- Jak szef nie może się porozumieć ze swoim zastępcą, to któryś składa dymisję, a jak żaden nie chce, to wchodzi szef szefów. W tym przypadku patrzymy w stronę prezydenta - mówił w TVN24 szef SLD Leszek Miller tłumacząc, iż dobrze że to Bronisław Komorowski pełni rolę dyrygenta w sporze prokuratur. - Im premier mniej się odzywa, tym lepiej. Jak coś powie, to spotka się to ripostą, żeby milczał - dodał.
Według Millera po rozdzieleniu funkcji Prokuratura Generalnego i ministra sprawiedliwości prawo daje politykom niewielkie pole manewru do rozwiązania konfliktu, który wypłynął na wierzch po nieudanej próbie samobójczej prokuratura wojskowego płk. Mikołaja Przybyła. - Prokuratora Generalnego powołuje prezydent a nie szef rządu. Istnieje możliwość odwołania go przez Sejm, ale nie w tym wypadku - mówił Leszek Miller w "Faktach po Faktach".
Pytany, czy to dobrze, że rolę dyrygenta przejął prezydent, który zaprosił do siebie Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, jak i jego zastępcę - szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej, gen. Krzysztofa Parulskiego, powiedział, że tak. - Postępuje słusznie. Zgodnie z prawem to najbardziej odpowiednia osoba, która może się tą kwestią zająć. Pochwalam to, że nie zachowuje się biernie, a próbuje gorszący konflikt rozwiązać - mówił. - Im premier mniej się odzywa, tym lepiej. Jak coś powie, to spotka się to ripostą, żeby milczał - dodał. Podkreślił przy tym, że domaganie się od szefa rządu reakcji może świadczyć o tym, że zbyt pochopnie uniezależniono prokuraturę od polityków.
Oko w oko z ustawą
Bartosz Arłukowicz to zdolny młody człowiek, który zdaje ciężki egzamin. Sam powiedział" cięższą podajcie mi zbroje i niech pokaże teraz, co umie, na utwardzonym polu Leszek Miller
Według niego rząd i Platforma nie docenili wagi tej ustawy, pochłonięte m.in. kampanią wyborczą. - Potem był nowy rząd, a potem biedy Arłukowicz spotkał się oko w oko z problemem, którego nie dał rady rozwiązać. Może urzędnicy powiedzieli mu, że jest dobrze, a okazało się ze nie jest - dywagował Miller.
"SLD zwyciężyło", ale losu ministra nie przesądza
To, że doszło do nowelizacji ustawy, postrzega jako zwycięstwo SLD. - Mówiliśmy, że jest zła, złożyliśmy projekt nowelizacji i okazało się, że rząd podzielił nasz punkt widzenia, choć jeszcze niedawno premier i minister mówili, że to świetna ustawa, a ci, którzy się czepiają, nie mają racji. Wczoraj okazało się, że król jest nagi - powiedział były premier.
Pytany, czy teraz, w związku z nowelizacją, nie poprze wniosku Solidarnej Polski o odwołanie Arłukowicza, powiedział: Wahamy się. Powiedzieliśmy, że jak zrozumie, że trzeba nowelizować, to uznamy, że to krok we właściwym kierunku. Dziś się zapoznajemy z nowelizacją, nasi eksperci dokonują gruntownej analizy i okaże się, w którym to idzie kierunku. Może ta wersja jest jeszcze gorsza.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24