Trzeba z pokorą przyjąć te słowa. Te kuksańce mogą nas przez najbliższe dni ruszyć do walki - ocenił Paweł Poncyljusz, kandydat Koalicji Obywatelskiej do Sejmu. Komentował wypowiedź Lecha Wałęsy, który na konwencji KO mówił o błędach popełnianych przez to ugrupowanie. Joanna Senyszyn, kandydatka Lewicy, odnosząc się do słów Wałęsy o Kornelu Morawieckim, powiedziała, że "gdyby milczał, to byłoby dużo lepiej".
Były prezydent Lech Wałęsa powiedział w niedzielę na konwencji Koalicji Obywatelskiej, że będzie głosował na to ugrupowanie, dlatego że "jako praktyk polityk nie widzi innej siły politycznej, która byłaby w stanie poprowadzić Polskę właściwie, z małymi mankamentami". - Dlaczego naród odbiera was tak, jak odbiera? Wiecie dlaczego? Ja wiem, dlatego zwyciężałem i dobrze was prowadziłem. Ale w tym czasie słuchaliście mnie, a od jakiegoś czasu nie słuchacie - zwrócił się Wałęsa do obecnych na konwencji.
"Te kuksańce mogą nas przez te najbliższe dni ruszyć do walki"
Paweł Poncyljusz, kandydat KO, ocenił, że "Wałęsa przede wszystkim bytnością na tej konwencji pokazał, po czyjej jest stronie". - Nie jest dzisiaj członkiem ani Platformy Obywatelskiej, ani Nowoczesnej, ani innych partii w koalicji - zaznaczył.
Jak mówił Poncyljusz, "Wałęsa jest symbolem przemian, osobą związaną z całą rewolucją Solidarności, noblistą". - Ma swoją osobowość, swoje zdanie. Można z nim się zgadzać lub nie. Jego pierwsze zdanie to było "jestem z wami". Później wskazanie, że można było zrobić więcej - przypominał. Podkreślał, że "trzeba z pokorą przyjąć te słowa". - Te kuksańce mogą nas przez te najbliższe dni ruszyć do walki - powiedział.
"Gdyby milczał, to byłoby dużo lepiej"
Zdaniem Joanny Senyszyn, kandydatki Lewicy w wyborach, słowa krytyki z ust Wałęsy nie szkodzą Koalicji Obywatelskiej. - Ostatnio sama Platforma i jej władze biją się w piersi, bo widzą, że to konieczne. Platforma przez osiem lat popełniła dużo błędów, przegrała na własną prośbę. Teraz biją się w piersi i to jest naturalne. Wałęsa trochę dołożył i to nie ma znaczenia - stwierdziła w "Faktach po Faktach".
Wałęsa podczas konwencji powiedział też, że "wybaczył" szefowi Solidarności Walczącej, zmarłemu w poniedziałek Kornelowi Morawieckiemu, bo "po chrześcijańsku należy to zrobić". - A co oni z niego robią? Bohatera. A on w środku - stan wojenny, atakują nas ze wszystkich stron, a on kozak zakłada Solidarność Walczącą. Co to było? Zdrada, proszę panów. Zdrajca. Taka jest prawda - powiedział Wałęsa.
Senyszyn oceniła, że "to, co (Wałęsa - przyp. red.) powiedział dzień po pogrzebie o Kornelu Morawieckim jest katastrofalne". - I to jest wizerunkowo bardzo złe. I dla niego, i dla Platformy. Niestety, Lech Wałęsa od wielu lat mówi rzeczy, które głównie jemu szkodzą, ale też tym wszystkim, których popiera. Gdyby milczał, to byłoby dużo lepiej - powiedziała kandydatka Lewicy.
"Na Podkarpaciu rozmowa jest do jednej bramki"
Poncyljusz odnosił się też do niedzielnej konwencji PiS w Krośnie, gdzie poza prezesem Jarosław Kaczyński wystąpił Marek Kuchciński - były marszałek Sejmu, który zrezygnował z funkcji w związku z tak zwaną aferą samolotową. Kuchciński kandyduje jako "jedynka" PiS w okręgu krośnieńskim.
- Wiem, jak wygląda nastrój na rynkach, na targowiskach Podkarpacia. Byłem ostatnio w Mielcu i tak naprawdę tam rozmowa jest do jednej bramki. Ci wyborcy są często tak wyposażeni w argumentację PiS-owską dzięki telewizji publicznej, że do nich pozostałe argumenty w ogóle nie docierają - mówił Poncyljusz.
Jego zdaniem "Jarosław Kaczyński dobrze wie, że Marek Kuchciński jako 'jedynka' na liście Prawa i Sprawiedliwości wejdzie do tego Sejmu bez żadnego problemu, choćby nie wiadomo co zrobił w sensie etycznym".
- Opozycji pozostaje odkłamywać to w rozmowach bezpośrednich z ludźmi, przekazywać to przez internet - wskazywał polityk.
"Elektorat PiS-u jest nieprzemakalny na argumenty"
Zdaniem Senyszyn "elektorat PiS-u jest nieprzemakalny na argumenty". - Jest zachwycony partią, która dała 500 plus i bardzo dowartościowała swoich wyborców. Mówi o nich, że to jest ten lepszy sort, że oni są solą ziemi. Trzeba pamiętać, że to są ludzie, którzy nie są beneficjentami przemian w 1989 roku - powiedziała.
Kandydatka Lewicy wskazywała, że "oni od 1989 roku byli spychani na margines, czuli się obywatelami tego gorszego sortu".
- A teraz naraz dostali wszystko - pieniądze i dumę, że to od nich zależy przyszłość Polski. To zagranie PiS-u powoduje, że oni będą głosować na PiS. Oczywiście różne sprawy mogą zdemobilizować. Wystarczy, że jeden czy dwa procent wyborców PiS-u nie pójdzie na wybory i może się okazać, że zabraknie tych głosów do większości - mówiła.
"Jeżeli są jakieś rzeczy do wyjaśnienia, to trzeba, żeby on poczekał trochę z boku"
Goście "Faktów po Faktach" komentowali też decyzję Sławomira Neumanna o rezygnacji z funkcji szefa klubu parlamentarnego PO-KO. Ma to związek z opublikowanymi przez telewizję państwową "taśmami Neumanna".
- Szybkie działanie Sławomira Neumanna, nie tak jak prezesa (NIK Mariana) Banasia, co idzie na ten urlop, ale jakoś dojść nie mógł - powiedział Poncyljusz.
Zaznaczył, że "jeżeli są jakieś rzeczy do wyjaśnienia to trzeba, żeby on poczekał trochę z boku do czasu wyjaśnienia tych kwestii". - Trzeba, aby Sławomir Neumann sam się z tym zmierzył, sam z tego wytłumaczył. Jeżeli będą jakieś zarzuty, żeby stanął z nimi twarzą w twarz. Kandydat KO powiedział, że tak zwane "taśmy Neumanna", "to znowu są takie odgrzewane kotlety, które nie determinują dyskusji o tym, co Polaków czeka w najbliższych latach, to przypominanie dość starej rzeczy, niewiele wnoszącej".
"Zszedł z linii strzału, ale nie tak szybko jak mógł"
Senyszyn powiedziała, że "PiS wyciąga różne afery taśmowe, których sam ma bardzo dużo". - Widać tutaj absolutną dysproporcję. Do swoich afer PiS podchodzi liberalnie i uważa, że nic się nie stało, że wszystko jest w porządku. Typowe jest, że się widzi źdźbło w cudzym oku, a we własnym się belki nie widzi - powiedziała.
- To słuszne, że Neumann zrezygnował, zszedł z linii strzału. Ale nie zrobił tego tak szybko, jak mógł. Takie rezygnacje nigdy nie są wyłącznie osobistą decyzją. Tego rodzaju sprawy uderzają w całą partię. Władze muszą się zastanawiać, co będzie najkorzystniejsze dla partii, a nie dla danej osoby - oceniła.
Autor: ads//kg / Źródło: tvn24