- Trzeba zamknąć niebezpieczne kopalnie i złamać zmowę milczenia załogi oraz przełożonych w kwestii bezpieczeństwa - stwierdził w "Faktach po Faktach" były wiceminister gospodarki w rządzie PiS Paweł Poncyljusz, w reakcji na poniedziałkowy wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła. - Gdybyśmy sprywatyzowali górnictwo, tych problemów by nie było - ocenił z kolei wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz z PO.
W reakcji na wypadki w kopalniach, kolejni premierzy: Leszek Miller, Jarosław Kaczyński, Donald Tusk i Ewa Kopacz obiecywali poprawę bezpieczeństwa w pracy pod ziemią.
Na deklaracjach się jednak skończyło.
Pytany o to wicepremier Tomczykiewicz przyznał, że nie da się spojrzeć w oczy ludziom, którzy stracili swoich najbliższych.
- To dramat i żadna pociecha płynąca za strony ministrów nic tu nie zmieni - powiedział Tomczykiewicz, nawiązując do deklaracji poszczególnych polityków.
Poncyljusz przyznał z kolei, że każdy z polityków byłby hipokrytą, gdyby stwierdził, że zrobił wszystko, aby poprawić bezpieczeństwo w polskich kopalniach.
W jego opinii, już od kliku lat wiadomo, że są kopalnie, które "niosą śmierć" i powinno się je zamknąć, a mimo to do tego nie doszło. Problem jest też, jak wskazał, z zarządzaniem kopalniami.
- Kłopot polega na tym, że od iluś lat, za czasów koalicji PO-PSL, Ministerstwo Gospodarki oddało to wszystko na dół (zarządzanie kopalniami - red.), mówiąc: my nie chcemy mieć problemów, ma być spokój, mają być jakieś wyniki. A potem jak nie ma wypłat, to wszystko i tak wraca na poziom Warszawy - powiedział Poncyljusz.
Dodał, że zawsze uważał, iż w działalność kopalni trzeba mocno ingerować, aby "nie ponosić ryzyka politycznego".
- Musi się znaleźć w Ministerstwie Gospodarki i współczuję tu ministrowi Tomczykiewiczowi, osoba, która powie, że ileś kopalń zamykamy ze względu na bezpieczeństwo - stwierdził Poncyljusz.
Zaznaczył jednocześnie, że problem polega na tym, iż w Polsce nie ma odważnych polityków, którzy zdecydowaliby o zamknięciu niebezpiecznych i nierentownych kopalń.
W jego opinii, trzeba także znaleźć "realnych właścicieli", którzy będą zarządzać pozostałymi kopalniami.
"Wydobycie powinno być zawieszone"
Tomczykiewicz, mówiąc o bezpieczeństwie w kopalniach, stwierdził z kolei, że ostatecznie i tak zawodzi czynnik ludzki.
Ocenił jednocześnie, że wyjściem z sytuacji byłoby zamknięcie niebezpiecznych kopalń, zwłaszcza w sytuacji, kiedy jest nadwyżka węgla.
- W kilku kopalniach, które przynoszą straty, wydobycie powinno być zawieszone - powiedział Tomczykiewicz.
Dodał, że rentowność zazwyczaj idzie w parze z bezpieczeństwem i te kopalnie, które są nieopłacalne, są niebezpieczne.
- Gdybyśmy sprywatyzowali górnictwo, tych problemów by nie było - zaznaczył.
Poncyljusz, odnosząc się do sytuacji w kopalniach, stwierdził, że trzeba złamać zmowę milczenia załogi i przełożonych w sprawie bezpieczeństwa i każdy powinien mieć możliwość złożenia skargi.
Wybuch w kopalni
W poniedziałek wieczorem w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła doszło najprawdopodobniej do zapalenia metanu.
W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 29 z nich trafiło do szpitali. W środę nadal 18 górników było w stanie ciężkim, a dwóch w krytycznym.
Autor: MAC/tr/kwoj / Źródło: tvn24