Jak to możliwe, że dwa pociągi jadące w przeciwnych kierunkach zderzyły się ze sobą na tym samym torze? Prezes PKP PLK S.A. Zbigniew Szafrański przyznaje, że w tej sprawie wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi. - Przy sprawnych urządzeniach, a urządzenia były sprawne, oba pociągi nie mogły mieć zielonego światła - powiedział w TVN24.
- To wyjaśni komisja badania wypadków kolejowych - odpowiedział Szafrański pytany o przyczyny katastrofy. Prezes nie podjął się też odpowiedzi na pytanie, kto mógł zawinić. Według niego, w takich katastrofach nie ma jednej przyczyny, ale ich splot.
Na jakim świetle wjechał pociąg jadący z Przemyśla do Warszawy? - Nie wiem, to pytanie do osób prowadzących postępowanie, które sprawdzały stan urządzeń na nastawni - odpowiedział prezes. Czy pociąg ten miał prawo wjechać na zielonym świetle? Według Szafrańskiego, tak, natomiast przy sprawnych urządzeniach zielonego światła nie mógł mieć pociąg z Warszawy do Krakowa. - Ale urządzenia były sprawne, po przebudowie - zapewniał Szafrański.
"Powinny się minąć"
Szafrański przyznał też, że nie zna wewnętrznego dokumentu Intercity, mówiącego o tym, że oba pociągi miały rzekomo wjechać na sygnale zastępczym na semaforze. - Tego typu dokumenty i położenie urządzeń na nastawniach, a także rejestracja czynności, badają eksperci z komisji - odpowiedział.
Nie wiadomo też, który pociąg wjechał pierwszy na feralny odcinek, ale według Szafrańskiego, nie ma to znaczenia. - Pociągi zderzyły się na jednym torze, a powinny się minąć - tłumaczył. Według niego, były na tym samym torze około 10 minut.
- Mamy system uzależnień, które nie pozwalają na wyświetlenie zielonego światła na ten sam tor z dwóch różnych kierunków. Tutaj powinna być łączność pomiędzy dyżurnymi ruchu i ewentualne użycie przycisku "stop". Gdyby dyżurni zorientowali się, że pociągi są na jednym torze, powinni je zatrzymać przyciskiem - powiedział prezes PKP PLK S.A. - Pomiędzy posterunkami Sprowa i Starzyny odbywał się de facto ruch po dwóch torach. Gdyby maszyniści wiedzieli, że pociągi jadą po jednym torze, każdy z nich rozpocząłby hamowanie. A oni myśleli, że po prostu się miną - dodał.
"Maszynista powinien wiedzieć, którym torem jechać"
Szafrański wyjaśnił też, że zasadniczym torem dla pociągu jest tor prawy, ale gdy pociąg ma jechać lewym, maszynista powinien być o tym poinformowany.
Pytany o to, czy pociąg relacji Warszawa-Kraków jechał tą trasą i po tym torze po raz pierwszy (do tych nieoficjalnych informacji dotarła TVN24), Szafrański odparł, że 1 marca faktycznie miała miejsce zmiana rozkładu jazdy. - Ale rozkład zmienia się bardzo często w związku z robotami. Maszyniści są powiadomieni, że będą jechać inaczej niż zwykle. Na tym odcinku nic się nie zmieniło. Układ geograficzny torów nie zmienił się - zapewnił.
Czy jako prezes wyciągnie konsekwencje personalne? Na to jego zdaniem jest za wcześnie. - Kto odpowiada za to, to pytanie do komisji. Dyżurni ruchu podlegają pod zakłady linii kolejowych i ich dyrektorów, którzy z kolei odpowiadają za organizację i obsady posterunków i przestrzeganie przepisów - powiedział.
W związku z katastrofą infolinie nt. poszkodowanych uruchomiło działające przy wojewodzie śląskim Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Numery telefonów to 32 20 77 201 i 32 20 77 202.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24