaśniewska, nawiązując do interwencji policji wobec posłanki Kingi Gajewskiej, która została siłą doprowadzona i wsadzona do radiowozu i dopiero tam wylegitymowana, mówiła o reakcji społeczeństwa na tego typu sytuacje.
- Ogromnie mnie martwi, że w tej chwili jesteśmy w takim momencie, że jak słyszymy o kolejnej aferze, o kolejnych tego typu sytuacjach, to my po stronie opozycyjnej mówimy: "aha, kolejna rzecz", ponieważ żadna z tych afer nie została rozliczana. Wszystko jest zmiatane pod dywan. Sposób wyjaśnienia tych wszystkich rzeczy to jest tak, jakbym oglądała mecz polskiej reprezentacji: "Polacy, nic się nie stało" - powiedziała.
Jak mówiła, "jest pewien rodzaj znieczulicy, czegoś takiego, że naprawdę nic już nie jest w stanie nas zdziwić, bo żyjemy w równoległych światach".
- Myślę, że to, co jest rzeczą najgorszą, co się stało przez te wszystkie lata funkcjonowania Prawa i Sprawiedliwości, to to, że zostaliśmy prawie na pół podzieleni jako społeczeństwo. To jest tak, jakbyśmy byli dwoma plemionami, którym usta się ruszają, ale wzajemnie się nie rozumiemy - mówiła była pierwsza dama.
- Absolutnie po jednej, po drugiej stronie, zwłaszcza po jednej stronie, nie mamy możliwości użycia jakichkolwiek argumentów, żeby powiedzieć, że coś jest nie tak - dodała.
Kwaśniewska: nie chcę mojej Polski oddać walkowerem
Kwaśniewska podkreśliła, że "nie chce swojej Polski oddać walkowerem". - Mam ten zaszczyt, że przez 10 lat prezydentury mojego małżonka byliśmy dosyć istotną częścią tych przeobrażeń, które działy się w naszym kraju. (...) Mieliśmy naprawdę takie poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Byliśmy przekonani, że Polska jest zakorzeniona w Unii Europejskiej, jest członkiem NATO i byliśmy prymusem w naszym regionie - wspominała.
- My sobie wtedy mówiliśmy, tego nikt nie zniszczy, że jest tak silna ta kotwica. Chyba więcej nie umielibyśmy zrobić. Tak mi się nieskromnie również wydawało. Po iluś tam latach ta degrengolada, to obsuwanie się po równi pochyłej... Ja wierzę, że my nie jesteśmy na dnie. My jesteśmy poniżej dna i od dołu staramy się pukać - oceniła.
- Przerażające jest to, że gros osób mówi, że "nie jest tak najgorzej" i stara się urządzać w tej koszmarnej sytuacji, w jakiej jesteśmy, gdzie nie mamy trójpodziału władzy, gdzie niszczone są sądy, gdzie niszczone są autorytety, gdzie pieniądze otrzymują jakieś faszystowskie ugrupowania - powiedziała była pierwsza dama.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24