Postępowanie ws. nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, rasowych i wyznaniowych podczas manifestacji, która odbyła się 11 listopada w Warszawie, prowadzi policja pod nadzorem prokuratury.
Postępowanie wszczęto z urzędu w poniedziałek. - Nikomu na razie nie postawiono zarzutów. Przesłuchane zostaną wszystkie osoby, które uczestniczyły w manifestacji - powiedział rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Mateusz Martyniuk.
Postępowanie zostało objęte nadzorem prokuratora okręgowego w Warszawie. Polecił to - jak powiedziała rzeczniczka Prokuratury Krajowej Katarzyna Szeska - prokurator krajowy Edward Zalewski.
Jej zdaniem, zbadane zostanie, kto był organizatorem manifestacji, a także, czy w tym gronie są osoby, wobec których toczyło się postępowanie zakończone delegalizacją Obozu Narodowo-Radykalnego z Brzegu (organizował manifestacje na Górze Świętej Anny).
Antyfaszyści kontra narodowcy
Manifestacja ONR przeszła ulicami Warszawy 11 listopada z okazji 91. rocznicy odzyskania niepodległości (na trasie ich pochodu pikietę zorganizowali antyfaszyści).
Narodowcy - podczas przemówienia na pl. Zamkowym - zapewniali, że w ich szeregach nie ma neofaszystów czy neonazistów, ale podczas marszu skandowali m.in.: "Precz z brukselską okupacją", "Precz z żydowskim szowinizmem" i "Wolność słowa dla nacjonalistów".
Po manifestacjach Obozu Narodowo-Radykalnego oraz Antyfaszystowskiego Porozumienia policja zatrzymała 14 osób. Zarzuty naruszenia nietykalności i napaści na funkcjonariusza postawiono siedmiu uczestnikom manifestacji antyfaszystowskiej, która zablokowała ul. Senatorską, chcąc w ten sposób powstrzymać przemarsz członków i sympatyków ONR. Doszło wówczas do przepychanek z policjantami.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24