Kolejne nieprawidłowości przy kościelnych gruntach. Biegli potwierdzili, że wycena gruntu w Warszawie oddanego elżbietankom była znacznie zaniżona – donosi "Rzeczpospolita". A krakowskie norbertanki fikcyjnie sprzedały firmie Marka P. grunt przy lotnisku i straciły pół miliona – pisze "Gazeta Wyborcza".
Na tydzień przed likwidacją Komisji Majątkowej, która przez 20 lat zajmowała się oddawaniem Kościołowi gruntów i nieruchomości, "Rzeczpospolita" przypomina jeden z najgłośniejszych skandali towarzyszących jej decyzjom: oddanie trzy lata temu poznańskiemu zgromadzeniu elżbietanek gruntu w warszawskiej dzielnicy Białołęka w ramach rekompensat za ziemie utracone w PRL.
Prokuratorzy, którzy zajęli się sprawą, zamówili niezależną wycenę w Zachodniopomorskim Stowarzyszeniu Rzeczoznawców Majątkowych i jego ekspertyza potwierdza, że wartość gruntu drastycznie zaniżono. Prokuratura nie podała jednak, jak bardzo.
30 mln zamiast 240
Transakcji dopilnował ówczesny pełnomocnik zakonnic Marek P., były funkcjonariusz SB reprezentujący przed Komisją wiele kościelnych instytucji. On dostarczył Komisji wycenę, z której wynikało, że 47 ha w Białołęce jest wartych 30,7 mln zł. Komisja Majątkowa przyznała siostrom ziemię błyskawicznie, zaledwie dwa tygodnie po sporządzeniu wyceny.
Wkrótce wybuchł skandal, bo według dzielnicy teren był wart nawet 240 mln zł. Władze Białołęki jeszcze w 2008 r. zawiadomiły prokuraturę o nieprawidłowościach.
Rzeczoznawcy, z których usług skorzystały elżbietanki, usłyszeli w ubiegłym roku zarzut poświadczenia nieprawdy dla osiągnięcia korzyści majątkowych. Ponadto prokuratura uznała orzeczenie w sprawie Białołęki za sfałszowane, bo podpisali je tylko przedstawiciele strony kościelnej, a zgodnie z prawem powinni to zrobić też członkowie strony rządowej.
Dzielnica musi odkupić grunt
Od trzech lat Białołęka stara się o odzyskanie gruntu. Bezskutecznie. Marek P. od razu sprzedał ziemię za nieco ponad 30 mln zł, Stanisławowi Marcowi, przedsiębiorcy z Pomorza. Marzec złożył poświadczenie, że jest rolnikiem z Jabłonny (warunek zakupu gruntu rolnego), co było nieprawdą, a następnie odsprzedał grunt swoim synom. Za 80 milionów.
Śląska Grupa Inwestycyjna z Katowic, której prezesem jest Radosław Marzec, chce na tym terenie budować osiedle. A Białołęka ma problem, bo na fragmencie tego gruntu ma powstać węzeł komunikacyjny trasy mostu Północnego i teraz będzie musiała odkupić część ziemi od braci Marców.
Oszukał krakowskie zakonnice
Marek P. pojawia się też w artykule "Gazety Wyborczej". Jako pełnomocnik krakowskiego klasztoru norbertanek w 2006 roku namówił siostry na wydzierżawienie swojej spółce Żywieckie SA działki przy lotnisku Balice. Działka jest położona 200 metrów od terminalu i służy jako bardzo dochodowy parking – dobowa opłata wynosi 20 złotych za auto, a mieściło się tam 100 samochodów. P. płacił norbertankom 300 złotych miesięcznie dzierżawy.
Po dwóch latach Marek P. namówił przeoryszę do fikcyjnej sprzedaży działki z parkingiem. Fikcja polegała na tym, że płacąc P. zawyżone faktury za usługi, siostry dały pieniądze na kupno parkingu. Zgodziły się na transakcję, bo, jak pisze "GW", miały dość nagabywania przez inwestorów, a gruntu nie chciały się pozbywać. P. miał dać słowo honoru, że gdy zakonnice go poproszą, to działkę zwróci.
Nie zwrócił. – Napisały do nas oficjalne pismo, ale P. stwierdził, że mają się bujać, przecież podpisały akt notarialny – powiedział "GW" Mirosław Ż., były członek zarządu Żywieckich SA. Siostry zawiadomiły prokuraturę, a P. przedstawiono zarzuty działania na szkodę norbertanek - miały przez niego stracić pół miliona.
Zakonnice były jednym z głównych klientów Marka P. Dzięki niemu dostały m.in. nieruchomość wartą 4,5 mln, a także 6,5 mln złotych w gotówce od miasta Krakowa.
Źródło: "Rzeczpospolita", "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24