Nie dziwi mnie nieobecność Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nic o tym nie wiem, żeby ktoś wydawał zakaz czy prosił, żeby pani prezydent nie było - powiedział w "Faktach po Faktach" były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (PO). Skomentował w ten sposób nieobecność prezydent Warszawy i jednej z wiceprzewodniczących PO na konwencji partii w Łodzi.
Na konwencji został przyjęty nowy statut Platformy oraz program na przyszłoroczne wybory samorządowe. Prezydent stolicy niedawno sama zadeklarowała, że w wewnątrzpartyjnych wyborach, które rozpoczną się w listopadzie, nie będzie ubiegać się o miejsce zarządzie Platformy.
Bartosz Arłukowicz pytany w "Faktach po Faktach" o nieobecność Hanny Gronkiewicz-Waltz na konwencji, powiedział, że go ona nie dziwi.
- Pani prezydent Gronkiewicz-Waltz – podobno też sprawy prywatne odegrały rolę – ma też swoje problemy związane z reprywatyzacją, z tą ludową komisją (ds. reprywatyzacji - red.) Patryka Jakiego (...) Myślę, że zwyczajnie nie ma głowy do tego, żeby zajmować się dzisiaj sprawami partyjnymi - dodał.
Na pytanie, czy nie jest to wotum nieufności wobec Hanny Gronkiewicz-Waltz, odparł: nie. Nic o tym nie wiem, żeby ktoś wydawał zakaz czy prosił, żeby pani prezydent nie było.
Zauważył, że Hanna Gronkiewicz-Waltz ma kłopoty i nie sądzi, żeby miała nastrój na uczestnictwo w konwencji partyjnej w sprawie wyborów samorządowych, w których prezydent Warszawy nie zamierza startować.
Arłukowicz pytany, czy Gronkiewicz-Waltz jest obciążeniem dla PO w przyszłorocznych wyborach samorządowych, powiedział: sprawa reprywatyzacyjna wymaga na pewno wyjaśnienia.
Przyznał, że sam stawiłby się przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji.
Prezydent Warszawy konsekwentnie odmawia stawiennictwa przed komisją jako strona postępowań argumentując, że komisja jest niekonstytucyjna. We wrześniu komisja oddaliła jej wnioski o uchylenie części z grzywien za brak obecności.
"Ramię w ramię"
Odnosząc się do konwencji samorządowej podkreślił, że najważniejszym przekazem jest to, że "opozycja ma iść razem".
- Musimy wszyscy to zrozumieć. My tak naprawdę walczymy dzisiaj o to, czy w Polsce i samorządach będzie demokracja - dodał.
Podkreślił, że "każdy, kto będzie rywalizował między sobą w opozycji, przyczynia się do przyszłego zwycięstwa obozu PiS-owskiego w Polsce na wiele lat".
- Jeśli dzisiaj razem, ramię w ramię, nie stawimy czoła PiS-owskim rządom, to skończy się tym, że Kaczyński będzie rządził przez wiele lat w Polsce. (...) Prezesowi Kaczyńskiemu dokładnie o to chodzi, żeby Petru kłócił się ze Schetyną, żeby SLD dyskutowało z Platformą, żeby PSL stał z boku - stwierdził Arłukowicz.
Dodał, że "tylko zjednoczona opozycja ma szanse zwyciężyć z PiS-em, który dzisiaj ma wysokie notowania sondażowe".
"Inaczej będziemy mieli Jakiego na funkcji prezydenta miasta"
Odniósł się do propozycji lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru polegającej na tym, że w jednej trzeciej miast wojewódzkich kandydatów na prezydentów, jako jedynych kandydatów opozycji, wystawia Nowoczesna. W pozostałych dwóch trzecich, kandydatów na prezydentów miast wskazują pozostałe ugrupowania opozycyjne.
- Wystawmy kandydatów na prezydentów takich, którzy wygrają wybory, a dopiero potem sprawdźmy jakie mają szyldy partyjne - powiedział Arłukowicz. Podkreślił, że musi być wspólny kandydat w Warszawie. - Trzeba wybrać jednego człowieka, za którym staniemy wszyscy murem - dodał. - Wtedy ma szanse wygrać z kandydatem PiS-u, bo inaczej będziemy tutaj mieli Jakiego na funkcji prezydenta miasta - zaznaczył.
Autor: js/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24