Dzieci uczą się dobrze wtedy, kiedy są akceptowane, czują się wyjątkowe - powiedziała Joanna Sadzik, prezes Stowarzyszenia Wiosna, która opowiadała o dzieciach, które w siebie nie wierzą i zmagają się z trudnościami w szkole, zarówno w nauce, jak i relacjach. W TVN24 zaznaczyła, że "dziesięć procent uczniów uważa, że rodzice się nimi w ogóle nie interesują".
Joanna Sadzik, prezes Stowarzyszenia Wiosna, opowiadała we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 o problemie samotności wśród dzieci, z którym zamierza zmierzyć się Akademia Przyszłości. Stowarzyszenie pomaga około dwóm tysiącom dzieci, ale także seniorom. - Szukamy 1900 wolontariuszy na terenie całej Polski, osób, które będą odkrywać z dzieckiem jego mocne strony i budować w nim poczucie własnej wartości - powiedziała.
Sadzik przypomniała, że problem samotności dzieci istniał, jednak został podkreślony przez epidemię i związany z nią lockdown. - Dziesięć procent uczniów uważa, że rodzice w ogóle się nimi nie interesują. To dziesięć procent z ponad czterech milionów dzieci - przekazała.
- Dzieci uczą się dobrze wtedy, kiedy są akceptowane, czują się wyjątkowe, są bezpieczne. Wtedy mają szansę, aby odkryć swoją wartość, zaczynają wierzyć w swoje możliwości - tłumaczyła.
Odpowiadając na pytanie, skąd się bierze samotność u dzieci, Sadzik odparła, że jej zdaniem "samotnym bywa każdy z nas". - Nie ma osoby, która w czasie izolacji nie poczuła takiego momentu, gdy samotność była dojmująca, natomiast dorośli potrafią sobie z nią radzić, chociaż nie wszyscy - przyznała. - Dzieci bardzo często o tym nie mówią, albo nie potrafią tego nazwać - dodała.
"Wystarczy jeden dorosły"
Opowiadając z kolei o pracy wolontariuszy, Sadzik wyjaśniała, że pracują oni z dziećmi w formie indywidualnej. - Jedna dorosła osoba spotyka się z dzieckiem raz w tygodniu, rozmawia z nim, poświęca mu w całości godzinę - opowiadała. - Mamy takie niesamowite historie, gdy [podopieczna - przyp. red.] Amelka mówi, że nie może uwierzyć w to, że ktoś za darmo przychodzi i cała godzina jest tylko dla niej - mówiła.
Sadzik powiedziała, że zdarzają się wyjątki od reguły, że większość dzieci potrafi nawiązywać zdrowe relacje z rówieśnikami. Opowiedziała tutaj historię podopiecznego Michała. - Jest chłopakiem, jakiego pewnie każdy ma w klasie. To chłopak, który w momencie, gdy na WF-ie są wybierane drużyny, a nauczyciele organizują to tak, że jest dwóch kapitanów, którzy wybierają do drużyny, to Michał zawsze zostaje lub jest wybierany na samym końcu - mówiła. - Michał, jak myśli o WF-ie, to boli go brzuch. Zaczęło się od WF-u, a przeniosło się na relacje z innymi dziećmi, bo Michał nie wierzy w siebie, myśli, że jest beznadziejny - wyjaśniła.
Michał trafił do Akademii Przyszłości, bo został zauważony przez szkolną panią pedagog. Sadzik podkreślała przy tym, że czasem w takiej sytuacji "wystarczy jeden dorosły". Według Akademii 82 procent podopiecznych dzięki pracy z wolontariuszami zaczyna wierzyć w siebie.
Aby zostać wolontariuszem Akademii Przyszłości, wystarczy mieć ukończone 18 lat, nie trzeba mieć wykształcenia pedagogicznego. Wolontariusze najintensywniej poszukiwani się między lipcem a październikiem. - To tylko godzina w tygodniu, a można zmienić czyjeś życie - zachęcała Sadzik.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock