Krajowa Rada Sądownictwa w wyjaśnieniach przesłanych do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych pisze, że nie stwierdziła u siebie naruszenia ochrony danych osobowych. To odpowiedź na pytania dotyczące doniesień medialnych, że niektórzy sędziowie zasiadający w KRS mieli być członkami zamkniętej grupy o nazwie "Kasta" na jednym z komunikatorów internetowych i organizować akcje dyskredytowania wybranych sędziów sprzeciwiających się reformom przeprowadzanym przez rząd Zjednoczonej Prawicy.
"Krajowa Rada Sądownictwa nie odnotowała naruszenia ochrony danych osobowych w swoich zasobach", pisze 2 września w piśmie do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych Jana Nowaka sędzia Wiesław Johann, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa.
W swojej odpowiedzi, którą portal tvn24.pl otrzymał z biura prasowego KRS, zapewnia również, że przetwarzane dane "są przechowywane i przetwarzane zgodnie z najwyższymi standardami bezpieczeństwa. W celu ich ochrony stosowana jest bezpieczna metoda przechowywania, archiwizacji, a następnie niszczenia, co przeciwdziała ujawnieniu lub nieuprawionemu dostępowi". Dodaje, że KRS "na bieżąco wdraża odpowiednie środki techniczne w celu ochrony danych osobowych". W swoim piśmie Johann szczegółowo tłumaczy, w jaki sposób Rada to robi.
To odpowiedź na wezwanie szefa UODO do złożenia wyjaśnień w sprawie "podejrzenia zaistnienia nieprawidłowości w procesie przetwarzania danych osobowych w KRS".
Jak pisał 21 sierpnia Nowak, "doniesienia (medialne - red.) wskazują na możliwość gromadzenia i dalszego przetwarzania w Krajowej Radzie Sądownictwa danych osobowych bliżej nieokreślonej grupy sędziów, a także członków ich rodzin oraz osób im bliskich, w tym ich udostępniania na rzecz osób trzecich".
W odniesieniu do publikacji Onetu, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa pisze do PUODO, że dane teleadresowe, o których mowa w artykułach, "są dostępne dla wielu podmiotów zarówno publicznych, jak i prywatnych - dotyczą sędziów rozpoznawalnych zarówno w środowisku ale również udzielających się publicznie i medialnie". KRS, jak podnosi sędzia Johann, "po przeprowadzeniu postępowania nie aktualizuje tej kategorii danych, co w kontekście ich aktualności podaje w wątpliwość możliwość ich wykorzystania w sposób opisany przez media".
Ministerstwo sprawiedliwości: nie było wycieku
Na pisma PUODO odpowiedział również resort sprawiedliwości. Zapewnia, że po tekście "Onetu" "niezwłocznie zostały podjęte działania mające na celu ustalenie, czy nastąpił wyciek danych osobowych sędziów ze zbiorów danych przetwarzanych w Ministerstwie Sprawiedliwości". W piśmie można przeczytać, że zostały przeprowadzone wyjaśniające z dyrektorami departamentów oraz właściwymi pracownikami. " Z udzielonych wyjaśnień wynika, że do chwili obecnej nie stwierdzono wystąpienia incydentu o taki charakterze" - informuje resort.
Zaznacza, że pojawiający się w tekście Onetu ówczesny podsekretarz Łukasz Piebiak w ramach pełnionej funkcji "był uprawniony do przetwarzania danych kadrowych sędziów, a także posiadał stosowne upoważnienie do przetwarzania danych osobowych".
Afera hejterska
PUODO wszczął z urzędu dwa postępowania - wobec Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Krajowej Rady Sądownictwa po sierpniowych doniesieniach Onetu. Do sprawy przystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
Według portalu, urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości - w tym były już wiceminister Łukasz Piebiak - mieli stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę.
Jak informował portal, na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Według mediów mieli do niej należeć między innymi sędziowie, członkowie KRS Maciej Nawacki i Jarosław Dudzicz, a także sędzia Tomasz Szmydt, delegowany na stanowisko dyrektora biura prawnego KRS.
Konsekwencje wobec sędziów
Po medialnych doniesieniach, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt został odwołany z urlopu, a następnie z delegacji w KRS przez Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego. Z kolei rzecznik dyscyplinarny tego sądu wszczął czynności wyjaśniające w jego sprawie, "które mogą stanowić podstawę do wszczęcia w tej sprawie postępowania dyscyplinarnego", jak można przeczytać w komunikacie na stronie NSA.
- Nie mamy żadnego dowodu, który by potwierdzał jakąkolwiek moją winę, a są wyciągane konsekwencje tylko na podstawie informacji prasowych - mówił w rozmowie z reporterem TVN24 sędzia Szmydt. - W żadnych grupach dotyczących oczerniania sędziów, w jakichś tajnych grupach nieformalnie zhierarchizowanych w strukturze jakiejś mafijnej, bo tak to się często przedstawia w prasie, nigdy nie uczestniczyłem - dodał.
Wyjaśnienia sędziów przed KRS
W podjętej pod koniec sierpnia uchwale, prezydium KRS wyraziło zaniepokojenie i zażądało wyjaśnień od członków Rady wymienianych w publikacjach portalu Onet. Stwierdziło również, że niezbędne jest zbadanie wszystkich doniesień medialnych przez organy ścigania i przez właściwego rzecznika dyscyplinarnego sędziów.
O wezwaniu sędziów KRS do złożenia wyjaśnień pisze w swoim piśmie do szefa UODO wiceszef KRS. "Wyjaśnienia te zostały złożone i przedstawione podczas posiedzenia Rady. Następnie zostaną opublikowane na stronie internetowej i podane do publicznej wiadomości".
Na sierpniowym posiedzeniu KRS sędziowie Nawacki i Dudzicz złożyli wyjaśnienia. Stanowisko sędziego Nawackiego zostało złożone na piśmie, a następnie zostało opublikowane na stronie KRS.
"Nigdy nie uczestniczyłem w żadnej z grup, której celem było prowadzenie działalności spełniającej znamiona dyskredytowania lub oczerniania sędziów, nigdy nie uczestniczyłem w żadnej z grup z udziałem osoby o pseudonimie Emi, nie jest mi znana żadna grupa na jakimkolwiek komunikatorze, która zajmowałaby się tego rodzaju działalnością" - napisał Nawacki.
Dodał, że nigdy nie poznał osobiście osoby o pseudonimie Emi, która według informacji mediów była zaangażowana w akcję hejtu wobec sędziów. "Zamieszczone w mediach wydruki niewiadomego pochodzenia stanowią nieudolną próbę posłużenia się moimi danymi osobowymi. Służą wyłącznie dyskredytacji mojej działalności zawodowej" - podkreślił.
Nawacki napisał, że nigdy nie podejmował działalności w jakichkolwiek mediach społecznościowych, która "mogłaby zostać zakwalifikowana jako spełniająca znamiona dyskredytowania lub oczerniania sędziów". "Nie miałem nigdy dostępu do dokumentów zawierających dane osobowe przetwarzane w Ministerstwie Sprawiedliwości, nie mogłem zatem udostępniać tego rodzaju dokumentów" - wskazał.
Sędzia Jarosław Dudzicz złożył wyjaśnienia na posiedzeniu w formie ustnej w dużej części z wyłączeniem jawności.
- Niczego takiego nie było, abyśmy w jakiejkolwiek grupie rozmawiali o tym, żeby dyskredytować innych sędziów. Ten fałszywy komunikat poszedł, rozprzestrzenił się, ale nikt nie zapytał, jakie są dowody, a tych dowodów żadnych nie ma - mówił sędzia Dudzicz w rozmowie z reporterem TVN24.
KRS powołała trzyosobowy zespół. W jego skład weszli: Joanna Kołodziej-Michałowicz, Marek Jaskulski i Jędrzej Kondek. Ma on przedstawić projekt stanowiska w sprawie wyjaśnień złożonych przez sędziów Macieja Nawackiego i Jarosława Dudzicza, który następnie ma zostać przegłosowany przez KRS.
Zapowiedzi pozwów
Pełnomocnik części sędziów - wymienianych jako członkowie grupy "Kasta" - mecenas Bartosz Lewandowski mówił pod koniec sierpnia, że "nie było takich rozmów, nie było żadnej grupy 'Kasta', nie było żadnej grupy sędziów, która miała na celu hejtowanie w przestrzeni publicznej swoich kolegów i koleżanek".
Poinformował też, że on i kilku innych adwokatów - w imieniu sześciu wymienianych przez media sędziów, w tym sędziego Szmydta - przygotują 21 prywatnych aktów oskarżenia w sprawach zniesławień i znieważeń i 25 pozwów cywilnych o ochronę dóbr osobistych na łączną kwotę zadośćuczynień około 10 mln zł na cel społeczny. Prywatne oskarżenia i pozwy będą dotyczyły m.in. dziennikarzy i wydawców kilku mediów.
Niezależnie od tego prywatne akty oskarżenia i pozwy zapowiedzieli sędziowie zastępcy rzecznika dyscyplinarnego - Michał Lasota i Przemysław Radzik. Kroki prawne zapowiedział również wiceminister Łukasz Piebiak, który po publikacjach Onetu podał się do dymisji.
Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, złożone przez SLD. W związku z tym zawiadomieniem prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające.
Autor: Jan Kunert, Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24