- Aborcja powinna być bezwzględnie zakazana. Obecna ustawa to taki kompromis, jakby pozwolić na Holokaust Żydów chorych czy poczętych z gwałtu – nie przebiera w słowach publicystka pro life Joanna Najfeld. – Aborcja dozwolona bez podania przyczyn. Kobieta powinna sama decydować – nie zgadza się feministka Katarzyna Bratkowska.
Gorąca debata między działaczką feministyczną Katarzyną Bratkowską a publicystką pro life Joanną Najfeld odbyła się w TVN24 w związku z piętnastoleciem ustawy antyaborcyjnej. Dopuszcza ona przerwanie ciąży w trzech przypadkach: gdy jest ona wynikiem gwałtu, gdy zagraża życiu lub zdrowiu matki lub gdy płód jest nieodwracalnie uszkodzony. Obie panie prezentowały skrajnie przeciwne jej oceny.
- Ta ustawa przyniosła całą masę dramatów kobiet, samobójstwa, okaleczenia. Było wiele przypadków, gdy były wskazania do przerwania ciąży zdrowotne i nie można było wyegzekwować obowiązującego prawa. Ponadto kobiety, które przerwały ciążę – a jest ich około 200 tysięcy rocznie – są prześladowane – stwierdziła Bratkowska.
"Kompromis tylko formalny"
Najfeld poddała w wątpliwość wiarygodność statystyk. Jej zdaniem wymyślają je „działacze proaborcyjni” (- Nie ma czegoś takiego jak działacze proaborcyjni – przerwała Bratkowska), którzy "propagują fałszywe dane, do czego sami się przyznają".
- Ta ustawa miała złe skutki, bo jest kompromisem tylko formalnym. To jest troszeczkę makabrycznie mówić o kompromisie, kiedy mówimy o kilku tysiącach kobiet poranionych i kilku tysiącach dzieci, które są ceną tego kompromisu – uważa publicystka. - A o jakich pani dzieciach mówi – tych w beczce, czy wyrzucanych na śmietnik – wtrąciła Bratkowska.
Najfeld ciągnęła jednak niezrażona: - To jest skrajna forma dyskryminacji, zabijać z powodu tego, że ktoś jest niepełnosprawny. Czy można mówić w dzisiejszym świecie takiemu człowiekowi powiedzieć, że możemy cię rozszarpać na kawałki, a inne dzieci chronimy? – pytała.
"Kobieta nie ma obowiązku dzielenia się swoim ciałem"
Dyskusja wyraźnie nabierała rumieńców. - Ale czy pani prowadzi dyskusję z półtoracentymetrowym zarodkiem? – odgryzła się feministka. - Ja uważam, że każdy ma prawo do życia – odparła Najfeld.
- To był super spicz – podsumowała Bratkowska. - Ale ja uważam, że gdy ktoś mówi do mnie: jeżeli zaszłaś kobieto w ciążę, masz absolutny obowiązek urodzić dziecko, przejść ciąże i poród, poświęcić swoje ciało oraz kilkanaście lat swojego życia. -Ale przecież w ciążę zachodzi się świadomie – przerwała Najfeld. - Nie wiem jak pani zachodzi w ciążę, ale wiele kobiet, mimo stosowania antykoncepcji, też wpada – odparła Bratkowska. - Kobieta nie ma prawnego obowiązku dzielenia się swoim ciałem, jeśli tego nie chce. To jest jej decyzja – dodała.
Zdaniem Najfeld ustawa dała „fałszywe poczucie kompromisu” i zgodę na „zabijanie części dzieci”. – To taki kompromis, jak byśmy powiedzieli, że Holokaust dotyczyłby tylko Żydów chorych, poczętych w wyniku gwałtu lub komuś tam przeszkadzających i stanowiących zagrożenie - to wtedy o jest kompromisowy Holokaust. Dla mnie to jest kwestia jednoznaczna: człowiek-człowiek, życie-życie – oceniła publicystka.
Bezwzględny zakaz kontra "na życzenie"
Według niej aborcja powinna być bezwzględnie zakazana. - Ale bezwzględny zakaz aborcji nigdy nie skaże żadnej kobiety na śmierć. W sytuacji życie za życie jest absolutnie dopuszczalne, że wtedy chronimy życie. I tu nie potrzeba żadnego prawa – dodała.
Bratkowska jest skrajnie przeciwnego zdania. - Aborcja bez podawania przyczyn. Kobieta ma wolną wolę i jest na tyle dojrzałą jednostką, by sama decydować. Nie chodzi o demonizowanie macierzyństwa. To jest chwała, ale wtedy gdy to jest wybór, nie przymus – uważa.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24