Sędzia NSA Irena Kamińska i prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia Krystian Markiewicz rozmawiali w "Faktach po Faktach" o liście kandydatów do Sądu Najwyższego. - Jestem zdziwiona liczbą kandydatów. Wydaje mi się, że to moment wykorzystania sytuacji dla osiągnięcia stanowisk i funkcji, których nie zdobyłoby się w inny sposób - stwierdziła Kamińska.
Do Sądu Najwyższego na 44 miejsca zgłosiło się 185 kandydatów. Jak powiedziała sędzia NSA Irena Kamińska, istnieje możliwość, że są w tym gronie osoby, które chcą sprawdzić funkcjonowanie procedury wyboru sędziów.
- Ale, jeśli chodzi o moje osobiste odczucia, jestem zdziwiona liczbą kandydatów - przyznała.
- Jest tam sporo sędziów rejonowych. Wydaje mi się, że to pewien moment wykorzystania sytuacji dla osiągnięcia stanowisk i funkcji, których nie zdobyłoby się w inny sposób - dodała.
- Na pewno jest tam szereg autentycznych zgłoszeń osób, które liczą na to, że może dostaną się do Sądu Najwyższego, a nie mają takiej merytorycznej wiedzy i takiego doświadczenia zawodowego, że przy normalnym trybie naboru nie dostałyby się - kontynuowała.
Według sędzi, procedura wyboru sędziów zawsze była skomplikowana i wymagająca, a "teraz tak naprawdę każdy może zostać sędzią Sądu Najwyższego".
Kasta ministerialna
- Postępowanie, które się obecnie toczy, jest postępowaniem nieważnym. Powinniśmy skorzystać z tych uprawnień, które jeszcze przysługują, po to aby jak najszybciej stwierdzić nieważność postępowania. Organem, który może to zrobić najszybciej, jest Naczelny Sąd Administracyjny - mówił prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, Krystian Markiewicz.
- Mamy tworzoną kastę ministerialną. Ludzie idą do Sądu Najwyższego, do Izby Dyscyplinarnej, między innymi po to, żeby zarabiać 26 tysięcy złotych miesięcznie - dodał.
Brakuje moralnego oporu
- To jest bardzo niebezpieczne dla przyszłości państwa i dla urzędu sędziego. Tworzy się pewna kasta ludzi zależnych, ludzi, dla których osobista kariera i indywidualne korzyści są ważniejsze niż interes państwa, dobro obywateli. Oby tych ludzi było jak najmniej, ale, niestety, okazuje się, że nie ma wśród wielu osób takiego moralnego oporu - komentowała Kamińska.
Dodała, że kandydowanie do Sądu Najwyższego, będąc świadomym łamania konstytucji, świadczy o dbaniu o własny interes. - Chyba, że ideą było sprawdzenie procedury - wtrąciła.
Autor: AR//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24