Prokuratura zadziałała i sprawdza - mówił w "Tak jest" rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości Jan Kanthak. Tak skomentował działania podjęte wobec dziennikarza "Newsweeka" Wojciecha Cieśli po jego artykule o Mariuszu Muszyńskim, wiceprezesie nowego Trybunału Konstytucyjnego. - Prokuratura będzie miała problem z tą sprawą, żeby obronić swoje twierdzenia przed sądem - ocenił drugi gość programu, adwokat Jarosław Kaczyński.
Wojciech Cieśla, dziennikarz tygodnika "Newsweek Polska", został wezwany "w charakterze świadka" na przesłuchanie w związku z artykułem o Mariuszu Muszyńskim, wiceprezesie nowego Trybunału Konstytucyjnego. Stało się to po złożeniu przez Muszyńskiego "zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa". Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała w piątek, że dochodzenie dotyczy opublikowania "bez zgody osoby zainteresowanej (...) danych dotyczących prywatnej sfery życia" sędziego.
Rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości Jan Kanthak, cytując pismo prokuratury, przekonywał w "Tak jest" w TVN24, że autor nie musiał "podawać tego, jak to jest w artykule". - Wszedłem na Google Maps, teraz technologia na to pozwala, i wbrew temu, co redaktor Cieśla twierdzi, można w sposób jednoznaczny, stuprocentowy, określić dom, w którym zamieszkuje sędzia Muszyński. Według mnie jest to pogwałcenie prawa do danych osobowych - mówił Kanthak.
Adwokat: tego typu sprawy trafiają do sądów jako ochrona dóbr osobistych
Adwokat Jarosław Kaczyński zwrócił uwagę, że dotychczasowe orzecznictwo w sprawach o ujawnienie prywatnych danych osób publicznych dotyczy spraw cywilnych. - Nie znalazłem żadnej sprawy karnej, która by tego dotyczyła - podkreślił prawnik. - Tego typu sprawy trafiają do sądów jako ochrona dóbr osobistych - dodał.
- Prokuratura będzie miała problem z tą sprawą, żeby obronić swoje twierdzenia przed sądem, ponieważ przepis prawa prasowego, zakazujący publikacji tych danych mówi, że nie można publikować danych, które nie są konieczne. A artykuł dotyczył sfery prywatnej i dotyczył sąsiadów. Opisanie więc ulicy, tego miejsca, przybliżenie tego czytelnikom było zrozumiałe - argumentował Kaczyński.
Według niego, "biorąc pod uwagę zasady Kodeksu karnego, zasady domniemania niewinności, pan redaktor Cieśla będzie miał dosyć uproszczoną sytuację procesową".
"Sędzia skorzystał z trybów przewidzianych prawem"
Kanthak powiedział, że sam nie chciałby, aby "publicznie zostały podane informacje, gdzie mieszkam w Gdańsku i gdzie zamieszkuję w Warszawie". - Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca - uznał. Ocenił, że "trzeba piętnować takie sytuacje, żeby do nich nie dochodziło w przyszłości".
Jarosław Kaczyński wyraził opinię, że "gdyby pan sędzia Muszyński wysłał pismo do redakcji i zwrócił uwagę na to, że tak nie można robić, zażądałby nawet przeprosin, gdyby zwrócił się do zarządu spółki, która jest właścicielem tej redakcji lub wybrał kilka innych dróg delikatnych, to sprawa nie nabrałaby takiego kolorytu medialnego".
Reagując na te słowa, rzecznik resortu sprawiedliwości ocenił, że "sędzia skorzystał ze sformalizowanych trybów przewidzianych prawem". - Każdy się zgodzi, że prawo przewiduje taką sytuację - powiedział.
Próba ograniczania krytyki? "Broń Boże!"
Kanthak został zapytany, czy jego zdaniem działania Mariusza Muszyńskiego wobec Wojciecha Cieśli są próbą ograniczania krytyki w mediach. - Broń Boże! - odpowiedział.
- Mówimy o dochodzeniu, które zostało wszczęte jakby z automatu. Tym różni się prokuratura za czasów Zbigniewa Ziobry, że jeśli coś trafia do prokuratury, to prokuratura to sprawdza. (...) Prokuratura zadziałała i sprawdza. Redaktor Cieśla został wezwany w charakterze świadka - stwierdził rzecznik resortu.
Adwokat Jarosław Kaczyński zauważył, że "gdy obywatele są przez policję bici, często bez przesłuchiwania, to policja, prokuratura umarza postępowanie". - Tutaj postępowanie jest normalnie prowadzone, pomimo że sprawa jest dużo bardziej oczywista i dużo prostsza do zakończenia bez jakiegokolwiek postępowania dowodowego. I tak powinno się to zakończyć - ocenił Kaczyński.
Co napisał Cieśla?
Art. 14 ust. 6 ustawy Prawo prasowe, na który w zawiadomieniu miał się powołać Muszyński, brzmi: "Nie wolno bez zgody osoby zainteresowanej publikować informacji oraz danych dotyczących prywatnej sfery życia, chyba że wiąże się to bezpośrednio z działalnością publiczną danej osoby".
W artykule pt. "Dubler" w "Newsweeku" w sierpniu 2018 roku Wojciech Cieśla podał nazwę miasta i ulicy, przy której mieszka wiceprezes TK.
Obejrzyj całą rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim i Janem Kanthakiem:
Autor: tmw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24