Długi sznur Polaków czekających na oddanie hołdu prezydenckiej parze nie maleje, choć spędzić w kolejce trzeba kilkanaście godzin. Służby nie radzą sobie z dostarczeniem zgromadzonym wody i ciepłych napojów. Wiele osób mdleje. - Żeby to poczuć, trzeba tam być - donosi na Kontakt TVN24 nasz internauta.
W kolejce do oddania hołdu Lechowi i Marii Kaczyńskim czekają tysiące. W ciągu godziny przez Pałac przy Krakowskim Przedmieściu przewija się 500-700. Żeby znaleźć się przy trumnie głowy państwa trzeba więc spędzić w sznurze czekających kilkanaście godzin.
W czwartek wieczorem docierali tam ci, którzy stanęli na końcu kolejki 13 godzin wcześniej. W piątek rano reporterka TVN24 spotkała mieszkańców Tczewa, którzy w kolejce czekają już 16 godzin. - W pobliżu kolumny Zygmunta kolejka jest słabo zorganizowana - stwierdzili.
Wśród oczekujących jest wiele osób starszych oraz dzieci. Dla nich to duże wyzwanie: warunki są trudne. - Jestem na dyżurze od czterech godzin. Mieliśmy w tym czasie około 10 omdleń i zasłabnięć - mówi jedna z ratowniczek Związku Harcerstwa Polskiego.
- Na miejsce wysyłane były wozy z wodą, są harcerze. W kolejce stoją ludzie w różnym wieku, także starsze, stąd omdlenia - tłumaczą policjanci z Zespołu Komunikacji Społecznej KSP.
"Trzeba tam być"
Na miejscu brakuje wody i ciepłych napojów. Roznoszą je harcerze, ale brak im rąk do obsłużenia wszystkich czekających. Bardzo trudny jest również dostęp do przenośnych toalet, ustawionych przy ulicy. - Żeby to poczuć, trzeba tam być - donosi na Kontakt TVN24 nasz internauta.
Otrzymujemy również informacje, że na czekającym tłumie pieniądze postanowili zarobić niektórzy z okolicznych restauratorów: ceny - i tak nie należące do niskich - nagle stały się jeszcze wyższe.
Reporter PAP spotkał grupę uczniów z jednego z warszawskich liceów, którzy opowiedzieli mu, że przyszli pod Pałac w czwartek, zaraz po lekcjach. W nocy wymieniali się - jedni stali w kolejce, inni chodzili do domów po coś ciepłego do picia i kanapki.
W piątek rano weszli do Pałacu, pożegnali się z parą prezydencką, teraz spieszą się na lekcje. Ciszą się, że mogli pokłonić się przed trumnami Lecha i Marii Kaczyńskich i nawet nie opuścili lekcji.
Tłum stoi
Tuż przed godz. 19.30, kiedy zamknięto wejście do Pałacu, w związku z przywiezieniem kolejnych trumien z ciałami pracowników Kancelarii Prezydenta, kolejka rozpoczynała się w okolicach Kolumny Zygmunta i trzykrotnie zawracając prowadziła do Skweru Hoovera. W ten sposób na odcinku między pomnikiem Mickiewicza a Placem Zamkowym utworzyły się cztery pasy stojących ludzi.
- W kolejce stoimy od godz. 7.15, a w drogę do Warszawy ruszyliśmy o 3.30 rano - ok. 19.30 mówili opiekunowie grupy młodzieży gimnazjalnej ze Słupcy w woj. wielkopolskim. - Mamy trochę pecha, bo właśnie zamknięto pałac na półtorej godziny, a już mieliśmy wchodzić do środka - dodali.
Dopiero stanęli
Nie wszyscy są gotowi na tak długie, wielogodzinne oczekiwanie, ale chcą tu być, by chociaż zapalić znicz lub położyć kwiaty. - Nie wiem, ile będziemy stać i nie wiem, czy jesteśmy przygotowani na 12 godzin. Być może po prostu zapalimy świeczkę - powiedział przedstawiciel delegacji warszawskich klubów motocyklowych, która w czwartek po godz. 21 ustawiła się na końcu.
Znicze płoną na ogrodzonym terenie przed pałacem. Harcerze odbierają je od ludzi i układają na chodniku jednocześnie zbierając i wyrzucając te, które się wypaliły. - Codziennie wywozimy ok. 20 kontenerów. To głównie szkło, czyli można liczyć, że jeden kontener to 4 tony - szacuje pracownik firmy sprzątającej.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, foto: PAP