"Postmarksistowska i pokomunistyczna ideologia gender stanowi największe zagrożenie dla cywilizacji XXI w." - czytamy w licealnym podręczniku do wiedzy o kulturze. Wydawca wypuścił na rynek książki o innej treści niż ta zatwierdzona przez ministerstwo edukacji.
Wiedza o kulturze (WOK) to przedmiot, którego w polskich szkołach średnich naucza się od 2002 roku. To wtedy do liceów poszli pierwsi absolwenci gimnazjów. Nie można było go zdawać na maturze. W szkole miał więc podobny status co przysposobienie obronne czy podstawy przedsiębiorczości. Często uczą go nauczyciele, którzy kierunkowe wykształcenie mają z innego przedmiotu, na przykład języka polskiego czy historii.
"Wiedza o kulturze. Podręcznik dla szkół ponadgimnazjalnych" to książka, która po raz pierwszy została dopuszczona do użytku szkolnego w 2011 roku. Podręcznik autorstwa Wacława Panka był zgodny z podstawą programową, którą wprowadziła minister Katarzyna Hall, obowiązującą w liceach od 2015 roku. Wydało ją Wydawnictwo Polskie w Wołominie, które Panek założył w roku 2000.
"Jest postacią iście renesansową w dzisiejszym świecie kultury: pisarz (z dorobkiem ponad 50 książek), dramaturg, scenarzysta, leksykograf, biografista, tłumacz i wydawca, badacz i wykładowca uczelni wyższych, współtwórca oraz juror festiwali, konferansjer koncertów, animator krajowego i regionalnego ruchu kulturalnego, a przez pewien czas także doradca ministra kultury K. Dejmka, twórca autorskich programów radiowych i telewizyjnych, ekspert teleturniejów i komentator telewizyjny, autor librett musicalowych i piosenek" - czytamy o Panku na stronie wydawnictwa.
W jego podręczniku do WOK znajduje się rozdział o sytuacji kultury w dzisiejszej Polsce.
"Musimy obronić naszą kulturę, obronić siebie samych. Od lat już obserwujemy świadomie prowadzoną ofensywę kulturową (zwłaszcza w mediach i szkolnictwie), która ma wysadzić w powietrze naszą tradycję narodową oraz całą tysiącletnią cywilizację europejską opartą na chrześcijaństwie. Ostatnio używana jest do tego niszczenia postmarksistowska i pokomunistyczna ideologia 'gender', która stanowi największe zagrożenie dla cywilizacji XXI wieku. 'Gender' wydaje się dla Europy zagrożeniem dużo większym nawet od terroryzmu islamskiego" - czytamy w nim. To nie cytat z innych źródeł, a narracja prowadzona przez Panka.
Jego tezę o trwającej wojnie kulturowej mają potwierdzać cytaty z tekstów opublikowanych w znanym z hasła "doprowadzamy lewactwo do wściekłości... I jesteśmy z tego dumni" tygodniku "Warszawska Gazeta" (Stanisław Srokowski, "Hala intelektualnych mielizn", 2015) oraz magazynie "W Sieci" (Andrzej Nowak, "Agora i Rzeczpospolita", 2012).
Stronę 128 zawierającą akapit o gender na portalu Reddit, który jest agregatorem linków, opublikowała w październiku uczennica jednego z dolnośląskich liceów. Zdjęcie strony opublikowanej przez nastolatkę wysłali nam rodzice innych licealistów z pytaniem: "czy dzieci naprawdę mają się dziś uczyć takich rzeczy?".
Jak gender trafiło do podręcznika?
Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak podręcznik trafił do szkół. Wydawca książki zapewnia na stronach książki, że ta została dopuszczona do użytku szkolnego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Z informacji uzyskanych w MEN wiadomo, że pozytywne opinie merytoryczno-dydaktyczne wystawili książce dr hab. Jacek Bartyzel (profesor nauk społecznych, członek honorowy Kongresu Nowej Prawicy i Komitetu Obrony Dobrego Imienia Polski i Polaków) oraz Stefan Olbert (nauczyciel muzyki z Rzeszowa).
Pierwsza recenzja językowa była negatywna - wystawił ją prof. Krzysztof Koc z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ministerstwo zasięgnęło więc dodatkowej opinii językowej i tym razem pozytywną notę książce wystawił prof. Jerzy Podracki z Uniwersytetu Warszawskiego.
Prof. Koc w rozmowie z portalem TVN24.pl wspomina, że wystawił negatywną recenzję, bo książka była napisana między innymi perswazyjnym, nazbyt publicystycznym językiem. W podręcznikach należy tego unikać.
Prof. Podracki początkowo pytany o podręcznik stwierdza, że go nie pamięta. Zaraz jednak dodaje, że nie sądzi, by mógł zaakceptować fragment o "ideologii gender".
Kilka godzin później napisał do nas ponownie, bo znalazł swoją recenzję sprzed lat. "Była to, jak zresztą przypuszczałem, 'recenzja językowa', to znaczy - oceniałem tylko poprawność i komunikatywność tekstu. W pozostałych dwóch recenzjach merytoryczno-dydaktycznych autorzy mogli się odnieść do treści, w tym do mitycznej 'ideologii gender'" - tłumaczy prof. Podracki.
Wydawnictwo Polskie na stronie chwali się między innymi fragmentem recenzji prof. Bartyzela. "Podręcznik jest opracowany w sposób wysoce kompetentny, przejrzysty i zawiera maksimum niezbędnych informacji (…) podanych w atrakcyjnej, łatwo przyswajalnej formie. Posiada bardzo przejrzysty system nawigacji, rozgraniczający poszczególne moduły tekstu rodzajem czcionki i kolorystycznie" - czytamy.
Tymczasem z ustaleń tvn24.pl wynika, że recenzenci nie zaakceptowali wersji z "ideologią gender". Nie mogli jej nawet widzieć.
W 2015 roku w życie weszły nowe przepisy dotyczące dopuszczenia podręczników do użytku. Od tego momentu autorzy musieli przygotowywać książki tak, by mogła być podręcznikami wielokrotnego użytku. W praktyce podręczniki nie powinny mieć na przykład ćwiczeń, które trzeba byłoby wykonać na ich stronach.
MEN informuje, że tym samym podręcznik Panka "został ponownie dopuszczony do użytku szkolnego decyzją z dnia 5 marca 2015 r. na podstawie pozytywnej opinii merytoryczno-dydaktycznej sporządzonej przez mgr. Stefana Olberta". Książkę dopuszczono więc do użytku po raz drugi, gdy MEN kierowała Joanna Kluzik-Rostkowska.
Tyle tylko, że w podręczniku, który zaakceptowało MEN strona 128 wygląda inaczej niż ta z Reddita.
Jeden podręcznik, dwie wersje
MEN wysyła nam stronę 128, którą zaakceptowali recenzenci (wygląda tak samo jak w podręczniku z 2012 roku, który udało nam się zdobyć).
Nie ma tam cytatu z "Warszawskiej Gazety". Zamiast niego jest fragment "Notatek o kulturze" pisarza Stanisława Krajskiego, mówiący o tym, że "Polska kultura narodowa jest systematycznie usuwana ze świadomości zbiorowej".
Nie ma też fragmentu o gender.
"Towarzyszy temu zdziczenie obyczajów publicznych, zatracanie podstawowych wartości etycznych, manipulacje pseudoautorytetami, rozbijanie rodziny, ustawiczne deptanie godności indywidualnej i grupowej, rozregulowania mechanizmów organizacji państwa - słowem: totalny i konsekwentnie realizowany proces 'odpolszczenia' Polski i Polaków. Czy Polskę czeka cywilizacyjna degradacja? Od lat już obserwujemy świadomie prowadzoną ofensywę kulturową (zwłaszcza w mediach i szkolnictwie), która ma wysadzić w powietrze naszą tradycję narodową oraz całą tysiącletnią cywilizację europejską opartą na chrześcijaństwie" - czytamy w wersji, na którą zgodę wydało ministerstwo.
Prosimy uczniów, którzy korzystają z podręcznika, by podzielili się z nami swoimi wersjami strony 128. Większość nadsyła zdjęcie strony z "ideologią gender". Wersję ministerialną mają ci, których książki wydrukowano przed 2015 r.
"Tak to mogłem napisać"
24 października maila z pytaniami w sprawie podręcznika wysyłaliśmy do Wydawnictwa Polskiego. Pytaliśmy m.in. Kiedy i z jakiego powodu zmieniono treść podręcznika i dlaczego autor zdecydował się na zmianę cytowanych tekstów źródłowych?
Nasze pytania pozostały bez odpowiedzi, ale 31 października udało się nam telefonicznie porozmawiać z autorem podręcznika. Gdy poinformowaliśmy, że chcemy wyjaśnić zamieszanie wokół książki, w której porusza kwestie "ideologii gender", Panek oburzył się: - Ja!? Nigdy! Nigdy nie pisałem o gender! Co też pani opowiada.
Ale gdy przeczytaliśmy mu fragment o "postmarksistowskiej i pokomunistycznej ideologii", skomentował: - A, tak, tak to mogłem napisać. Ale gdzie jest problem? - dopytywał.
Nie potrafił odpowiedzieć na pytania, dlaczego i kiedy zmienił treść podręcznika zatwierdzoną w 2015 roku przez ministerstwo. Zapowiedział, że na maila odpowie, gdy "odwiedzi go zięć". Nadal takiej odpowiedzi nie uzyskaliśmy.
Za to Justyna Sadlak z biura prasowego MEN podkreśla: "Dopuszczenie do użytku szkolnego podręcznika dotyczy danego wydania oraz kolejnych niezmienionych wydań. Tylko w takim przypadku w podręczniku może być zamieszczona adnotacja o dopuszczeniu podręcznika do użytku szkolnego".
Mimo to książka z "ideologią gender" zawiera adnotację o dopuszczeniu. Ministerstwo po interwencji tvn24.pl wyjaśnia sprawę.
Nie tak się uczy wiedzy o kulturze
Przemysław Staroń Nauczyciel Roku 2018 uczy wiedzy o kulturze w II LO w Sopocie. Nigdy nie pracował z podręcznikiem Panka i nie jest w stanie sobie wyobrazić go w szkolnej praktyce.
- Na wersję z "ideologią gender" zwyczajnie brakuje mi słów, ale nawet ta "lżejsza", dopuszczona przez MEN, mówiąca o wojnie kulturowej jest bardzo niepokojąca - komentuje Staroń. I tłumaczy: - Ten podręcznik pełen jest wielkich, silnie oceniających słów, a nie ma w nim żadnych konkretów. To irytujące, niedopuszczalne. Autor pisze o "odpolszczaniu", ale nie wiemy, co to właściwie dla niego oznacza, więc nie mamy z nim jak dyskutować. Nie ma żadnych przykładów tylko publicystyczne tezy. Zresztą jego poglądy są bardzo jednostronne, w ogóle nie zderza tego z inną wizją świata - dodaje nauczyciel.
Staroń wspomina, że są podręczniki, które to robią, na przykład zestawiając skrajne wypowiedzi prof. Magdaleny Środy i Tomasza Terlikowskiego. Jego zdaniem to dobra okazja do dyskusji na lekcjach.
"Podstawą poczucia bezpieczeństwa jest dla człowieka jego świadomość tożsamości kulturowej ze społeczeństwem, w którym żyje. Popełniając obecnie swoiste samobójstwo tożsamości kulturowej stajemy się ludźmi znikąd: zawieszeni w próżni, bez swojego miejsca na ziemi, bezwolni; łatwo więc nami manipulować" - czytamy tymczasem w podręczniku Panka (wersja oficjalnie dopuszczona przez MEN).
- Autorowi chyba wydaje się, że łatwo też manipulować licealistami - komentuje Staroń. - To, co pan Panek serwuje uczniom, to skrajnie prawicowy manifest ideologiczny, niegodny podręcznika. Mówienie o samobójstwie tożsamości? Wzywanie do jakiejś walki? Wszystko to jeszcze zestawione z wyrwanymi z kontekstu cytatami z Jana Pawła II - dodaje Nauczyciel Roku 2018.
Staroń twierdzi, że aż trudno uwierzyć, że komuś przyszło do głowy, że tak należy uczyć wiedzy o kulturze. - Tego przedmiotu należy uczyć przede wszystkim operując opisowym rozumieniem kultury, wartościujące określanie powinno być wtórne, żeby młody człowiek umiał je odróżnić i odnaleźć się w złożonej rzeczywistości - mówi.
Jego zdaniem podręcznik Panka to próba wdrukowania młodym ludziom bardzo określonych poglądów. - Na szczęście oni zwykle są na takie działania wyczuleni - dodaje nauczyciel.
Wiedza o kulturze znika ze szkół
- Tego podręcznika i tak już zaraz nie będzie - uciął rozmowę z tvn24.pl Panek.
I rzeczywiście, tegoroczni absolwenci gimnazjów to ostatni rocznik, który może uczyć się z książki Panka, a także ostatni, który w ogóle będzie miał w szkołach przedmiot wiedza o kulturze. Ten przedmiot znika w skutek edukacyjnych reform Anny Zalewskiej. Absolwenci ośmioletnich podstawówek zamiast wiedzy o kulturze będą uczyć się muzyki, plastyki, filozofii. Nie wszystkich - tylko jednego wybranego spośród tych przedmiotów. Przez godzinę w tygodniu w pierwszej klasie.
Dariusz Chętkowski, łódzki polonista, autor popularnego bloga "Belfer Blog" komentował tę zmianę tak: "współczesne trendy pedagogiczne zwracają uwagę na łączną rolę tych trzech przedmiotów w kształceniu twórczego myślenia. Nauka innowacyjności, a do tego przecież zmierzamy, polega na posłużeniu się sztukami plastycznymi, muzyką i refleksją filozoficzną naraz. Pomysł, aby uczniowie wybierali jeden z tych trzech przedmiotów, przypomina zachowanie pacjenta, który z listy przepisanych leków wybiera jeden. Nie wie, że owe medykamenty najlepiej działają w interakcji. Wybranie jednego z nich nie zaszkodzi, ale wielkiego efektu bym się nie spodziewał".
Autor: Justyna Suchecka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock