Pan Frasyniuk nie stwarzał żadnego zagrożenia. Skuwanie go to było jakieś nieporozumienie - ocenił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 mecenas Jacek Kondracki, komentując zatrzymanie i doprowadzenie do prokuratury Władysława Frasyniuka. - Policjanci zachowali się zgodnie z przepisami, tak jak w stosunku do każdego obywatela - ocenił z kolei szef MSWiA Joachim Brudziński.
Policja zatrzymała Władysława Frasyniuka w środę o godz. 6 w jego domu pod Wrocławiem. Prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie przesłuchał go i postawił mu zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów na służbie, po czym opozycjonista z czasów PRL został zwolniony do domu.
"Nie stwarzał żadnego zagrożenia"
Na nagraniu z zatrzymania widać, że policjanci skuwają Frasyniuka kajdankami. W ocenie gościa "Wstajesz i wiesz", było to "wręcz niedopuszczalne".
- Jest taka ustawa z 2013 roku o stosowaniu środków przymusu bezpośredniego. Kajdanki są właśnie takim środkiem przymusu bezpośredniego i tam w artykule 11 wymienia się 14 przypadków, kiedy i jakie należy stosować środki przymusu bezpośredniego. Żaden z tych przypadków nie odnosi się do tej sytuacji - ocenił mecenas Kondracki.
- Pan Frasyniuk nie stwarzał żadnego zagrożenia, czy to ucieczką, czy dla interweniujących policjantów. Zachowywał się absolutnie spokojnie. Skuwanie go w sposób kwalifikowany, bo do tyłu to było jakieś nieporozumienie. Nie wiem, czemu to miało służyć - wyjaśnił adwokat.
Kondracki powiedział, że to, co zrobił Władysław Frasyniuk (nie stawiając się na wezwania prokuratury - red.) "nie można, a trzeba" nazwać "klasycznym przykładem obywatelskiego nieposłuszeństwa".
- Pan Frasyniuk z pełną świadomością postanowił nie reagować na prawne wezwanie go do prokuratury, jako formę protestu przeciwko rażącemu naruszaniu prawa w innych sferach życia publicznego - powiedział.
Wyjaśnił, że obywatelskie nieposłuszeństwo to "postawa obywatela, który mając pełną świadomość tego, jakie poniesie konsekwencje, sprzeciwia się - naruszając prawo - zdarzeniom, zjawiskom naruszania prawa w sferze publicznej". Dodał, że "musi to mieć racjonalne podłoże". - Od przypadku do przypadku. Nie może kibol rzucać butelką na stadionie (i tłumaczyć tego obywatelskim nieposłuszeństwem - red.) - wyjaśnił Kondracki.
Brudziński poleca nagranie z zatrzymania
Tymczasem szef MSWiA Joachim Brudziński podziękował policjantom za to, że "rzetelnie wykonują swoją pracę", odnosząc się zarówno do działań latem ubiegłego roku, jak i środowego zatrzymania.
- Dziękuję funkcjonariuszom, którzy musieli się zderzyć z happeningiem Frasyniuka, który w sposób oczywisty naruszał obowiązujące w Polsce prawo, naruszał integralność cielesną policjantów – powiedział minister w czwartek w radiowej Trójce.
Jak dodał, policjant był "popychany i szturchany, wykpiwany przez Frasyniuka, który podawał mu inne dane osobowe czy też nie chciał podać swoich danych osobowych".
Zdaniem ministra, policjant ten zasługuje na "szczególną nagrodę i uznanie". - Tak samo w dniu wczorajszym - dodał.
- Polecam wszystkim oburzonym (...) film, jak policjanci zatrzymują Frasyniuka, a tym wszystkim, którzy bredzą o faszyzmie, zagrożonej demokracji w Polsce – filmiki, bardzo często zamieszczane z pokojowego nastawienia demonstrantów na przykład policji w Katalonii w Hiszpanii, w Niemczech czy we Francji – powiedział minister.
Frasyniuk jak Blida? "Funkcjonariusze wyciągają wnioski"
Pytany, czy założenie Frasyniukowi kajdanek było uzasadnione, szef MSWiA przywołał zdarzenia z zatrzymania Barbary Blidy. - Dlaczego Barbara Blida zginęła? Dlatego że funkcjonariusze, bodajże Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, kierowani empatią i takimi głosami, pani Barbarze Blidzie kajdanek nie założyli i nie zastosowali się do obowiązujących przepisów – powiedział.
- Oczywiście nie chcę powiedzieć, że Władysław Frasyniuk - gdyby nie miał założonych kajdanek - popełniłby samobójstwo. Na pewno by tego nie zrobił, ale funkcjonariusze wyciągają wnioski – podkreślił.
Co zapisano w ustawie
Założenie kajdanek na dłonie jest jednym ze środków przymusu bezpośredniego, które mogą stosować m.in. policjanci. Szczegółowe przypadki zastosowania wymienia ustawa o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej w art. 11.
Można ich użyć lub wykorzystać je w przypadku konieczności podjęcia co najmniej jednego z następujących działań: 1) wyegzekwowania wymaganego prawem zachowania zgodnie z wydanym przez uprawnionego poleceniem; 2) odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby; 3) przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do zamachu na życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby; 4) przeciwdziałania naruszeniu porządku lub bezpieczeństwa publicznego; 5) przeciwdziałania bezpośredniemu zamachowi na ochraniane przez uprawnionego obszary, obiekty lub urządzenia; 6) ochrony porządku lub bezpieczeństwa na obszarach lub w obiektach chronionych przez uprawnionego; 7) przeciwdziałania zamachowi na nienaruszalność granicy państwowej w rozumieniu art. 1 ustawy z dnia 12 października 1990 r. o ochronie granicy państwowej; 8) przeciwdziałania niszczeniu mienia; 9) zapewnienia bezpieczeństwa konwoju lub doprowadzenia; 10) ujęcia osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą; 11) zatrzymania osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą; 12) pokonania biernego oporu; 13) pokonania czynnego oporu; 14) przeciwdziałania czynnościom zmierzającym do autoagresji.
W związku z miesięcznicą
Zatrzymanie i przesłuchanie Frasyniuka ma związek z incydentem, do którego doszło podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej 10 czerwca 2017 r. Jak informowała policja, zakłóciło ją kilkadziesiąt osób, które na Krakowskim Przedmieściu usiadły na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz uczestników obchodów przed Pałac Prezydencki.
Wśród kontrmanifestantów, których usunęli policjanc,i był m.in. Frasyniuk. Na początku lipca ubiegłego rok usłyszał on zarzut "przeszkadzania w przebiegu niezakazanego zgromadzenia".
Autor: mnd/adso / Źródło: TVN24, PAP