Szare bloki, brudne ściany, przygnębiające osiedle i prawdziwa historia. Film "Jesteś bogiem" nie tylko fanom hip-hopu przypomina o tym, co może muzyka i o czym marzą ludzie. Szczere do bólu słowa ubrane w rytmy i w rymy trafiają w punkt i do serc tysięcy widzów.
- Tutaj wychowali się na osiedlu Wajdy. No i słyszałem, że fajnie śpiewali, grali - mówi o Paktofonice Henryk Poloczek, mieszkaniec katowickich Bogucic. Chyba fajnie, skoro "Jesteś Bogiem", film inspirowany historią zespołu, cieszy się dużą popularnością. - To jest podsumowanie naszego dzieciństwa, naszych młodych lat - ocenił jeden z widzów. - W tamtych czasach miałam tylko 10 lat, więc na pewno nie rozumiałam o czym jest ta muzyka. No ale teraz, jak przesłuchałam, to muszę powiedzieć, że wiem jednak, o czym jest - dodaje z kolei przedstawicielka płci pięknej po wyjściu z kina.
Teksy mają ogromną siłę Skąd się zatem bierze ten fenomen późnej popularności hip-hopu. - Te teksty czytane 10-12 lat po tym, kiedy zostały napisane i zarymowane, wciąż mają ogromną siłę i nic a nic nie straciły na aktualności. Wręcz przeciwnie. Myślę, że mają jej coraz więcej - mówi Leszek Dawid, reżyser "Jesteś Bogiem". Po ponad dziesięciu latach muzyka dwudziestoletnich chłopaków z Katowic wraca. Ba, członkowie zespołu wciąż tworzą - czyli jednak nie była to krótkotrwała moda. - Ludzie dopiero ciśnieniują się w tym momencie na hip-hop i hip-hop znowu wychodzi z undergroundu - ocenia Sebastian „Rahim” Salbert, członek zespołu Paktofonika. Ponieważ nie mówimy do hiphopowych specjalistów, wyjaśnimy: underground to niekomercyjny obieg kultury, czyli płyty nagrywane niezależnie, własnym sumptem. - Hip-hopowcy się nie zgodzili na to, żeby ich rap został wykorzystywany do różnych tam obrządków i manipulacji. Po prostu ta muzyka jest i musi być autentyczna - podkreślił w rozmowie z TVN Wojciech „Fokus” Alszer, kolejny członek zespołu Paktofonika.
"Hiphop nie umarł i nie umrze"
Czas na niestrudzonego popularyzatora tej muzyki. Oto Hirek Wrona, którego przekornie pytamy o pogłoski wieszczące śmierć hip-hopu i koniec kultury zakapturzonych chłopaków. - Ech. Od piętnastu lat wszystkim dookoła powtarzam, że hip-hop to olbrzymia siła. Że hip-hop nie umarł i nie umrze. Wszyscy patrzą na mnie jak na idiotę, a ja mówię swoje z przekonaniem, że mam rację. I jak czas pokazał - mam rację - stwierdził Wrona.
Autor: jak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN