Ponad sto osób uczestniczyło w czwartek w happeningu pt. "Rzucanie jajkiem w Lenina" przed historyczną bramą nr 2 Stoczni Gdańsk. Uczestnicy zgromadzenia chcieli w ten sposób wyrazić swój protest przeciw umieszczeniu nad bramą stoczni historycznego napisu "im. Lenina".
Przeciwko decyzji prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (PO) o rekonstrukcji bramy w PRL-owskim kształcie protestowali pomorscy posłowie PiS i stoczniowa "Solidarność". Replika historycznej bramy stoczni nie spodobała się także wielu gdańszczanom.
Jajka, czerwona farba i "Solidarność"
W czwartkowym zgromadzeniu wzięli udział głównie przedstawiciele organizacji prawicowych i osoby starsze. Była także delegacja organizacji Wielka Niepodległa Rzeczpospolita ze Szczecina. W proteście przeciwko zamontowaniu napisu "Stocznia Gdańska im. Lenina" powiesili na ogrodzeniu stoczni, obok portretu Lenina, zdjęcia byłego prezydenta Lecha Wałęsy, premiera Donalda Tuska i prezydenta Gdańska Pawła Abramowicza, które nazwano "portretami przodowników pracy socjalistycznej".
Wbrew zapowiedziom podczas happeningu jajka nie były rzucane w bramę i napis "imienia Lenina". Protestującym nie udało się także ściągnąć go znad bramy. Zamiast tego powiesili transparenty z napisem "Solidarność" oraz "Wielka Niepodległa Rzeczpospolita odrzuca komunistycznych zbrodniarzy".
Później odbyło się rzucanie jajkami i czerwoną farbą "do celu", czyli do powieszonych na ogrodzeniu fotografii. Jako nagrodę najlepsi z rzucających otrzymali płyty z pieśniami patriotycznymi.
Politycy PiS wsparli protest
Na jednym z plakatów pojawił się także były prezydent Lech Wałęsa w mundurze zomo z dopiskiem "Bendem Pałował". - Wałęsa jest sam sobie winien, pokazał tylko, gdzie naprawdę wtedy stał - skomentował Andrzej Jaworski, poseł PiS. Jak dodał, "jeszcze wielokrotnie będziemy się wstydzili i za Lecha Wałęsę i za Donalda Tuska i za Pawła Adamowicza".
Wiceprzewodniczący stoczniowej Solidarności Karol Guzikiewicz przemawiając do zgromadzonych, powtórzył z kolei, że "czas najwyższy na zmianę Adamowicza i na dobre zarządzanie miastem". Przypomniał wcześniejszą swoją deklarację, że do rozpoczęcia Euro 2012 Solidarność Stoczni Gdańsk chce powołać komitet ws. odwołania obecnego prezydenta Gdańska.
Wałęsa jest sam sobie winien, pokazał tylko, gdzie naprawdę wtedy stał. Jeszcze wielokrotnie będziemy się wstydzili i za Lecha Wałęsę, i za Donalda Tuska, i za Pawła Adamowicza. Andrzej Jaworski, PiS
Zgromadzeni w pobliżu stoczniowej bramy m.in. śpiewali np. "A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Happening trwał około 40 minut. Zgromadzenie obserwowała policja, obyło się bez interwencji.
"Ataki" od południa
Wcześniej, po południu napis "im. Lenina" na bramie obrzuciło jajkami wypełnionymi farbą dwóch zamaskowanych mężczyzn. Zdarzeniu przyglądało się kilkadziesiąt osób, głównie stoczniowcy, którzy wyszli z pracy. Pod bramą stoczni był także poseł Jaworski.
Zamaskowani mężczyźni rozwiesili transparent z napisem "Nie, dla Iljicza i Adamowicza!" oraz informację o tym, którzy z pomorskich posłów głosowali za podniesieniem wieku emerytalnego.
Kontrowersyjna brama
W nocy z niedzieli na poniedziałek nad bramą stoczni przywrócono napis „im. Lenina”. Powieszono też napisy znane z sierpnia 1980 r., m.in. "Proletariusze wszystkich zakładów łączcie się", "Dziękujemy za dobrą pracę" a także postulaty strajkowe. Pojawił się też metalowy Order Sztandaru Pracy. Przed zmianą nad bramą wisiał napis "Stocznia Gdańska S.A". Brama została pomalowana szarą farbą, bo taki właśnie kolor miała konstrukcja z 1980 roku; dotychczasowa była ciemnoniebieska.
Odtworzenie bramy kosztowało prawie 68 tys. zł.
Zmiany wywołały wiele kontrowersji: prezydent miasta uznał, że odtworzenie historycznego wyglądu bramy to prawdziwa lekcja historii - sprzeciwili mu się głównie stoczniowcy, którzy uznali umieszczenie dawnych symboli za propagowanie komunizmu i wezwali policję.
Jak poinformowała w czwartek Emilia Karczewska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, funkcjonariusze umorzyli postępowanie w tej sprawie, nie dopatrując się przestępstwa.
Podobne stanowisko zajęła pod koniec kwietnia gdańska prokuratura, która zajmowała się sprawą na wniosek posłów PiS. Anna Fotyga, Jaworski i Maciej Łopiński złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przez prezydenta Gdańska przestępstwa polegającego na zakazanym przez prawo propagowaniu idei komunistycznych. Prokuratura Rejonowa w Gdańsku-Wrzeszczu odmówiła wszczęcia dochodzenia. Śledczy uznali, że odtworzenie napisu "imienia Lenina" nie "nosi znamion czynu zabronionego", a rewitalizacja bramy ma przywrócić jej historyczny wygląd, by mogła służyć celom edukacyjnym.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Fot. PAP/Adam Warżawa