Byłem gotowy do tego, co będzie. Oczywiście od razu po wystąpieniu Putina zadzwoniłem do swoich przyjaciół - powiedział w "Kropce nad i" ukraiński parlamentarzysta Mykoła Kniażycki. Wspominał tak chwilę, gdy Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. Były ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło komentował zaś niedawną wizytę prezydenta USA Joe Bidena w ukraińskiej stolicy. - To jest moment, który przybliża zwycięstwo - ocenił.
Były ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło oraz dziennikarz i deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy Mykoła Kniażycki wspominali w "Kropce nad i" w TVN24 pierwsze chwile zeszłorocznej inwazji na Ukrainę.
- W nocy już nie spałem i czekałem, kiedy to będzie. O czwartej rano włączyłem telefon komórkowy, przez który oglądałem (Władimira) Putina (...). Czekałem, bo wszystkie służby specjalne Zachodu, naszych sojuszników, mówiły o tym, że Rosja napadnie. Rozumieli, że do końca olimpiady tego nie będzie, ale od razu po końcu olimpiady to będzie albo 23-go lutego, kiedy u Rosjan jest dzień ich wojska, albo 24-go - mówił ukraiński parlamentarzysta.
Kniażycki przyznał, że "był gotowy do tego, co będzie". - Oczywiście od razu po wystąpieniu Putina zadzwoniłem do swoich przyjaciół, dziennikarzy z telewizji Espreso, bo jestem współwłaścicielem tej telewizji, mówiłem, że wojna się zaczęła, trzeba pracować - mówił.
Dodał, że redakcja miała przygotowane wcześniej jeszcze jedno biuro we Lwowie. - Moja rodzina pojechała do Lwowa, a ja zostałem w Kijowie - kontynuował. Dodał, że wstąpił wtedy w szeregi obrony terytorialnej i był w nich do czasu, aż ukrainskie siły odparły atak Rosjan na stolicę.
Natomiast Piekło przypominał, że "były informacje, które przeciekły do mediów, zresztą na życzenie wywiadu amerykańskiego i brytyjskiego, i z nich dość jasno wynikało, że do tego dojdzie raczej szybciej niż później". - Co do tego nie miałem złudzeń - oznajmił dyplomata.
Biden odwiedził Kijów. "To jest moment, który przybliża zwycięstwo"
Były polski ambasador w Ukrainie mówił też o wizycie prezydenta Joe Bidena w Kijowie w tym tygodniu.
- Obecność lidera wolnego świata akurat w Kijowie, w miejscu, gdzie padają pociski, bomby i ten prezydent wspólnie z prezydentem (Wołodymyrem) Zełenskim chodzi po ulicy i pokazuje całemu światu, że on tu jest i że to jest solidarność z Ukrainą, to są rzeczy ogromnie ważne - komentował.
- Myślę, że ten moment, to jest moment, który przybliża zwycięstwo. Zwycięstwo Ukrainy i koniec Władimira Putina. Bo zdaje się, że w tej sytuacji, jaką mamy, to tylko jego koniec, jego władzy, może dać jakieś szanse na rozwiązanie - mówił dyplomata.
Kniażycki został natomiast zapytany, co jego zdaniem może pokonać Putina. - Przywództwo, przywództw liderów - odparł deputowany.
Jak mówił, "całe polskie społeczeństwo wspiera Ukrainę". - Dla nas to jest bardzo ważne, bo wszyscy walczymy za demokrację - wskazywał. Jego zdaniem, "kiedy będzie ta solidarność, kiedy będzie to przywództwo Stanów Zjednoczonych", to Putin szybciej zostanie zwyciężony.
Zełenski "jest takim bohaterem do naśladowania dla młodych ludzi, dla młodych polityków"
Goście "Kropki nad i" mówili także o prezydencie Ukrainy Wołodymyrze Zełenskim. - On jest człowiekiem młodym, który wykazał się determinacją i odwagą - mówił Piekło. Według byłego ambasadora, "on jest w tej chwili takim bohaterem do naśladowania dla młodych ludzi, dla młodych polityków, pewnie nie tylko w naszej części świata, ale pewnie i w innych".
- Myślę, że ta determinacja i niewątpliwie jeszcze jego wrodzone zdolności aktorskie, w tym talent oratorski, pomogły mu przekazać całemu światu i parlamentom całego świata pewne przesłanie, które pozwala (…) lepiej rozumieć Ukrainę i być solidarnym - dodał.
Kniażycki mówił natomiast, że "bohaterstwo Zełenskiego nie jest tylko w tym, że on jest liderem społeczeństwa, a w tym, że on idzie razem ze swoim społeczeństwem".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24