Czy najważniejsze osoby w państwie latają bezpiecznie? Czy lepiej zabezpieczone jest dowództwo polskiej armii? Jak zmieniły się procedury, wyszkolenie załogi i sprzęt? Pięć lat po katastrofie smoleńskiej te pytania same nasuwają się na myśl. ("Fakty" TVN).
W 2011 r. zlikwidowano wojskowy specjalny pułk. Wycofano Jaka-40 oraz zrezygnowano z lotów wysłużonym Tu-154 nr 102. W ich miejsce pojawiły się dwa wyczarterowane od LOT-u embraery.
To najbardziej widoczne zmiany, ale nie są one jedyne. - Wdrożyliśmy system jakości na wzór tego, który obowiązuje w lotnictwie cywilnym - wyjaśnia w rozmowie z "Faktami" TVN wiceminister obrony narodowej Czesław Mroczek.
Punktualność i bezwzględny zakaz wchodzenia do kokpitu
Piloci mają zakaz lądowania na lotniskach wojskowych. Mogą to zrobić jedynie na lotnisku cywilnym, wyposażonym w dobry system nawigacyjny.
Osoby korzystające z samolotu muszą punktualnie stawić się na lotnisku. W trakcie lotu natomiast bezwzględnie przestrzegana musi być zasada sterylnego kokpitu.
- Został wprowadzony zakaz wchodzenia do kabiny pilotów osób spoza załogi. Oznacza to również zakaz wpływania na prace załogi - tłumaczy płk Piotr Łukaszewicz, były szef szkolenia dowództwa Sił Powietrznych.
Kto z kim na pokładzie?
Zmian dokonano także w w organizacji lotów, przede wszystkim w tzw. instrukcji HEAD. Określa ona zasady dotyczące lotów najważniejszych osób w państwie.
- Wprowadzono zasadę, żeby na jednym pokładzie nie przebywał razem prezydent, premier czy marszałkowie - wyjaśnia Czesław Mroczek.
Jeśli lecą ministrowie, na pokładzie nie mogą się znajdować ich zastępcy. Jednym samolotem nie może lecieć więcej niż połowa Rady Ministrów, ani więcej niż połowa dowódców polskiej armii Ten ostatni punkt znalazł się w zaleceniach już po katastrofie CASY w 2008 r., ale został wtedy zignorowany. Dwa lata później pod Smoleńskiem Polska straciła niemal całe dowództwo armii.
Autor: kg\mtom / Źródło: "Fakty" TVN