Konflikt interesów i niejasne przepływy finansowe - tak można podsumować serię wydarzeń z ostatnich dni związanych z ministrem środowiska Janem Szyszką. Ministerstwo i podległe mu urzędy nie widzą problemu
23 marca sejmowa większość, jaką ma Prawo i Sprawiedliwość, bez trudu wybroniła swego ministra, szefa resortu środowiska Jana Szyszkę, przed wotum nieufności złożonym przez opozycyjną Platformę Obywatelską. Zaraz potem wyszły na jaw kolejne kontrowersyjne posunięcia wpływowego członka rządu Beaty Szydło.
NFOŚ dopuszcza "puszcza.tv"
31 marca, około tygodnia po sejmowym głosowaniu nad wotum nieufności, podległy ministrowi Szyszce Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska opublikował "Aktualizację częściowej listy projektów wybranych do dofinansowania w ramach konkursu POIS.2.4.5/2/2015". To konkurs na wsparcie z pieniędzy NFOŚ projektów organizacji pozarządowych z dziedziny ochrony przyrody i edukacji ekologiczną.
Drugą pozycją na liście pod względem wysokości dofinansowania jest Fundacja Niezależne Media. NFOŚ dofinansował sześcioma milionami złotych jej projekt "Propagowanie wiedzy na temat bioróżnorodności, ochrony, idei zrównoważonego rozwoju, instytucji Natura 2000 na przykładzie terenów Puszczy Białowieskiej poprzez zbudowanie i prowadzenie portalu multimedialnego puszcza.tv".
Fundacja Niezależne Media została założona przez redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza, który stoi na czele rady fundacji. Jego zastępczynią w fundacji jest wicenaczelna "Gazety Polskiej" Katarzyna Gójska-Hejke.
Nie jest tajemnicą, że "Gazeta Polska" cieszy się uznaniem ministra Szyszki. Jak sam oświadczył na konferencji prasowej 16 marca, swoją wiedzę o świecie czerpie z Radia Maryja, Telewizji Trwam, "Naszego Dziennika" i właśnie "Gazety Polskiej".
Co więcej, w projekt Fundacji Niezależne Media zaangażowały się osoby bliskie Szyszce rodzinnie i towarzysko.
Serwis internetowy Oko.Press dotarł do szczegółów projektu. Według ustaleń dziennikarzy, ekspertami merytorycznymi mają być córka ministra Katarzyna Szyszko-Podgórska i przyjaciel szefa resortu środowiska, myśliwy i duszpasterz leśników ksiądz Tomasz Duszkiewicz.
Rodzinne i towarzyskie koneksje ministra Jana Szyszki z fundacją, która dostała dotację, to nie jedyny związek, który rodzi pytania o konflikt interesów. Obecny prezes NFOŚ Kazimierz Kujda do marca ubiegłego roku był prezesem spółki Srebrna, w radzie nadzorczej której zasiada Grzegorz Tomaszewski – członek rady Fundacji Niezależne Media.
Prezes Kujda zapewniał na konferencji prasowej, jeszcze przed rozstrzygnięciem konkursu, że będzie starał się uniknąć konfliktu interesów.
- Nie uczestniczę w procesie decyzyjnym i jeżeli będzie po drodze taka szansa, to będę się wyłączał z procesów decyzyjnych, gdyż miałem do czynienia z ludźmi którzy składali ten wniosek czy reprezentują tę fundację – mówił prezes NFOŚ.
Fundacja, której podległy Janowi Szyszce NFOŚ przyznał sześciomilionową dotację, para się działalnością ekologiczną od 2016 roku. Wtedy w statucie fundacji pojawił się zapis: "podejmowanie inicjatyw w celu podtrzymywania dziedzictwa kulturowego różnych regionów Polski oraz ziem w przeszłości należących do Państwa Polskiego, a także dziedzictwa przyrodniczego rozumianego jako ochrona środowiska, bioróżnorodności oraz propagowanie zrównoważonego rozwoju, w tym wspierania badań naukowych obu tych obszarów".
Jednak sformułowania te pojawiły się w statucie fundacji dopiero 20 czerwca 2016 roku, czyli niespełna miesiąc po terminie składania wniosków w konkursie (23 maja).
- Od 27 lat w narodowym funduszu obowiązywały zasady, ze instytucje, fundacje, stowarzyszenia, które chcę się ubiegać o dofinansowanie najpierw muszą się wykazać historią związaną właśnie z ochroną środowiska – przypominał w styczniu w rozmowie z "Czarno na Białym" poseł Stanisław Gawłowski (PO), były wiceminister środowiska.
Zasady te zostały jednak zmienione. W ostatnim konkursie niepotrzebne już było doświadczenie startujących w nim organizacji w działalności na rzecz ochrony środowiska. "To dlatego, żeby nie zamykać się na nowe, innowacyjne inicjatywy w dziedzinie edukacji ekologicznej i aby nie tkwić w schematach działania dotyczących edukacji w ochronie środowiska" – tłumaczył NFOŚ w odpowiedzi udzielonej "Czarno na Białym".
Dokonanie przez fundację zmiany w statucie już w trakcie trwania procedury konkursowej również nie stanowiło problemu dla Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. "Oceniający nie analizowali, kiedy Fundacja Niezależne Media stała się pozarządową organizacją ekologiczną" – czytamy w stanowisku Funduszu.
Skala, zakres, metody wyceny i zasadność projektu budzą kontrowersje nie tylko wśród przyrodników. Zastrzeżenia w tej kwestii w reportażu Leszka Dawidowicza w "Czarno na Białym" TVN24 wyrażali m.in. przedstawicielka Greenpeace Polska i przewodniczący sejmowej Komisji Ochrony Środowiska.
- Widać, że wsparcie, które miałaby uzyskać ta fundacja to niemal polowa wszystkich pieniędzy, które mają być rozdane. To będą pieniądze, które wesprą propagandę, a nie naukę i środowiska naukowe. Trudno mi znaleźć słowo żeby powiedzieć co to jest – mówiła Katarzyna Guzek z Greenpeace Polska
- Przyznanie dotacji to jest coś, co powinno skutkować natychmiastową interwencją prokuratury – stwierdził poseł Stanisław Gawłowski (PO).
Zarówno NFOŚ, jak i Ministerstwo Środowiska unikają odpowiedzi na pytanie, czy fundacja cieszyła się specjalnymi względami w konkursie i czy na przyznanie dotacji mógł mieć wpływ udział przyjaciela i córki ministra, występujących w charakterze ekspertów projektu.
Eksperci fundacji dostali etaty
Powiązani z ministrem Janem Szyszką eksperci Fundacji, której NFOŚ przyznał sześciomilionowe dofinansowanie, od niedawna etatowo pracują w instytucjach podległych ministerstwu środowiska.
28 lutego Instytut Ochrony Środowiska - Państwowy Instytut Badawczy w Warszawie rozstrzygnął konkurs na stanowisko adiunkta, czyli samodzielnego pracownika naukowego. Konkurs wygrała córka ministra i została zatrudniona w Instytucie.
Ksiądz Duszkiewicz z kolei dostał pracę w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych jako doradca do spraw komunikacji społecznej. Pracuje od 3 stycznia. Szczegóły zatrudnienia wyszły na światło dzienne 4 kwietnia, gdy wiceminister środowiska odpowiadał na zapytanie skierowane przez białostockiego posła opozycyjnej PO Tadeusza Truskolaskiego. Z odpowiedzi wynika zaś, że choć ksiądz został zatrudniony na etat, nie musi codziennie przychodzić do biura.
"Ksiądz Tomasz Duszkiewicz wykonuje swoje obowiązki (...) w systemie telepracy. Zgodnie z art. 67(5) § 1 Kodeksu pracy telepraca jest pracą, która może być wykonywana regularnie poza zakładem pracy, z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej w rozumieniu przepisów ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Warunki stosowania telepracy określa porozumienie zawarte między pracodawcą i zakładową organizacją związkową" - informuje wiceminister ochrony środowiska Andrzej Konieczny w odpowiedzi na pisemne zapytanie posła. Konieczny zapewnia, że ksiądz w ramach stosunku pracy nie świadczy posługi duszpasterskiej.
Ile zarabia ksiądz Duszkiewicz jako świecki pracownik Lasów Państwowych? Wiceszef resortu odmówił odpowiedzi, tłumacząc, że jako zwykły urzędnik Lasów Państwowych nie wykonuje funkcji publicznych, zatem i jego pensja nie jest informacją publiczną.
Można to spróbować oszacować. Według ustaleń Najwyższej Izby Kontroli z 2014 r. średnie wynagrodzenia w Lasach Państwowych wahają się od 6,9 tys. zł w nadleśnictwach do ponad 11 tys zł w Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Zarobki w regionalnych dyrekcjach wahają się gdzieś między tymi kwotami, zwaloryzowanymi o kilkaset złotych podwyżek, które nastąpiły od tamtego czasu.
Ksiądz urzędnik, choć nie w ramach etatu, jest krajowym duszpasterzem leśników, a w wolnych chwilach myśliwym. Myśliwym jest również Jan Szyszko. Ksiądz Duszkiewicz pojawia się w towarzystwie ministra na uroczystościach poświęconych lasom i łowiectwu.
Bez oprawy muzycznej ani rusz
W ostatnich dniach w mediach pojawiły się też informacje o organizowanych przez ministra środowiska koncertach w Tucznie. W tej zachodniopomorskiej miejscowości Jan Szyszko ma posiadłość, którą udostępnia jako terenowy ośrodek naukowy Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej ojca Tadeusza Rydzyka. Wiosną ubiegłego roku w Tucznie odbywały się dwie konferencje poświęcone przyrodzie i środowisku. Zwieńczeniem obu były koncerty tenora Bogusława Morki. Artysta wraz z zespołem za oba występy zainkasował łącznie 55 tys. zł. Zapłaciło z publicznych pieniędzy Ministerstwo Środowiska.
Po tym, jak sprawa opłacania artysty i jego zespołu pieniędzmi podatników ujrzała światło dzienne, ministerstwo wydało oświadczenie. Pisze w nim, że "międzynarodowy charakter konferencji w Tucznie wymagał odpowiedniej oprawy artystycznej", a "w wydarzeniu, oprócz zaproszonych gości udział wzięli także mieszkańcy Tuczna (koncerty były otwarte dla publiczności)".
Ministerstwo nie widzi niestosowności organizowania tego typu imprez za publiczne pieniądze w prywatnych posiadłościach ministra.
"Ministerstwo Środowiska promuje i będzie promowało wybitnych artystów polskich. Występy Pana Bogusława Morki z zespołem, które odbyły się w ubiegłym roku w XVI-wiecznym kościele w Tucznie, promowały polską kulturę w trakcie międzynarodowych spotkań. Jesteśmy dumni z tego, że mogliśmy gościć jednego z najlepszych tenorów świata podczas tych wydarzeń" – czytamy w oświadczeniu resortu.
Autor: jp//rzw / Źródło: tvn24.pl